Czy warto psuć wieloletni związek?
Zdjęcie: Opracowanie własne, zakaz kopiowania. |
„Nie mów że to przeznaczenie.
To nie miłość,
To tylko złudzenie.”
Minęło wiele czasu od mojego ostatniego wpisu.
Czas biegnie nie ubłaganie, a ja jak zwykle nie nadążam iść samemu. Jestem
porywany przez prąd i od czasu do czasu wyrzucany gdzieś na brzeg.
Nawet ten fragment piosenki napisałem kilka dobrych tygodni temu. Tak
naprawdę nie wiem już co czułem i myślałem pisząc słowa tej piosenki, co
chciałem przekazać. Dopiero dziś znowu
czuje się na siłach by powrócić do
pisania. Aczkolwiek dziś jestem już inny, niż jakiś czas temu.
Nie wiem od czego zacząć, chyba
od tego by przynieś sobie kubek gorącej czarnej herbaty z cytryną.
Ostatnio znowu nie czuję się
najlepiej. Nie wiem czy to zwykła jesienna chandra, która dopada prawie
każdego, czy to jednak znowu ze mną jest coś nie tak?
Jedyne co mi ostatnio poprawia na
chwile humor jest fakt, że jestem podrywany przez nowego kolegę z kursu.
Lekarstwem na wszystko jest miłość, romans, czyli to co ja lubię najbardziej!
Z tym, że ja, jak zwykle szukam jej nie tam gdzie powinienem.
Kilkanaście dni temu zapisałem się na kurs językowy, który ma trwać około sześciu mieściscy .
Ucieszyłem się, bo to zawsze jakieś dodatkowe zajęcie, odrywające od
rzeczywistości, a przede wszystkim podstawa do funkcjonowania w innym kraju.
Pierwszy dzień gdy tylko wszedłem na salę, rozglądałem się dookoła czy jest
na kimś "zawiesić oko".
Po chwili do sali wszedł nowy chłopak, zwrócił moją uwagę, nie tylko dlatego
że się spóźnił a w sumie wszyscy się na
niego w tym momencie patrzyli, ale dlatego
że wydał mi się podejrzany. Jak to niektórzy w środowisku homo mówią "on mi coś śmierdzi".
Od czasu do czasu bacznie mu się przyglądałem zauważyłem że i on spogląda na
mnie, z tym, że nie byłem pewien czy on patrzy bo ja natrętnie śledzę go
wzrokiem czy patrzy bo zwyczajnie mi się przygląda.
Po dwóch godzinach wykładu mieliśmy przerwę na kawę. Pomyślałem by nawiązać z nim jakiś kontakt. Okazało się, że nie musiałem się wysilać bo gdy ja stałem w grupie osób mi znanych,
to on- Wiktor, bo tak się nazywa, podszedł do nas i zwyczajnie zagadał.
Skończyło się tak, że
zostaliśmy sami i wtedy nawiązał się pierwszy bliższy kontakt. Krótka rozmowa w
zasadzie o niczym. Jedynie podstępem udało mi się zdobyć jego dane by odnaleźć
go na portalu społecznościowym.
Wieczorem zalogowałem się na swój profil na Facebook i wyszukałem mojego nowego
kolegę!
Gdy zobaczyłem jego profil byłem już pewny w 100%, że jest gejem. Wysłałem mu
zaproszenie i po niecałych dwóch godzinach dostałem potwierdzenie przyjęcia
zaproszenia i krótką wiadomość „Yeaaah! Nareszcie !’’.
Zaskoczony byłem jego reakcją, ale pozytywnie więc mu odpisałem. Rozmowa
toczyła się do późnego wieczoru, do czasu w którym ja i Big położyliśmy się
spać w wspólnej sypialni.
Następnego dnia podczas zajęć nie mieliśmy zbytnio czasu na
rozmowy, więc tylko wymienialiśmy się uśmiechami, a rozmowy nadrabialiśmy w
domu zostawiając sobie wiadomości na Facebook.
Taka akcja toczyła się przez dwa
tygodnie, dzień w dzień wyczekiwałem wiadomości od Wiktora.
Nasze rozmowy zaczęły być coraz śmielsze, nawet dwuznaczne a przynajmniej takie, których koledzy hetero by sobie
nie pisali. Przypuszczam, że kolega domyślił się, że jestem gejem.
Nastał weekend, nie miałem zbytnio czasu by zaglądać w Facebook-owy świat.
Przypominam mam faceta więc i jemu przede wszystkim muszę i chce poświęcać swój
czas.
Aczkolwiek w poniedziałek wczesnym
rankiem chwilę przed wyjście z domu na kurs, zajrzałem do skrzynki z wiadomościami z nadzieją że mam wiadomość od
Wiktora. Nie myliłem się były wiadomości i to nawet sporo.
Czytając pierwszą linijkę, wiedziałem już czego mogę się spodziewać.
Wiktor napisał, że jest gejem. Wielokrotnie mnie przepraszał i jednocześnie prosił abym
nikomu nie mówił. W euforii tych zdarzeń, postanowiłem od razu mu odpisać.
Wyznając mu prawdę o sobie.
Relacje miedzy nami się nie zepsuły, wręcz przeciwnie, nabrały jeszcze bardziej
barw.
