Translate

Poznajmy się :)

środa, 21 marca 2018

Mentalny big cock

Stringi i biustonosz

Zdjęcie: Opracowanie własne, zakaz kopiowania



Ela- Nie będzie ci przeszkadzać jak dziś wieczorem wyjdę z nim na randkę ? (ten ktoś to typ, który miał być tylko dla rozrywki, by Ela mogła rozluźnić się i w pełnym relaksie spędzić ostatnie dni w Niemczech).
Ja- Rób jak uważasz- odpowiedziałem, chociaż było już dla mnie oczywiste, że te spotkania znaczą dla Eli więcej niż tylko rozrywka.
Ela- Ma za dwie godziny przyjechać po mnie, jest w drodze. Pójdziemy do restauracji i do hotelu. Musisz pomóc mi się ubrać w coś seksownego. Mam ze sobą tą bieliznę, którą ostatnio kupiłam, jeszcze jej nie miałam na sobie. Założę to!- krzyknęła i zniknęła za drzwiami pokoju gościnnego.
         Po kilku minutach wparowała do salonu mając na sobie koronkowe stringi i biustonosz. Zrobiła obrót na pięcie, oparła dłonie na biodrach i zapytała z uśmiechem na twarzy - I jak ?
Wstałem z wrażenia, odstawiłem kubek z herbatą na stoliku i wykrztusiłem z siebie tylko - Wyglądasz zajebiście!
Ela- O to mi chodziło! Stanął Ci ? - nie czekając na moją odpowiedź, ponownie zamknęła się w pokoju. Kilka minut później zrobiła podobne przedstawienie z tym, że była ubrana w "małą czarną" i szpilki.
Wyglądała naprawdę zjawiskowo. Po zrobieniu makijażu wróciła do mnie i siedząc na kanapie oglądaliśmy dalej serial, czekając aż facet zadzwoni i odbierze ją spod domu.

       Każdy z odcinków SEX W WIELKIM MIEŚCIE  trwa niespełna czterdzieści minut. Od jej wymiany "sms" zdążyliśmy obejrzeć cztery odcinki. Ela zaczęła się niepokoić, gdyż koleś się nie meldował.
Próbowała do niego zadzwonić dwa razy. Nie odbierał, za trzecim podejściem jego telefon był wyłączony.
      Szczerze mówiąc byłem pewien, że nie przyjedzie w ogóle. Ela sprawiała wrażenie na zmianę zawiedzionej i wkurzonej jego zachowaniem. Po trzech godzinach oczekiwań na przybycie "księcia z bajki", dziewczyna podniosła się z kanapy poprawiła sukienkę i oznajmiła, że wychodzimy na miasto.
Ela- Wkurwia mnie już to! Idziemy coś zjeść. Najwyżej odbierze mnie z centrum.
Założyła płaszcz, i przy drzwiach czekała aż ja domowy outfit zamienię na coś bardziej wyjściowego.
       Wybraliśmy się do Vapiano, to nasza ulubiona włoska restauracja. Jedzenie jest pyszne i do tego przygotowywane na oczach gości.
Ela przez całą drogę do restauracji jak i podczas posiłku spoglądała na telefon wyczekując wiadomości, których niestety nie otrzymywała.
To było dość przykre widzieć ją w takim stanie. Zakochała się w nim, chciała spędzić z nim ten wieczór. Przygotowała się zakładając najlepsze ubrania by mu się przypodobać, a on ? On wyraził chęć spotkania, a następnie zamilkł.
Ela- Co o tym myślisz?
Ja- Sorry, ale to dziwnie wygląda. Jeśli mam być szczery, to uratowałoby go już tylko wypadek. Takie milczenie nie jest w porządku. Zawsze mógł napisać, odwołać, a nie robić cyrk!
Ela- Może nie ma zasięgu, albo musiał coś załatwić po drodze- wyczuwałem nadzieję w jej głosie. Chęć znalezienia czegoś co mogłoby go usprawiedliwić.
Gdy po kolejnych godzinach spędzonych w mieście wróciliśmy do domu, było oczywiste, że nie ma żadnego księcia, nie ma karety, nie ma konia, nie ma seksu, nie ma nic. Big był już w domu, kręcił się w kuchni.

