Translate

Poznajmy się :)

niedziela, 27 sierpnia 2017

Zdobywcy oddechu

Przemysław Piotr Kłosowicz

Oskar Gej blog, gejowski blog
Zdjęcie: Opracowanie własne, zakaz kopiowania



"Warto cokolwiek! W życiu warto cokolwiek, choćby chodzić i oddychać, sięgać po coś z półki albo siedzieć na krześle w kuchni i wpatrywać się w okno. Byle być, bo za chwilę może się okazać, że jestem po coś" *


    Książka trafiła w moje ręce gdy przypadkiem znalazłem kilka cytatów w internecie. To one zachęciły mnie do jej kupna.
Już pierwsze zdanie (powyższy cytat *) wywarło na mnie pozytywne wrażenie, a pierwsze minuty, spędzone przy tej powieści, utwierdziły mnie w przekonaniu, że nie będzie to łatwa podróż. Niełatwa, ale przyjemna.

    "Zdobywcy oddechu" to dość specyficznie napisana powieść.  Przemysław Piotr Kłosowicz bawi się słowami i metaforami.
Chociaż książkę polecam każdemu, to jednak zdaję sobie sprawę, że to pozycja nie dla każdego.
Sarkastyczna, pełna niebanalnych metafor i czarnego humoru. Bywa wręcz bezwzględna. Autor nie przebierał w słowach. Muszę przyznać, że ta książka jest dość odważna na swój sposób.
Przypuszczam, że znajdą się ludzie, którym gra słów może się nie spodobać, tak samo jak mogą czuć się urażeni użytymi porównaniami i przenośniami.
"Zdobywcy oddechu" to propozycja dla ludzi, którzy wyzbyli się stereotypów, uprzedzeń i podchodzą do życia z dystansem.
Kolejną cechą charakterystyczną jest płynne przeskakiwanie tematyczne.

    Przemysław Piotra Kłosowicz w swoim debiucie literackim porusza wiele trudnych tematów.
Miłość (a raczej jej brak), kompleksy czy brak perspektywy na życie.
Wszystko jest opisane najczęściej w przemyśleniach i wewnętrznych monologach bohaterów.

    "Zdobywcy oddechu" to opowieść o trzech mężczyznach mieszkających w Krakowie.
Trzech bohaterów łączy nie tylko miejsce zamieszkania, ale pesymizm i brak jasnych perspektyw na przyszłość.

Wiktor to pierwszy z bohaterów, którego poznajemy. Dojrzały facet po czterdziestce, który chciał zostać pisarzem. Los tak pokierował jego życiem, że nie do końca jest z tego stanu sytuacji zadowolony. Zmaga się z depresją, chorobą syna, oraz oziębieniem relacji z żoną.
Zajęty pracą, pędem dnia codziennego traci jakby część samego siebie.
"Wszystko gra. Wszystko to gra, udawanie zadowolenia z życia. Ludzie widzą jedną z wielu masek, uśmiech numer sześć. A w mojej głowie cisza, spokój. I nawet nie ma tam miejsca dla mnie".*

Piotr, młody homoseksualista, który uciekł z prowincji do większego miasta. Wciąż w ukryciu przed rodziną, za to przed samym sobą już nie. Wie, czego chce. Chce miłości, tej drugiej połówki nie tylko do łóżka, ale przede wszystkim do życia. Aczkolwiek wciąż powraca myślami do chłopaka, z którym łączą go już tylko wspomnienia. Swoje życie i refleksje dzieli ze swoją przyjaciółką Leną, która również podziela jego los " osoby do wzięcia".
"Coś umarło przecież na zawsze. Jestem w żałobie. Nie dostrzegam dobra, na oczach mam czarny woal smutku".*

Zbigniew, z jednej strony pozytywnie nastawiony człowiek do życia, a z drugiej jakby pretensjonalnie. Czuje, że nie pasuje do otoczenia. Zakompleksiony zmagający się z brakiem samoakceptacji oraz żyjący w cieniu przystojnego przyjaciela. Marzy o wielkiej miłości.
"(...) Patrzą i myślą, że lepiej byłoby, gdyby matka poroniła mnie w pierwszym trymestrze ciąży. Tak wiem, że mam aparycję chłopca z filmów familijnych, tego, któremu nic nigdy nie wychodzi i potyka się o sznurówki, nawet wtedy, gdy na nogach ma buty na rzepy".*

