Translate

Poznajmy się :)

niedziela, 28 lutego 2021

Diabeł tkwi w szczegółach

Koleś mnie ignoruje ?


Zdjęcie: Opracowanie własne, zakaz kopiowania 


      Dawno nie zaznałem tyle romantyzmu co w ten wieczór. Czułem się jakbym właśnie przeniósł się do tej epoki. Oskar w epoce romantyzmu. 
Nie pasuje to do mnie. jestem bardziej ironiczny ale przydarzyło się i mnie.
Markus, którego ostatnio poznałem poznałem zaprosiłem do siebie  (link- jak poznałem Markusa).
Przez cały tydzień od naszego pierwszego spotkania wymienialiśmy się wiadomościami. Wciąż na platformie GAY ROMEO. Nie dałem mu swojego numeru telefonu. On też nie dał mi swojego numeru. 
Nie rozmawialiśmy ze sobą regularnie. 
Muszę przyznać, że ja dość często logowałem się na portal by zobaczyć czy mam jakieś wiadomości od niego. Pisał rzadko, gdyby nie fakt, że wysyłał mi serduszka i buziaki, oraz wspomniał o tym, że miło ze mną spędził czas i nie może doczekać się sobotniego spotkania uznałbym, że koleś mnie ignoruję.
Nie za wiele wiem o nim. Nie wiem gdzie mieszka, nie wiem co robi zawodowo.
On jest bardzo tajemniczy, skryty.
Może właśnie to mnie w nim pociąga, by z czasem odkrywać go więcej i więcej ?

     Spotkanie z godziny dwudziestej nagle przełożył na godzinę osiemnastą. Mieliśmy zamówić pizze, ja już chłodziłem białe wino a w tle miał lecieć jakiś film.
Kiedy stanął w progu, ucieszyłem się, że go widzę. 
Pierwsze minuty spotkania były dość krępujące. Po drugiej lampce wina chłopak się rozluźnił. Stał się bardziej rozmowny i zdradził mi kilka sekretów ze swoje życia.
Pracuje w firmie komputerowej i mieszka niedaleko centrum w mieszkaniu wraz z lokatorem.
Wynajmuje mieszkanie na pół z kolegą. To mnie zdziwiło. 
W niemczech mieszkania na wynajem są tanie, biorąc pod uwagę zarobki. Nie znam nikogo poza studentami kto by tak mieszkał. 
Nie wnikałem w szczegóły. Zresztą ta możliwość została mi odebrana. Blondynek unikał tego tematu i po zadaniu kilku pytań z mojej strony szybko zmienił temat.
W końcu się nie znamy, pomyślałem. Miał prawo do swojej prywatności a ja znowu bywa zbyt ciekawski, taki już jestem. 

     Obejrzeliśmy belgijski dramat GIRL, o piętnastoletniej Laurze, która uwięziona jest w ciele chłopaka. Bardzo dobry film  polecam, ale czy dobry na pierwszą randkę ?
Film się skończył, włączyłem jakiś  Talk Show w telewizji. 
Oboje byliśmy już pod wpływem działania Bordeaux. Wystarczyło jedno dłuższe spojrzenie i zaczęliśmy się całować.
Markus usiadł na mnie okrakiem. Swymi dłońmi objął moją twarz a ja jego pośladki.
Zamknąłem oczy i oddałem się przyjemności.
Po chwili zszedł mi z kolan i zaczął dobierać się do rozporka od spodni. Znusnął je do stóp wraz z moimi bokserkami. 
Pięścił mnie ustami. ja trzymałem jego głowę w dłoniach i zaczęłem poruszać biodrami by wejść głęboko w gardło. Wtedy też zapytałem czy jest gotowy na seks analny. Odmówił. Tak więc skończyło się na oralu. Pieścił mnie a ja mogłem dojść na jego klacie, on spuścił się na podłogę.
     Po wyjściu z łazienki i szybkim prysznicu, Markus oznajmił mi, że musi juz wracać.
Zdziwiło mnie, gdy zaproponowałem nocleg i on odmówił, to byłem wstanie zrozumieć. Ale powrót do domu jeszcze przed dwudziestą drugą godziną? Wydało mi się podejrzane.
Aczkolwiek co miałby do ukrycia?
Nie mieszka z rodzicami, więc nie musi się nikomu tłumaczyć!
Jego współlokator, czy to tylko kolega? A może chłopak?
Takie i jeszcze inne pytania pełzały mi przez głowę.
Starałem się o tym nie myśleć i nie tworzyć fałszywych scenariuszy.
Po co miałby mnie okłamywać ?