Ela- Ja pierdole! Jestem wkurwiona, chuj jeden- rzuciła płaszcz na fotel, a sama bez sił opadła na kanapę.
Wyglądała mizernie.  Głowa odchylona do tyłu ręce, wzdłuż tułowia, nogi rozkraczone.
Ela- Miałam ochotę na seks. Miałam po prostu ochotę na seks. Fajny facet, chciałam przeżyć ostatnią przygodę w tym kraju. Zobacz jak ja siedzę- wskazała dłońmi na swój rozkrok- Nie wypada tak kobiecie siedzieć, szczególnie gdy ma się spódniczkę przed kolana. A ja tak siedzę, bo potrzebuję faceta. Jestem totalnie najarana. Już gorzej być nie może- mówiła ironicznym głosem.
Ja- Elu, może być gorzej.
Ela- To znaczy? -spojrzała na mnie pytająco.
Ja- Masz ochotę na seks, masz ochotę na zabawę a spędzisz noc w domu z dwoma facetami, gejami - dodałem ze współczującym uśmiechem.

***
Robert- Siema byczku- przywitał mnie otwartymi ramionami przyjaciel.
Ja- No to opowiadaj jak było na urlopie.
        Robert spędził dwa tygodnie w Egipcie, co oznaczało dla niego nie tylko korzystanie z gorącego słońca, ale również zmiany ustawień lokalizacji GAY ROMEO.
Robert- Oskar, spotkałem się z takim zajebistym typem.
Ja- To ten, którego mi zdjęcie mi wysłałeś ?- pokazałem mu na moim telefonie.
Robert- Tak to ten. Mówię ci, zajebisty konkretny samiec - Facet wyglądał naprawdę dobrze. Postawny, barczysty, krótko przystrzyżone włosy i miał łobuzerskie spojrzenie. Widać, że dominator, a Robert takich lubi.
Ja- Opowiadaj, słucham- rozsiadałem się wygodnie w fotelu i popijałem drinka (wódkę z sokiem jabłkowym)
Robert- Napisał do mnie i jeszcze tego samego dnia się spotkaliśmy. Pojechałem do niego. Otworzył mi drzwi, zaprosił do środka. Obleciał mnie wzrokiem, powiedział, że fajnie wyglądam i zaczął mnie całować.
Ja- Tak od razu, nawet nie zaproponował ci nic do picia ?
Robert- To nie była randka. To było konkretne spotkanie na seks.
Ja- No tak...- odpowiedziałem.
Robert- Koleś był konkretny, całował mnie i od razu ściągnął mi t-shirt. Był taki męski.
Przenieśliśmy się do sypialni i kontynuował. To lubię u facetów. Mają być konkretni, robić to co chcą i to po co się spotkaliśmy. O taki był, o nic nie pytał. Robił ze mną co chciał.