    Problemy bohaterów powieści mogą dotykać każdego z nas. Stąd też z wieloma sytuacjami łatwo się utożsamić. Można by stwierdzić, że będzie to podróż przez mękę, ból i cierpienie, gdyż każdy z bohaterów jest niezadowolony z tego jak toczy się jego życie. Każda myśl jest pesymistyczna.
Tymczasem książka wprowadza czytelnika w pozytywny nastrój już od pierwszego zdania.
Pomimo problemów opisanych przekaz jest bardzo entuzjastyczny. Sposób w jaki autor łączy słowa w zdania, w jak sprytny i lotny sposób używa  metafor sprawił, że niejednokrotnie wybuchnąłem śmiechem.

     "Zdobywcy oddechu" to książką, która nie tylko zabiera nas w inny świat, pozwala nam odetchnąć od naszego życia, ale zmusza do refleksji nad nami samymi. Każe zastanowić się czy jesteśmy zadowoleni z tego jak żyjemy i czy czasem nie podzielamy losu bohaterów, którzy... no własnie ... powinni zdobyć się na oddech.




źródło- Facebook

Przemysław Piotr Kłosowicz  (ur. 1987 r.)
Pochodzi z gminy Jedlicze. Ukończył pedagogikę społeczno-opiekuńczą na Uniwersytecie Jagiellońskim. Mieszka i pracuje w Krakowie. "Zdobywcy oddechu" to jego debiut literacki.

Zapraszam na oficjalną stronę internetową autora
przemyslawpiotrklosowicz.com








*cytaty pochodzą z  książki "Zdobywcy oddechu"

niedziela, 13 sierpnia 2017

Bezgłos

Czy ty mnie kochasz?

Zdjęcie: Opracowanie własne, zakaz kopiowania





"Was hat uns zusammengeführt

Warum hast du mein Herz berührt
Mit welcher Welle sind wir gekomen
Auf welchem Boden werden wir gehen"
                                   (NENA-Freiheit)

"Co nas razem połączyło
Dlaczego poruszyłeś moim sercem
Z jakimi falami przybyliśmy
Po jakim gruncie będziemy chodzić"
                          (tłumaczenie własne)



       Umówiłem się z Marvinem, że będę na niego czekał w centrum. Miał tam przyjść prosto z pracy. Nie poinformowałem go o moim planie. Zostawiłem mu tylko wiadomość  "Znajdziesz dla mnie czas o 19-stej ?".
Odpisał i dopytywał się o co chodzi. Nie wytłumaczyłem mu.
Ubrany w koszulę, jeansy, czekałem przy stacji metra.
Jego mina mówiła więcej niż mógłby to wyrazić słowami. Zdenerwowanie, niepewność miał wypisane na twarzy. Im bliżej podchodził, tym wyraźniej zaskoczenie na jego twarzy zmieniało się w ulgę. Bo jak sam wspomniał, spodziewał się najgorszego po takiej mojej wiadomości ... ale po moim wyglądzie już nie.

-Zapraszam cię na kolację - szepnąłem mu do ucha trzymając go jeszcze w ramionach.
 Wyglądał jakby miał się rozpłynąć. Szeroki uśmiech i onieśmielone spojrzenie.
-Zaskoczyłeś mnie -wypowiedział swoim lekko piskliwym głosem i przytulił mnie mocniej, niż za pierwszym razem - Jesteś niemożliwy - dodał.

     W drodze do włoskiej restauracji  mierzył mnie wzrokiem. Miałem wrażenie, jakby mnie kosztował, kawałek po kawałku. Chciałem zrobić na nim wrażenie, wyglądem i moim zaproszeniem. Udało mi się.

      Następnego dnia wybraliśmy się do parku. Pogoda, podobnie jak dnia poprzedniego, dopisała.
Leżeliśmy sobie na kocu, czytaliśmy, rozmawialiśmy. A w momentach, w których nie było naocznych świadków, całowaliśmy się.
Czułem się jak zakochany nastolatek ...  i też tak się zachowywaliśmy. Tak oto spędziliśmy całe popołudnie. Czas nie grał roli, z czasem i naoczni świadkowie przestali nas krępować, gdy szliśmy przez park do przystanku autobusowego, trzymając się za ręce.