Mój przyjaciel Robert ostrzegał mnie bym
nie brnął za bardzo w taki sposób w tą znajomość, mając Biga przy sobie. Spodziewałem się innej odpowiedzi.
Robert nie przepada za Big-em, i to ze
wzajemnością. Liczyłem, że przyjaciel powie mi "Oskar! Zabaw się,
chociaż by jednorazowo potem wszystko odkręcisz" Tego oczekiwałem, a
usłyszałem zupełnie coś innego "Oskar, wiesz ile zawdzięczasz Big-owi, wiesz
ile dla Ciebie zrobi i jak bardzo Cię kocha, podobnie jak ty jego?!. Wiem co
czujesz i rozumiem to, ale czy jest to warte by psuć wieloletni związek ?!”. Tak
mi powiedział!
Spuściłem wzrok w podłogę, wziąłem duży łyk herbaty i milczałem. Było mi głupio przed nim. Pierwszy
raz nie potrafiłem spojrzeć mu w oczy. Wydawało mi się, że to właśnie on będzie
mnie namawiał, do flirtu, znając jego podejście do związków.Tymczasem był szczery taki jaki powinien być przyjaciel,
który chce dla mnie dobra trwałego nie chwili radości.
Zachowuję szczególną uwagę do
Wiktora, aczkolwiek nie będę ukrywał fascynuje mnie trochę ta znajomość. Wiktor
jest przesympatyczny i ewidentnie podkochuje się we mnie.
A ja znowu rozdzielony pomiędzy swoim życiem, a zauroczeniem, chęcią zabawy
brnę … .
Nie chciałbym posuwach się zbyt daleko, a w sumie co ma niby znaczyć zbyt
daleko?
Czy to co teraz się dzieję, to nie jest już „zbyt daleko’’ ?
Czy
znowu jak to było w przypadku Arka (link) nie robię chłopakowi zbędnych nadziei?
Przecież wie, że mam kogoś. Wie również z czym to się wiąże.
Każdy z nas ma
świadomość swojej sytuacji! Nie chciałbym z czasem wrzucić go do szuflady swego sumienia z ludźmi wykorzystanymi przeze mnie. Niestety wszystko idzie w tym
kierunku, a ja zwyczajnie nie zatrzymuję tego pędzącego pociągu.
Nie będę ukrywał jestem w związku
już długo, co nie znaczy, że nie lubię poflirtować z kimś, podrywać i
kokietować. Lubię tego typu zabawy, które często źle się kończą.
Taką mam naturę, ale czy tylko
mnie należy w tym obwiniać? Przecież w
tej grze jest jeszcze drugi gracz, niech on powie KONIEC! -bądźmy przyjaciółmi!
Tymczasem trwam w tym wszystkim i robię to z pełna świadomością.
Tymczasem trwam w tym wszystkim i robię to z pełna świadomością.
ech te przeklete kamerki ;)
OdpowiedzUsuńWidzę kolego ,że wiesz o czym mówię :P ...
OdpowiedzUsuńzawsze sie zastanawialem czy to zdrada, czy to jak ogladac film porno
OdpowiedzUsuńBędziesz się bawił dotąd dopóki nie przekroczysz granicy. A jestem w 100 % pewien ze, ją przekroczysz... wtedy już nigdy nie będziesz wierny. Z twoich notek wynika że bardzo chcesz być w porządku, wobec siebie wobec chłopaka wobec innych a w rzeczywistosci nie jesteś. Umawianie się i rozkochiwanie innych w sobie do niczego nie prowadzi. Poza tym istnieje niebezpieczeństwo ze sie w kims zauroczysz... a wtedy stracisz hamulce. Zresztą pomału je tracisz... wynika to z opisu Wiktora i Twojej poczatkowej fascynacji nim jak również z tego ze sie z nim juz całowałes... o czym piszesz w dalszej notce. Wiesz co mnie zastanawia? Twoja miłość do BIGA. Pewnie go kochasz... ale... czy on Cie jeszcze kręci? Śmiem wątpić. Poza tym pocałunek z Wiktorem nie jest rzeczą najgorszą dla waszego związku. Ważne jest to co czułeś w jego trakcie i po nim...jeśli tego nie przerwiesz - co bedzie trudne bo razem pracujecie - wylądujesz z nim w łożku i to szybciej niz sie spodziewasz...
OdpowiedzUsuńA i jeszcze jedno - miej zasade... nie rozmansuj w pracy i w sasiedztwie... bo to sie zawsze zle konczy... no może zawsze...
nie mozesz byc w 100% pewien,ze ktos cos zrobi, bo nie mozna przenosic zachowan innych na siebie. Prawda, ze Oskar poszedl dalej niz kamerki, bo byl juz pocalunek, ale nie wiesz czy pojdzie jeszcze dalej. A moze podejmie decyzje o rozstaniu? Mnie bardziej zastanawia po co ten blog? Jaki jest jego cel...
OdpowiedzUsuńTo jeszcze nie zdrada, bo sam miałem takie przypadki nieraz.
OdpowiedzUsuńJeśli czekasz na wiadomości od nowo poznanego chłopaka, ale i tak cały swój wolny czas poświęcasz partnerowi, to jeszcze jest wszystko ok.