     Zanim Markus opuścił moje mieszkanie wymieniliśmy się numerami telefonu. Co znowu dało mi sygnał, abym nie zawracał sobie głowy zbędnymi myślami.
Problem w tym, że przez cały wieczór nie odpowiedział mi na wiadomość, którą mu wysłałem mniej więcej godzinę po tym jak wyszedł z mojego domu. 
Zapytałem czy jeszcze się spotkamy i czy oby na pewno wszystko w porządku.
Krótko przed północą przyszła odpowiedź; "Było jak zawsze miło z Tobą, oczywiście, że się spotkamy, odezwę się".

     W niedzielę Marksu się nie odzywał. Moja wiadomość "dzień dobry" została nieodczytana.
Zadzwoniłem do Roberta by o tym porozmawiać.
Zapytał dlaczego tak się tym przejmuję. Dlaczego nie oleję sytuacji i nie zacznę spotkać się z kimś innym?
Prawda jest taka, że polubiłem bardzo Markusa. Jest przystojny, miły, zabawny. Podoba mi się jego osobowość. Cichy, skromny, urocze to jest.

     Jakkolwiek miałoby to się rozwinąć, chęci muszą być z obu strony. Tymczasem mi nie pozostało nic innego jak czekać aż treść "odezwę się" przeistoczy się w czyn!.


niedziela, 21 lutego 2021

Młody nieznajomy

Początki


Zdjęcie: Opracowanie własne, zakaz kopiowania 




"Początek na ogół rzadko daje nam znać o sobie, można by powiedzieć, kiełkuje niepostrzeżenie. Nie jesteśmy w stanie odgadnąć, co zapowiada"*

      Trzeba przyznać, że w tym roku Walentynki nie były tak widoczne jak zawsze. Kiedyś każda restauracja była przystrojona balonowymi sercami. Witryny w sklepach, ogłaszały rabaty dla zakochanych. A dziś ?
Dziś kilka czekoladek w serduszkowych opakowaniach na półkach w supermarketach.
Mimo wszystko udzieliła mi się atmosfera zakochanych. Z listą zakupów ruszyłem w kierunku osiedlowego sklepu.
Kupiłem wino, paczkę chipsów. Po drodze do domu odebrałem jedzenie z restauracji.
Postanowiłem ten dzień uczcić. 

     Kiedy samotnie przed telewizorem zjadłem kolację popijając białym półwytrawnym winem przeniosłem się do sypialni do łóżka, zabierając kieliszek z alkoholem ze sobą, i sięgnąłem z półki książkę W. Myśliwskiego -Ostatnie rozdanie.

Przepiękna książka. Poruszająca historia o miłości.
"Nigdy mnie jednak nie spytała, co z nami będzie, jakby wiedziała, że nie ma na takie pytania odpowiedzi, że przyszłości nikt nikomu nie może obiecać."**
Bo przecież miłość ma wiele oblicz. To nie tylko ta kiczowata ubrana w błyszczący czerwony papier i owinięta kokardą. Miłość bywa różna, czasem też niespełniona bez cekinów i błyskotek.

     Leżąc na łóżku z nogami na ścianie czytałem moje ulubione fragmenty z wyżej wymienionej książki. Od drukowanych liter odciągnął mnie mój telefon. Wiadomość na GAY ROMEO.
To miał być wieczór tylko dla mnie, a okazało się, że dałem wciągnąć się w rozmowę z profilem bez zdjęcia.
Nie lubię tego. Uważam, że zakładając profil na portalach randkowych trzeba być szczerym. To jakby  nasze CV. Jest opis, list motywacyjny i powinno być też dołączone zdjęcie. Tam nie było.
Może chłopak tak brzydki, że się wstydził pokazać?
Albo żonaty?!
Napisał do mnie zwykłe cześć i zapytał jak mija mi weekend. 
Uległem pokusie człowieczej. Odłożyłem książkę. 