***

Ola-Piszę coś, co ma w założeniu być książką. Tematyka Twoja- tak tu trafiłam i od paru godzina nad Tobą siedzę. Tylko nie pytaj dlaczego laska pisze o gejach, bo raczej nie umiem odpowiedzieć. Jakkolwiek, zgodziłbyś się czasem odpowiedzieć na jakieś pytanie?
      Taką wiadomość dostałem prawie dwa lata temu. Za odpowiedzi na pytania, które miałyby ułatwić pisanie książki, złotowłosa dziewczyna obiecała mi podwójny Cosmopolitan i kubek jaśminowej herbaty.
      Okazja była! Chociażby ostatnio. Na początku marca wybrałem się tanimi liniami lotniczymi do Katowic, chciałem odwiedzić Olę. Jak wspomniałem we wcześniejszych postach mamy codzienny kontakt, a między nami zrodziła się zajebista więź.
Z pustymi rękoma nie pojechałem, a wróciłem z nadbagażem. Kupiłem Oli opakowanie herbaty jaśminowej-perłowej, wiem, że ją uwielbia. Ja dostałem roczny zapas herbaty-zielonej!!!
       Nasza umowa była taka, że pierwszy raz posmakuje jej ulubionej herbaty z nią.
Dlatego, przez ten czas jak się znamy, nigdy sobie jej nie zaparzyłem. Czekałem na ten dzień.
Otóż nadszedł... Pełna pompa, totalny idiotyzm, ale tacy jesteśmy!
       Ola zadbała o szczegóły ceremoniału. Wyparzony czajniczek, odpowiednia temperatura wody, czas parzenia, filiżanki z Bolesławca. Brakowało tylko intra z GRY O TRON i białych rękawiczek.
Ola- No i jak ?- zaptała z szerokim i pełnym nadziei uśmiechem na twarzy.
Ja- No wiesz, dziwnie pachnie- nie chciałem powiedzieć, że śmierdzi.
Ola- Ale spróbuj!- wycedziła groźnie.
Wziąłem łyka, po czym mina mi się mimowolnie wykrzywiła.
Ola- Jakiś problem, Oskar? - zmarszczyła brwi.
Ja- Olu, to smakuje jak płyn do mycia naczyń!
Moja wredna przyjaciółka kazała mi herbatę dopić. Wmawiała, że to przejściowe. Wieczorem poddała mnie kolejnej (przymusowej) próbie. Następna filiżanka i znowu to samo.

     Na każdy dzień wspólnego tygodnia mieliśmy coś zaplanowane. W pierwszy wieczór - seans filmowy.
     Padło na "Bridget Jones 2: W pogoni za rozumem ". Rozumu jednak nie znaleźliśmy.
Ola zaproponowała, że przyrządzi dla nas drinki z Malibu i sokiem porzeczkowym. Przepis znaleziony w internecie, podobno dobry, jeszcze nie testowany.
Dzięki Bogu w lodówce było wino. Białe i czerwone.
W ramach oszczędności Ola zastąpiła Malibu likierem kokosowym.
Po nalaniu soku do szklanki z alkoholem, trunek się zważył i zmienił w mało przyjemną dla oka galaretowaną zawiesinę.
      Film też miał być fajny, ale najfajniejszy się zrobił, gdy zobaczyliśmy napisy końcowe.
Z Olą nigdy nam nie brakowało tematów do rozmów. Od poważanych po ironiczne wygłupy.
Zaczęliśmy robić sobie setki idiotycznych selfie i filmików. Nadęte usta (teraz takie modne), głupie miny, buziaki. Gdyby ktoś to zobaczył, kazał by nam skorzystać z rady psychiatry. Być może, ale dla nas to była norma.
Ja- Olu, nie uważasz, że przesadzamy?-
Ola- Dlaczego?- zapytała słodkim głosem.
Ja- No wiesz- zawahałem się, wywracając oczami- Jesteśmy po trzydziestce, większość ludzi w naszym wieku spłaca kredytu mieszkaniowe, a my siedzimy i robimy zdjęcia naszym nozdrzom.
Ola- No i co? Uważasz, że to coś złego? Masz przecież mieszkanie - powiedziała dopijając lampkę wina.
Ja- No mam, ale nie mam kredytu- zaśmiałem się- Wiesz jak to jest, powinienem wybierać zasłony do okien, myśleć nad nowym kolorem ścian w sypialni, a ty o tym co przyrządzić na jutrzejszy obiad, bo po zupę biegamy do twojej Mamy.
Ola- Pierdol się, Oski.
Ja- Twoja kuchenka jest zawalona słoikami z herbatą.
Ola- W chuju to mam- przywaliła mi pięścią w brzuch.
Ja- Chyba w piździe - poprawiłem ją, próbując się nieudolnie bronić.
Ola- W żadnej piździe! Ja mam mentalnego chuja! Zapamiętaj to wreszcie!
Ja- Tak, tak wiem kurwa! Prawdziwie afrykański big cock!



