Jestem tu dla zabawy
Zdjęcie: Opracowanie własne, zakaz kopiowania. |
Robert- Pójdziesz ze mną na występ Drag Queen?
Ja- Wiesz że nie lubię takich występów
Robert-Tak wiem, ale będzie Adrian a obiecałem mu że przyjdę.
Ja- Chyba Adrianna- Zaśmiałem się. Adrian to przyjaciel Roberta.
Robert- Bardzo śmieszne- Odezwał, samemu podśmiewując się.
Ja- Zgoda, widzimy się pod klubem.
I tak kolejna sobota zapowiadała się tanecznie, tym razem był to wypad do klubu gejowskiego.
Dwa lata nie byłem w takim klubie. Ostatni raz w Polsce krótko przed wyjazdem do Niemiec. Wtedy poszedłem tam sam, dziś natomiast w towarzystwie Roberta.
Uwielbiam wygłupiać się z nim na parkiecie. Tak jak podczas rozmów rozumiemy się doskonale, tak i na parkiecie czujemy ten sam klimat.
Była mała zmiana planów. Zamiast przed klubem spotkaliśmy się u Roberta w domu,
Zapukałem do drzwi z butelką wódki, na dobry początek.
Około gdz. 23 i pół butelki 0,7 później zbieraliśmy się do wyjścia.
Gdy dotarliśmy na miejsce w Klubie nie było zbyt wiele osób a mimo to zajęliśmy stojące
miejsca przy oknie.
Podszedł kelner z pytaniem czy chcielibyśmy coś zamówić do picia.
Robert wziął piwo a ja spytałem o drinki. Oczy wypadły mi prawie z orbit gdy sympatycznym tonem głosu kelner oznajmił mi, że nie mają drinków w ofercie.
Ja- Nie ma drinków ? - Zapytałem ironicznie, a Robert stuknął mnie łokciem bym przestał szukać zaczepki.
Kelner- Mamy piwo albo wódkę z sokiem,
Ja- Wódkę z sokiem poproszę - Uśmiechając się.
Pomału zaczynało schodzić się towarzystwo. Przeważali dojrzali Panowie w młodzieżowych ubraniach
i kilka ciach na zagrychę też się pojawiło.
W końcu kelner dostarczył mi mój napój i po pierwszym łyku powiedziałem do Roberta
Ja- To jest sok... podobno z wódką.
Robert przewrócił oczami a ja kolejnym łykiem dopiłem pozostałą zawartość i ruszyłem w kierunku baru, odstawiając szklankę na parapecie obok.
Zamówiłem piwo i chcąc wrócić do Roberta usłyszałem za plecami głos. Odwróciłem się i zobaczyłem dwóch kolesi siedzących przy barze, pijących to samo piwo co ja.
Jeden z nich to wysoki brunet, w obcisłym t-shircie który podkreślał jego wysportowane ciałko. Drugi to czarnoskóry, również około 30-stki, chłopak o sympatycznym wyrazie twarzy.
To oni coś do mnie powiedzieli a ja ich nie usłyszałem więc poprosiłem o powtórzenie.
Ten wysoki brunet powtórzył- Jesteś pasywny czy aktywny?
Na krótką chwilę zdębiałem zaskoczony pytaniem.
Aczkolwiek pytał raczej na poważnie, bo jego, a w sumie ich wzrok powędrował od moich stóp do samej głowy.
Ja- Odpowiedz w sumie nie istotna- Odparłem- Mam chłopaka więc nie ma to znaczenia.
Chcąc iść dalej chłopacy nie dawali za wygraną.
Brunet- Jest tu z Tobą ?
Ja- Nie. Jest w domu. Nie lubi dyskotek.
Tym razem nie czekając na ich reakcję poszedłem w kierunku Roberta.
Nim cokolwiek zdążyłem powiedzieć Robert poinformował mnie, że czeka jeszcze na kilku swoich znajomych.
Ja nie mam nic przeciwko nowym znajomościom. Staliśmy tak, rozmawiając i pijąc nasze napoje, przyglądając się towarzystwu.
Sala zapełniała się coraz bardziej, a z tłumu wyłoniły się dwa typki, których spotkałem przed chwilką.
Śmiało podchodzą do nas i witają się z Robertem.
Próbowałem ukryć zmieszanie na twarzy i czekałem aż będziemy mogli się sobie przedstawić.
