Translate

Poznajmy się :)

sobota, 27 czerwca 2015

Poranek

Jesteś dla mnie waży

gej blog
Zdjęcie: Opracowanie własne, zakaz kopiowania.

    Wstaję rano, w zasadzie godziny przedpołudniowe, wchodzę do kuchni Biga już nie było. Jak zwykle zastałem martwą ciszę, jedynie piesek kręci się obok mnie bo chce dostać karmę.
Zauważam na szafce przyklejoną żółtą karteczkę  z napisem "Kupiłem takie karteczki to masz pisać, że mnie kochasz :) "  Uśmiechnąłem się,  bo było to bardzo miłe zwracając szczególną uwagę na słowa "masz pisać", ale to cały Big wie czego chce i zwyczajnie o to prosi-domaga się wręcz!
Oderwałem jedną karteczkę i napisałem "Kocham Cię i śpij słodko" naklejając na globus który stoi na jego nocnej szafce. Napisałem "śpij..." bo gdy wróci z pracy będzie to około gdz. 22, a tymczasem ja już będę w pracy.
    Następnego ranka Biga ponownie nie było w domu a na mojej szafeczce była karteczka "ja Ciebie bardziej ;) "  
Minęło chyba już z dwa tygodnie a owe karteczki nadal są na swoich miejscach.(tak lekko zakurzone nie jestem typem "pani gospodyni")

    Ostatnie dni minęły mi bardzo szybko. Na szczęście pogoda dopisała więc dużo czasu spędziłem w  parku na ławce z książką. Kolejny raz pochłaniam "11 minut" P.Coelho. w ten sposób pisanie własnej książki odkładam na później.
     Wracając z siłowni pomyślałem, że zamiast przygotowywać jedzenie w domu kupię coś na mieście.
I tak jak przeważnie skręciłem na ulice tzw. Turecką.  Wszędzie pełno sklepów odzieżowych z ich ubraniami, restauracje i knajpki min. z  Kebabem, a dokładnie z Dönertasche, tak mówi się w Niemczech. Jak zawsze poprosiłbym o zapakowanie potrawy i zjadłbym ją w domu.
Ale gdy usłyszałem to pytanie zawahałem się i odpowiedziałem, że zjem na miejscu.
Dlaczego o tym wspominam ? Stoliki były zajęte przez pary, albo grupki ludzi, ja jak zwykle byłem sam.
Wybrałem stolik na zewnątrz, niedaleko mnie siedziała też dziewczyna, o bardzo jasnej karnacji rudych włosach i piegach, Fajnie to wyglądało, na tle ludzi o ciemniejszej karnacji. Też była sama i chyba nic sobie z tego nie robiła.


   Dostałem kolejne wiadomości, tym razem nie od Biga i nie na żółtych karteczkach.
Robert jakiś czas temu napisał mi wiadomość na Facebooku  na którą nie zdążyłem jeszcze odpisać, potem kolejną, na którą znowu nie odpisałem  i jeszcze jedną " Co z Tobą ? Zamierzasz tak milczeć ? może w ogóle wykreśl mnie z życia !" i potem kolejną " ???????????????????" . 
    Tym razem odpisałem. Sam nie wiem czemu milczałem, zawsze chciałem mu odpowiedzieć ale gdy tylko dosiadłem się do komputerem odkładałem to na później. 
    Reakcja Roberta byłą natychmiastowa, zaczął mi wszystko wytykać, tzn moje milczenie, a ja wielokrotnie pisałem "przepraszam" tłumacząc , że miałem złe dni, aczkolwiek  na niewiele się to zdało bo przyjaciel dalej atakował mnie pretensjami po czym napisał " Oskar  odzywaj się do mnie byku, jesteś dla mnie ważny".

    Wtedy serce mi drgnęło, w głowie roiło się od myśli. Nie wiem kiedy ostatni raz usłyszałem, że jestem dla kogoś ważny.

    Idąc za tropem stwarzania a nie czekania na magiczne chwile postanowiłem ponownie użyć żółtych karteczek. Wróciłem z pracy około 4 nad ranem, oczywiście Big spał a ja nalałem czajnik wody, przygotowałem dwie nasze ulubione filiżanki  białe z niebieskimi wzorkami , włożyłem do nich torebeczki z herbatą i zostawiłem karteczkę z napisem "dzień dobry"  licząc na to, że tym razem uda się nam wspólnie zjeść śniadanie.
    Rano obudził mnie głos mojego faceta nadchodzący z kuchni "Oskar wstawaj!", chwiejnym krokiem z przymrużonymi oczami w samych tylko śpiochach  wyłaniam się z sypialni, widzę Biga przy stole jak je kanapkę w między czasie przeglądając strony internetowe w komputerze zbliżam się coraz bardziej a Big mówi "tam masz herbatę" wskazując mi  głową na blat szafki.