piątek, 9 marca 2018

Książki LGBT

Pociąg do niewłaściwych ludzi*

Zdjęcie: Opracowanie własne, zakaz kopiowania
Tamte dni, tamte noce- Call Me By Your Name- Andre Aciman Nastrojowa i budząca dreszcz erotycznej ekscytacji opowieść o uczuciu nie do końca niemożliwym i nie do końca zakazanym, choć w taki sposób jest ono z góry przedstawione. Tak naprawdę nic nie stało na przeszkodzie, by trwało ... a jednak trwać nie mogło. Na skutek ... no własnie czego ? Podjętych decyzji i własnych wyborów ? Pytanie o sens rozstania bohaterów odgrywa tu drugorzędną rolę. Chwilowość tego związku jest od początku wiadoma choćby z uwagi na formę powieści - gorące lato jest wspomnieniem bohatera opowiadającego swoją historię z młodości. W książkach czy filmach LGBT często spotykamy się, że bohaterowie muszą zmierzyć się nie tylko ze swoimi uczuciami, ale również z brakiem akceptacji na przykład rodziny. Przez co na główny plan wchodzi temat akceptacji osób homoseksualnych czy tez jej braku. "Tamte dni, tamte noce" to opowieść o miłości dwojga ludzi. Przepięknie pokazuje ona, że miłość nie musi być zrealizowana, spełniona, zdobyta. Przyschnięta na wieki. Może zaistnieć i trwać tylko tyle, na ile się jej pozwoli i to wcale nie oznacza, że przestaje być ważna czy szczera. Bez znaczenia czy homo czy hetero. Skoro dobre związki nie są wieczne to dlaczego miłość miałaby być? To byłby banał. Wszystko ma swój czas. Kres nie unieważnia, nie odbiera znaczenia uczuciom i relacjom, podobnie jak śmierć nie unieważnia i nie spłyca czyjegoś życia i jego dorobku.
Uczucia gdy trwają, są wszystkim. Są czymś najlepszym czym mogły się stać. Fabuła z pozoru nieoryginalna, klimat powieści i jej leniwy urok - zupełnie przeciwnie. "(...) od tej chwili, pomyślałem...Jak nigdy wcześniej w życiu miałem dojmujące poczucie, że dotarłem do czegoś niezwykle cennego, że chcę to mieć na zawsze, być sobą (...) nikim innym, tylko sobą, w każdym dreszczu, przebiegające po moich ramionach, znajdować coś zupełnie obcego, a przecież znajomego, tak jak by to wszystko całe życie we mnie tkwiło, ale gdzieś się zawieruszyłem i teraz on pomógł mi to odnaleźć. " Jim w lustrze- Inger Edelfeldt Wiele recenzji tej książki zaczyna się od słów, że Jim to nie do końca normalny chłopak. Otóż każdy z nas jest inny. Przynależymy do innych grup społecznych. Jedni lubią imprezy, szerokie grono ludzi, nowoczesną muzykę itd. inni zwyczajnie nie. Cenią sobie swój spokój, czy też wynika to z faktu, że mają problemy z nawiązywaniem kontaktów. Przyczyny mogą być różne od braku samoakceptacji, poprzez pochodzenie (np. małomiasteczkowość) inny gust muzyczny czy w końcu orientacja seksualna. Młody Jim tak naprawdę musi uporać się z większością wymienionych przeze mnie problemów. "Jim w lustrze" to mądra i poruszająca opowieść o dojrzewaniu, która już od pierwszych słów wciąga czytelnika. Ale to również opowieść o sile i walce ze światem. Na naszych oczach dorasta chłopiec, który nie ma większych problemów z akceptacja swojej homoseksualności (chociaż próbuje z tym