Tom, to ten brunet i Sabi to ten czarnoskóry.
Rozmowy toczyły się na luźne tematy, wszyscy oczekiwaliśmy na występ Drag Queen stojąc już pod sceną.
Koncert się zaczął a kolega brunet zaczął rozmowę ze mną.
Pytał czy jestem Niemcem? Dlaczego mój chłopak jest w domu a ja tu? itd.
Zaczął sypać mi komplementy co do wyglądu i zapytał czy moglibyśmy się spotkać jeszcze poza klubem.
Na każdą reakcję tego typu odpowiadałem, że mam chłopaka i nie szukam już innego.
Ale Tom nie dawał za wygraną. Stojąc tuż za mną objął mnie w pas i szeptem do ucha powiedział
"Ale dziś możemy się zabawić".
Jakkolwiek to zabrzmiało, i o cokolwiek mu chodziło, pomyślałem sobie; Jest sobota. Przyszedłem się tu zabawić, poszaleć i tego chciałem się trzymać!
Zaczęliśmy tańczyć. Brunet oczywiście kręcił się obok mnie szukając okazji do jakiegokolwiek zbliżenia.
Schlebiało mi to, ale z drugiej strony był zbyt przystojny i za bardzo w moim typie by pozwolić sobie na "popuszczenie pasa".
Ładny uśmiech. Ciepłe spojrzenie.Wysoki. Ładnie zbudowany- Typ niebezpieczny.
Kolega brunet poszedł zamówić sobie piwo a ja razem z reszta towarzystwa usiedliśmy przy stolikach, Zbliżył się do mnie ten sympatyczny i bezpośrednio zapytał czy spałem już z czarnoskórym mężczyzną.
Nic tej nocy mnie już nie mogło zdziwić.
Ja- Nie. Nie spałem
Sabi- Dlaczego? Nie podobają Ci się tacy faceci ?
Ja- Nie, nie o to chodzi. Zwyczajnie nikogo takiego wcześniej nie poznałem a z moim chłopakiem jestem już 6 lat.
Sabi- To sporo czasu. Nie chciałbyś spróbować ? Możemy pójść do mnie.
Ja- Uśmiechnąłem się. Nie kolego -Odparłem- Mam chłopaka. Nie sypiam z innymi.
Nagle poczułem się tak jakby tego nie zrozumiał. Nawet patrzył na mnie dziwnym wzrokiem, Aczkolwiek było mi to obojętne. Nie sypiam z innymi i tyle.
W tym momencie przyszedł Tom. Postawił piwo na stół. Usiadł za mną na krześle obejmując mnie w pasie. Głowę zbliżył do mojej szyi i gładził mnie swoim dwudniowym zarostem.
Czułem się jak w klatce z dwoma lwami.
Alkohol już szumiał w głowie. Pomyślałem sobie co by się stało gdybym był singlem?
Czy nadal byłbym w klubie z przyjacielem czy w objęciach nieznajomego bruneta w nieznanym mi łóżku w oczywistej sytuacji?
W pewnym momencie chciałem się zabawić, pozwolić sobie zapomnieć.
Może wpadniesz do mnie? - Zaproponował brunet, przerywając mi moje myśli.
Nie odpowiadając mu na pytanie powiedziałem, że zaraz wracam bo muszę zadzwonić, zostawiając ich przy stoliku.
Nie musiałem nigdzie zadzwonić. Potrzebowałem wyrwać się z jego ramion. Potrzebowałem wyrwać się z ciepła, jego pieszczot. Z tej chwili, która stawała się coraz bardziej niebezpieczna.
Skierowałem się do baru. Zapłaciłem rachunek i za plecami znajomych wybiegłem z klubu.
Było już kilkanaście minut po trzeciej. Nie byłem zmęczony, wręcz przeciwnie, ale właśnie z tego powodu by nie dać pozwolić sobie zboczyć z toru, musiałem wyjść. Myśli kołowały mi w głowie.
Jedne mi mówiły "Zostań", a drugie myśli "Uciekaj".
Jedne mi mówiły "Zostań", a drugie myśli "Uciekaj".
Wszystko byłoby w porządku gdyby nie ochrona przy wejściu. Zatrzymali mnie do kontroli, a z klubu wybiegł brunet i zawołał moim imieniem. Nie wiem czy mnie zauważył. Odwróciłem się na pięcie, założyłem kaptur i zniknąłem w tłumie i ciemności miasta.