środa, 10 czerwca 2015

Na tej samej ławce w parku co ostatnio

Całkiem spontanicznie


   
gej blog
Zdjęcie: Opracowanie własne, zakaz kopiowania.


    Skończyłem czytać "Bóg nigdy nie mruga". Pogoda dziś dopisuje  więc zaraz po tym jak wróciłem od wizyty u okulisty, razem z Bigem zjedliśmy śniadanie a następnie zabrałem psa i książkę do parku nieopodal domu.
Ten part to w zasadzie stary cmentarz, aczkolwiek są tam też chowani nowi zmarli (dziwnie to zabrzmiało)
Mam tam ulubiona swoją ławkę, można by rzec swoje ulubione miejsce na cmentarzu :D.
Tak czy inaczej mój piesio chodził i wąchał kwiatki i trawę a ja otulony słońcem zatapiałem się w lekturę.
     W ostatnim rozdziale jest taki tekst:
"(...) życie to prezent, ale nie licz na pudełko z kokardą. Wiele lat temu pewien ksiądz jezuita zarzucił mi, że staram się żyć zbyt ostrożnie. Powiedział, że zachowujesz się tak, jakbym dostała piękną sukienkę, włożyła ją na przyjęcie, a potem siedziała cały czas pod ścianą, żeby jej nie zniszczyć. Jakbym zrezygnowała z ciasta, ponczu i zabaw, żeby jej nie ubrudzić."

Bardzo fajny tekst i myślę, że wiele osób mogło by się z nim utożsamiać, ja się  z nim łącze. Książką lekcje podane przez Regina(e) Brett nauczyły mnie, tzn, na razie uświadomiły mnie, że od małych rzeczy zmienia się cały świat.
    Nawet jeśli pewne rzeczy robimy na przymus, to i tak to działa, tak jak było to w przypadku mojego wymuszonego uśmiechu o który wspominałem w ostatnim wpisie  Nie masz ochoty, tym bardziej to zrób! W domu nie spotkają Cię żadne przygody.

Nauczyłem się działać spontanicznie, tak jak np. teraz pisząc ten tekst. Wcześniej, ok- owszem zawsze piszę spontanicznie wtedy kiedy czuję, że mogę coś napisać, że są we mnie jakieś emocje do przekazania, ale wiele tekstów zostawiałem i czekałem kilka dni aż będę pewien czy faktycznie chce je tu zamieścić, dziś  zrobię (zrobiłem skoro go czytasz) inaczej.

Nie wiem czy komuś on się spodoba?
Czy nie jest nudny?
Czy banalny?
Może i jest ale co z tego?

Jeśli taki jest jak wymieniłem wcześniej to znaczy, że ja też taki  dziś jestem, i mam prawo takim być.
Są to małe kroki, ale jednak kroki, czasem w przód, czasem może i w tył, ale człowiek coś robi.


czwartek, 4 czerwca 2015

Na ławce w parku

Powrót do świata żywych

Bóg nigdy nie mruga
Zdjęcie: Opracowanie własne, zakaz kopiowania.


Jestem zakochany :)
Jakiś tydzień temu podczas rozmowy z pewną osobą uświadomiłem sobie coś przykrego.
Co takiego ?-nie istotne, ale było mi dziwnie, tym bardziej, że było to prawdą.
Przez kilka dni chodziłem przygnębiony. Myślałem sobie, że fajnie byłoby umrzeć i narodzić się na nowo, aczkolwiek po chwili kolejna myśl "przecież to niemożliwe ".
     Te chwile za jakiś czas pewnie wrócą jak rzucony bumerang, zawsze tak mam.
Po radosnym uśmiechu który od pewnego czasu mi towarzyszy zostaną nici, ale ...
Idąc sobie do pracy włożyłem słuchawki do uszu  i puściłem moją ulubiona piosenkę.
Humor od razu powrócił, a ja z troszkę wymuszonym, ale jednak zawsze uśmiechem na twarzy maszerowałem przed siebie.