walczyć i być taki jak większość jego kolegów) tak jego rodzina nie do końca może się w tym odnaleźć. Ciekawostką jest również, że każdy nowy rozdział zaczyna się od słów jego Matki. Kilka zdań, myśli z perspektywy kobiety, która przygląda się zmianom jakie zachodzą u jej syna. Smutna informacja dla tych, którzy chcieliby sięgnąć po tą książkę jest fakt, że jest już niedostępna w sprzedaży. Aczkolwiek polecam by przejrzeć wszelkiego rodzaju sprzedaże internetowe. "Oczywiście bałem się strasznie, że stracę swoich rodziców, ale dziwnym sposobem o wiele bardziej bałem się tego, że stracę sam siebie." W jednej osobie - John Irving Według mnie jest to bardzo dobrze napisana książka. Czyta się bardzo przyjemnie, aczkolwiek opowieść bywa czasem ciężka do przyswojenia, przynajmniej dla mnie. Książka jest opowiadana z perspektywy głównego bohatera, Billa To jest tak jakbyśmy siedzieli w jednym pokoju z Billem i słuchali jego zwierzeń, opowieści, tego co go spotkało. A więc nasz "przyjaciel" Bill opowiada nam historię swojego życia. Od czasu gdy dorastał i powoli uświadamiał sobie swoją seksualność poprzez pierwsze doświadczenia i związki. To opowieść o tym jak być gejem w latach 50-tych, o borykaniem się z problemami ówczesnego społeczeństwa. To intymna i czasem bardzo bezpośrednia historia o tym, że warto podążać swoją ścieżką, o cenie jaką trzeba zapłacić za bycie i życie według swojego pomysłu. Pożądanie, namiętność, seks, AIDS, Transseksualizm, biseksualizm, znajdziemy tam wszystko od romantyzmu, zakochania, miłości i fantazji, poprzez fetysze aż do ... szarości życia. Jest to druga książka jaką przeczytałem, która wywarła na mnie ogromne wrażenie (Pierwsza to MAŁE ŻYCIE). John Irving nie bawi się, ubieranie życia w piękne metafory. Czasem wręcz zniesmaczyć czytelnika. "-Czasem odczuwam pociąg do niewłaściwych ludzi. -Ależ nie ma czegoś takiego jak pociąg do "niewłaściwych" ludzi. Niemożna się zmusić, aby go mieć lub nie"
***
Moi drodzy jakiś czas temu wspominałem o dziewczynie, która napisała do mnie z prośbą o odpowiedź na kilka pytań, które miały by jej pomóc w napisaniu książki o tematyce LGBT. Ola, bo tak ma na imię owa dziewczyna ( Jak poznałem Olę) jakiś czas temu zakończyła pracę nad książką i z powodzeniem dostała propozycję wydania. Książka prawdopodobnie ukaże się w drugiej połowie tego roku. Miałem przyjemność poznać prawie całość tej książki, gdyż Ola podczas pracy nad tekstem wysyłała mi jej fragmenty. Chciałbym Wam tylko powiedzieć, że jak dla mnie szykuje się premiera roku. Ola, z którą przez ten czas zdążyłem się zaprzyjaźnić ( jesteśmy w codziennym kontakcie) postanowiła złamać stereotypy o gejach, a przede wszystkim nadać książce sens jak i przesłanie. Dzięki czemu książka nie jest ukierunkowana tylko i wyłącznie na odbiorców LGBT. Nie mogę zdradzić więcej szczegółów, aczkolwiek będę Was informował na bieżąco. Zobacz też : MAŁE ŻYCIA *Pociąg do niewłaściwych ludzi- tekst pochodzi z książki W jednej osobie - John Irving
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...