     Chłopak wydał mi się miły. Z opisu interesuje się literaturą, sportem, podróżami. Ma 174 cm wzrostu i jest blondynem. Po kilku wiadomościach wysłał mi swoje zdjęcie. Przystojny. Typ słodziaka. 
Kiedy zapytałem dlaczego nie ma na profilu swoich zdjęć odpowiedział, że nie lubi się afiszować.
Nie lubi sie afiszować ? Powtórzyłem pytanie sam do siebie.
Nie wiem co to znaczy. Naprawdę irytują mnie takie stwierdzenia. Nie chciałem wgłębiać tematu, gdyż chłopak wydał mi się naprawdę spoko, na tyle bym chciał poznać go osobiście.
    
     Cały wieczór spędziliśmy na pisaniu. Nie ciągłym, tylko takim przerywanym. Jak w heteryckim seksie, w którym młoda para uznaje seks przerywany jako najlepszą antykoncepcję. 
Nie odpisywał regularnie, tylko co kilka, czy też kilkanaście minut. 
Gdy zaproponowałem mu spotkanie w tygodniu, to odmówił, twierdząc, że ma dużo pracy i chętnie spotka się ze mną w sobotę po południu. Zaproponował spacer gdy ja zaproponowałem mu odwiedziny w moim domu.
Like a Virgin pomyślałem sobie. Aczkolwiek słodki typek.
Bardzo miło mi się z nim rozmawiało, więc może warto zacząć tę znajomość nie "od dupy strony" a wtedy coś z tego będzie? 

     Minął tydzień. Czar walentynek minął. Mrozy ustały. Przyszła odwilż. Nadszedł czas spotkania z chłopakiem z GAY ROMEO. Markus ma na imię. Na profilu ma jakiś wymyślony pseudonim. Najwidoczniej nawet swoim imieniem nie chciał się afiszować. 
Tak czy inaczej zastanawiałem się czy do spotkania dojdzie. 
Nie nastawiałem się na nic. Koleś zwyczajnie wydawał mi się miły. Oprócz niego było jeszcze kilka osób chętnych na krótsze czy też dłuższe spotkania. Odmawiałem, albo w ogóle nie odpowiadałem na wiadomości.

    Z Markusem umówiliśmy się w Parku niedaleko centrum. Średnio lubię to miejsce, ale chłopak nalegał.
Pogoda dopisywała. Trzymając w rękach kubki z kawą spacerowaliśmy między drzewami. 
Chłopak jak na swój wiek (29 lat) sprawiał wrażenie, bardzo wstydliwego. Ewidentnie zależało mu na spotkaniu, ale był bardzo nieśmiały. Co znowu mi się bardzo podobało. 
Po prawie dwugodzinnym spacerze stojąc przy głównej bramie mieliśmy rozejść się każdy w swoją stronę. Staliśmy chwilę naprzeciwko siebie w milczeniu. Tylko spoglądaliśmy na siebie. Nie mogłem się powstrzymać i pocałowałem go. Nie trwało to długo, gdyż byliśmy w miejscu publicznym ale pocałunek był intensywny. Odsunęliśmy się od siebie. Zaczerwienione uśmiechnięte twarze. 
Rozeszliśmy się w przeciwnych kierunkach. 

     Idąc w stronę metra czułem się jak nastolatek. Chociaż mam już trzydzieści cztery lata. Motylki w brzuchu, uśmiech nie schodził mi z twarzy. Chciałem iść w podskokach. Dawno się tak nie czułem.

     Przez resztę dnia wciąż pisaliśmy ze sobą. Kiedy zaproponowałem spotkanie w niedziel, odmówił, że ma już jakieś plany. Zaproponował sobotę. Zgodził się na wizytę u mnie w domu. 
Ciesze się. 





*  ** W. Myśliwski - OSTATNIE ROZDANIE

poniedziałek, 8 lutego 2021

Nie moja historia

Transwestyta


inna historia transseksualista
Zdjęcie: Opracowanie własne, zakaz kopiowania 



     Cześć jestem Adrianna. Chociaż rodzice przy chrzcie dali mi imię Adrian. W szkole też tak na mnie mówiono.
Na początku mi to nie przeszkadzało, utożsamiałam się z moim imieniem. 
Nowe imię nadałam sobie będąc w wieku dwudziestu lat.
Nikomu o tym nie powiedziałam. W moim świecie byłam Adrianną, dla innych Adrianem.