   Nie wiem co nas połączyło, Marvin mówi, że to przeznaczenie. Ot tak się zobaczyliśmy, kilka razy na siłowni. Wiadomo szczęściu trzeba pomóc, on to zrobił, pisząc do mnie. Dlaczego tak bardzo poruszył moim sercem? Mocniej niż inni przypadkowo poznani, ci którzy chcieli czegoś więcej, a ja nie chciałem im dać nic poza "bądźmy przyjaciółmi"?
     Co nas pcha ku sobie? Co nas łączy? Sympatia, miłość, podobieństwo?
Nie mamy gruntu, po którym byśmy wspólnie stąpali. Nasz związek jest jak z kart. Kruchy i niestabilny. Wystarczy jeden podmuch wiatru i runiemy w dół. Żyjemy w cieniu nas samych.

     Nie potrafiliśmy odpowiedzieć sobie na te i kilka innych pytań. Romantyczne popołudnie skończyło się na chodniku w centrum, gdzie się rozstaliśmy. Skończyło się wieloma pytaniami, setkami myśli i brakiem jakiejkolwiek odpowiedzi.
Rozstaliśmy się w innych nastrojach niż te, które nam towarzyszyły przez cały dzień.

     Ja pierdole, pomyślałem i wypowiedziałem na głos, podczas wspólnego wieczoru z Bigem przed telewizorem. Tak wulgarnie pomyślałem, bo dostałem wiadomość od Marvina, na którą inaczej zareagować nie umiałem.
"Bardzo mi przykro, ale po tym dzisiejszym dniu, i tej szczególnej rozmowie, było mi bardzo źle. Nie mogłem tego nacisku dłużej wytrzymać. Opowiedziałem swojemu chłopakowi o nas......"

    W tym momencie zamarłem. Co miałem zrobić? Musiałem zachować kamienną twarz.
"co?" nic więcej mi do głowy nie przyszło, wysłałem
"Marvin co teraz z wami będzie ? Jak mogłeś to zrobić nie informując mnie wcześniej"

Telefon, a raczej Marvin, nie odpowiadał. Był nieaktywny, a raczej nie online. Nie odczytał moich wiadomości. Kurwa, kurwa, kurwa....

Następnego dnia zadzwoniłem do Roberta.
-Masakra, i co teraz zrobisz?
-Nie wiem, nic do mnie jeszcze nie napisał -  nadal nie miałem żadnych informacji od Marvina, co mnie martwiło.
-Współczuję mu,bo czuję się jak ty, rozdwojony.
-Czuję się winny. Nie powinienem pozwolić na to wszystko. Chociaż jest tak pięknie między nami.
Ja pierdole, rozjebałem mu życie.
-Współczuję ci ...

     Słowa przyjaciela niewiele zmieniły, bo co mogły zmienić?  Sytuacja jest jaka jest i sam muszę sobie z tym poradzić. Rozczulać się nad sobą też nie zamierzałem. Unikam takich zachowań.

     Z Marvinem udało mi się nawiązać kontakt dopiero wieczorem. Spotkaliśmy się jeszcze tego samego dnia w parku, tam gdzie zawsze.
Bałem się. Nie wiedziałem co mnie czeka.
Jak nigdy, nie wiedziałem co zrobić. Mam prawo go przytulić? - myślałem gdy podchodził do mnie- podać rękę?
Marvin chociaż próbował zachowywać się normalnie, na twarzy miał wypisany lęk.

-Jesteś na mnie zły?- zapytał patrząc mi w oczy.
-Nie, nie mogę być zły- chciałem mu powiedzieć: przecież to twoje życie, ale on nie lubi gdy tak mówię. Milczałem.
-Oskar, musiałem to zrobić. Ja znam swoje uczucia i jestem ich pewien. Carsten nie zasłużył sobie na to, bym go tak traktował.

Miał rację. Żaden z naszych partnerów nie zasłużył sobie na to, co robiliśmy za ich plecami. Nie miałem nic do powiedzenia. Siedziałem na ławce i pozwoliłem mu mówić.

-Oskar, kiedy wróciłem do domu, Carsten od razu zadawał pytania, gdzie byłem i z kim? Nie pozwolił mi na kłamstwa, dodając, że nawet pachnę innym facetem. A ja dłużej już tak nie mogłem.
- Rozumiem...- odpowiedziałem.
- Powiedziałem, że ma rację i że od dwóch miesięcy spotykam się z kimś- kontynuował- zapytał mnie również czy go kocham, tzn ciebie, odpowiedziałem, że tak, po czym on zapytał czy ty mnie kochasz. Odpowiedziałem, że nie wiem.

Rozstali się.




Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...