     Dotarła do mnie książka  Regina(y) Brett "Bóg nigdy nie mruga". Nawet nie pamiętam jak to się stało, że znalazłem jej ślad istnienia. Pewnie podczas szperania w internecie natrafiłem na jakiś cytat -w  sumie nie ważne.
Wiem, że do jej zakupu zachęciło mnie, że była przedstawiona jako zbiór myśli, które są cytowane na blogach, na pocztówkach itd. Ja jako osoba lubiąca zatracać się w przemyślenia sięgnąłem po nią bez wahania.
Przez pierwsze 78 stron przetrwałem bez wciskania pomiędzy strony moich żółtych karteczek.
Lekko zawiedziony, brnąłem dalej. Nie było to tym, czego się spodziewałem. Gdzie te złote myśli? Spostrzeżenia pełne metafor? Nie było ich.
Będąc na stronie 158 mam tych karteczek już jedenaście.
Książka, stawia na nogi, bądź zwyczajnie przedstawia życie takim jakim jest. Są zawsze dwie opcja patrzenia: pesymistycznie bądź optymistycznie.
Wybór należy do każdego z  nas, i tego właśnie uczy nas ta książka.

"Skup swoje siły na tym, żeby stworzyć dla siebie życia, o jakim marzysz, zamiast czekać, aż ktoś poda ci je na talerzu".
Zanim przeczytałem ten fragment, szukając możliwości uszczęśliwienia siebie, pomyślałem, że skoro czuje że zastygam powinienem się ruszyć, jak ?- stwierdziłem, że zapisze się na kolejny kurs językowy.
Mam już jeden nic nie szkodzi zrobić stopień wyższy dla samego siebie.
Od tamtej pory coś się zmieniło, i gdy czytałem tę książkę, dotarłem do powyższego fragmentu, uświadomiłem sobie, że tego mi brakowało. Powrotu do świata żywych.
To wszystko może wydawać się tak oczywiste, że w oczach niektórych mogę wyjść na jakiegoś nieudacznika, ale wiecie co chyba ostatnio takim siebie zrobiłem. Siedziałem użalałem się i czekałem modląc się o cud!

Ekscentryk?- tak to kiedyś byłem JA!
Niezrozumiany przez niektórych, szalony głośny ale zawsze mimo wszystko z klasą.
Kiedyś podczas wyjść do klubów to ja byłem tym pierwszym na parkiecie kiedy jeszcze DJ się nie rozkręcił, a całe towarzystwo siedziało przy stolikach dopijając napoje. To ja miałem szalone pomysły by w stroju policjanta zawitać na wieczór panieński moich koleżanek i zrobić małe show.
Wszystko było do czasu gdy przysłowie "z kim się zadajesz takim się stajesz" nie przesiąkło  mnie aż do szpiki kości.

W towarzystwie często słyszałem "Nie, Oskar chyba nie wypada" natomiast z iskierką w oku czekali aż powiem "pieprzyć to , właśnie, że wypada".
Stało się tak, że zacząłem  życiu przyglądać się  z boku, a dookoła pojawiały się osoby, które były jak cień z życia.
I stałem się taki i ja, jak z chińskiej taśmy w fabryce, jeden podobny do drugiego.
Marudzę, że brakuje mi osób które byłyby takie jak, "ja"  z tym, że ja już nie jestem tym Oskarem jakim byłem, więc jeśli te osoby są gdzieś obok, nie zauważą mnie w tłumie klonów.
Pewnie upadnę w swej wierze jeszcze nie raz, ale wiecie co "pieprzyć to!"
Ważne że chce się żyć po swojemu, bo niby kiedy należałoby to zrobić, jak u progu już trzydziestka?

"Bóg nigdy nie mruga" to książka w formie poradnika. Książka w sumie jak przyjaciel. Siadasz na fotelu trzymasz w ręku filiżankę ulubionej kawy, opowiadasz przyjacielowi o swoich problemach a on jak zawsze Ci doradza. Przyjaciel mówi Ci o swoich przeżyciach, daje Ci rady i jak on sobie z tym problemem, czy sytuacją poradził. Ty w tym czasie myślisz o tym w kontekście swoich problemów. Nie ma złotych myśli, nie ma bajek ubranych w piękne słowa, są ludzkie sprawy w miły i bezpośredni sposób przekazane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...