     Jeśli chcielibyście wiedzieć co mnie tknęło by chcieć być kobietą, to muszę Was rozczarować. Nie wiem. Nie przypominam sobie by był jakiś punkt początkowy. Od zawsze lubiłam kobiece czynności, zabawki. Od zawsze byłam bardziej dziewczęca.
     
     Już w przedszkolu lubiłam bawić się z dziewczynami lalkami. Nauczyciele na początku krzywo na mnie patrzyli. Z czasem przestali reagować, a chłopacy mnie ignorowali.
     Nie miałam samochodów do zabawy. Lalek też nie. Nigdy nie odważyłam się powiedzieć Mamie, że chcę lalkę. Lalkę, którą mogłabym przebierać w piękne suknie o których sama marzyłam.
Bawiłam się misiami. Nadawałam im żęńskie imiona. Robiłam im sukienki z moich starych ubrań.

     Rodzice na początku akceptowali moje zachowanie. Kiedy byłam młoda nie przeszkadzało im, że zamiast z kolegami grać w piłkę przyjaźnie się z dziewczynami. 

     Pochodzę z małej miejscowości. Wszyscy się tam znali. Sąsiedzi mówili o mnie, że dobry ze mnie chłopak, bardzo spokojny. Tata często się uśmiechał ale czułam, że nie do końca jest z tego faktu zadowolony. Że jego jedyny syn odstaje od reszty. 
W takich małych miasteczkach ludzie żyją schematycznie. W tygodniu dzieci do szkoły, rodzice do pracy a w niedzielę wszyscy spotykali się w Kościele. 
Nikt tu się nie wyróżniał. Mężczyźni pracowali w pobliskiej fabryce a kobiety w sklepach czy zajmowały się domem.

     Kiedy wchodziłam w wiek dojrzewania, dziewczyny z podwórka były bardziej moją inspiracją niż obiektem miłosnych westchnień. Podobali mi się chłopy. Kiedy któryś  z kolegów z podwórka zagadał do mnie czy podawał rękę na przywitanie, zawsze czułam się zawstydzona. Uważali mnie za mięczaka, ale nie dokuczali mi aż tak bardzo.

     Czułam w sobie niepokój. Nie lubiłam swojego ciała. Starałam się utrzymać swoją nadwagę, tak aby dziewczyny uważały mnie za nieatrakcyjnego chłopaka. Byłam brzydka i przy tuszy. Miałam wymówkę. Zresztą dla wszystkich było oczywiste. Takim chłopakiem jak ja żadna dziewczyna się nie zainteresuje. 
Stąd też nadwaga miała być moją obroną. A z drugiej strony będąc przy tuszy miałam piersi.
Możecie się ze mnie śmiać, ale to była moja namiastka kobiecości. 

     Kolejnym problemem było dla mnie pojawiające się wraz z dojrzewaniem owłosienie ciała.
Owłosienie nóg musiałam zaakceptować tak pojawiające się włosy na brzuchu klatce piersiowej były moją zmorą. Najgorzej było gdy pojawił się zarost na twarzy.
Depilowałam się. Brzuch, genitalia, klatkę piersiową. Usuwałam każde miejsca gdzie pojawiało się owłosienie. Pewnego razu ogoliłam nogi i ręce.
Udało mi się ukryć to przed rodzicami. Niestety w szkole w szatni tuż przed lekcją wuefu, kiedy musiałam się przebrać w strój sportowy, jeden z kolegów zauważył, że mam ogolone nogi. I tak wszyscy zaczęli się ze mnie śmiać. Nic nie mogłam zrobić. Wszyscy śmiali się w głos  a ja spuściła głowę. Od tego momentu zaczął się mój dramat w szkole. 
Zdarzały się popychanki, wyzwiska. Raz po zajęciach grupka chłopaków okrążyłą mnie i popychali  jeden do drugiego. W końcu któryś z nich walnął mnie w brzuch.
Takie sytuacje starałam się ukryć przed rodzicami. Niestety wtedy sprawa trafiła do dyrektora.
Gdy wróciłam do domu. Ojciec na mnie już czekał. Miał pasek w ręku. To nie były te czasy gdy w telewizji mówiono o tym, że "przemoc rodzi przemoc", że nawet klaps jest nadużyciem siły.
Matka się nie odzywała, a ojciec lał mnie tak, że upadłam na ziemię. Płakałam. Nikt nie litował się nade mną.
Było mi wstyd przed rodzicami, ale nie mogłam im powiedzieć o tym co czuję. Nikt by tego nie zrozumiał.

     Wtedy nie było internetu. Nie miałam nikogo komu mogłabym się zwierzyć. Nikogo kto by mi powiedział, że to co czuje i to kim jestem, jest w porządku. Że mam prawo tak czuć. Było wręcz przeciwnie. Ojciec mnie bił, krzycząc, że mu wstyd tylko przynoszę, że mam zacząć się zachowywać jak facet, inaczej on zrobi ze mną porządek. 
     Starałam się jak mogłam by przy moich rodzicach zachowywać się "normalnie". Normalnie czyli nie tak jak ja. Robiłam wszystko by nie być sobą.
Kiedy zostawałam sama w domu przymierzałam ubrania matki. Zawsze jednak zachowując ostrożność by nikt się o tym nie dowiedział.
Przymierzałam stanik wypchnięty skarpetami. Zakładałam spódnice i buty na obcasie.
Patrzyłam w lustro i takie odbicie lubiłam. To byłam ja. 
Chociaż na chwilę mogłam być w swoim świecie. To właśnie wtedy nazwałam się poraz pierwszy Adrianna. Do tej pory byłem Adrianem w spódnicy.
     Często nocami zastanawiałam się jak to ze mną będzie. Jak będzie wyglądać moja przyszłość.
Nikt nie mówił o homoseksualistach o transwestytach. Mówiło się tylko o pedałach. 

     Wiedząc, że nie mogę liczyć na zrozumienie musiałam dostosować się do sytuacji. Wpasować się w ramy społeczne. Przestałam potajemnie nosić ubrania matki. Starałam się zniszczyć moją kobiecą część.
Miałam inne wyjście ?

     W wieku trzydziestu lat, już jako Adrian wzięłam ślub z o osiem lat starszą dziewczyną z osiedla. Rozwódka z dzieckiem. Lubiłam ją. Dogadywaliśmy się dobrze. 
Tak, seks też mieliśmy.
Nie było to najlepsze uczucie, ale jak wspomniałam musiałam wyprzeć siebie z mojego życia. Wiem, że rodzice się cieszyli. Matka powtarzała, że fajna z nas para. 
Minęły dwa lata od naszego ślubu jak zdecydowaliśmy się wyjechać do Niemiec. Za lepszym życiem. Dla mnie faktycznie życie zmieniło się na lepsze.

     Po kilku miesiącach pierwszy raz odważyłam się pójść do gejowskiego klubu.
Występy Drag queen(link) Faceci w różnym wieku. Były też Trans.
Ta sytuacja mnie zaskoczyła. Czułam się nawet nieswojo. Niektórzy stali przed klubem paląc papierosy i nikt z przechodniów na nich uwagi nie zwracał.
Wyobrażacie sobie taką sytuację w Polsce ?

Z domu zaczęłam wymykać się coraz częściej, by na chwilę wejść do tego klubu. 
Poczułam, że mogę być sobą. Ponownie zapragnęłam być Adrianną.
Jeśli nie teraz, nie tu, to co stanie się z moim życiem?

     Rozstałam się z moją żoną. Nie powiedziałam dlaczego. Aczkolwiek nasze małżeństwo nie należało do udanych. Urwałam kontakt z nią, z moją rodziną. Zaczęłam żyć jako Adrianna. Poznawałam ludzi takich jak ja. Spotykaliśmy się w domu, siedząc przed lustrem stawałyśmy się tym, kim zawsze tak naprawde byłyśmy. Pamiętam jak dziś za namową moich dwóch "koleżanek" wyszłam po raz pierwszy w życiu na miasto jak Adrianna. Nie mam idealnej figury, nie jestem tą najpiękniejszą, ale czułam się dobrze.

     W wieku trzydziestu czterech lat miałam pierwszy seks z mężczyzną. W wieku czterdziestu lat zbudowałam stały związek. 
Jestem sobą. Kocham i jestem kochana. 



Dziękuję Adriannie za opowiedzenie nam swojej historii.
Oskar

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...