Lekcja osiemnasta
Zdjęcie: Opracowanie własne, zakaz kopiowania. |
Jakieś piętnaście lat temu na lekcji religii, ksiądz wyszedł z nami do parku i zaproponował ćwiczenie pt. "szukanie ciszy".
Kazał każdemu z nas pójść kilkanaście metrów przed siebie. Mieliśmy iść sami, potem stanąć zamknąć oczy i szukać ciszy.
Ja oczywiście jak na gimnazjalistę przystało, krytykowałem księdza, że próbuje zrobić z nas idiotów.
Tak czy inaczej, ciszy nie znalazłem, aczkolwiek kolejny argument by dokuczać nauczycielowi.
Dzisiejszy dzień po pięciu dniach pracy postanowiłem zaplanować sobie tzw. dzień leniwy.
Wstać rano pójść na siłownię a następnie do parku poleżeć i wygrzewać się na słońcu.
Wszystko mogło pójść po mojej myśli gdyby nie fakt, że Big jadąc do pracy zabrał przez przypadek moje klucze od domu.
Perspektywa była taka, że albo czekam do 21 gdz. aż wróci z pracy albo pojadę do niego po te klucze 1,5 gdz. metrem w jedną stronę.
Rozwścieczony jego pomyłką byłem gotowy wybuchnąć,rozsadzić cały burdel w domu, wszystkich dookoła, a i tak już go wyzywałem za każdym razem gdy dzwonił.
Nie pozostało mi nic innego jak ruszyć w drogę cały czas informując go że mam przesrany dzień przez jego lekkomyślność.
Około gdz 15 byłem już z powrotem w domu, nerwy mi nie przechodziły, aczkolwiek i tak nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić.
Spakowałem plecak zabierając ręcznik i książkę. Postanowiłem pojechać do parku, który jest w centrum miasta a ludzie tam na trawnika z rodzinami spędzają wolny czas.
Znalazłem sobie odpowiednie miejsce i położyłem się wygrzewając się na ostatnich promieniach letniego słońca.
Od czasu do czasu spoglądałem na spacerujące rodziny z krzyczącymi dziećmi, na słońce (lubię tak centralnie w nie patrzeć i być przez nie oślepianym) na grupkę młodzieży rzucającą sobie dyskiem, na przystojnych panów, czy na dwójkę chłopaków leżących nieopodal mnie pijących piwo. Pomyślałem sobie wtedy, że też chciał bym tak leżeć na trawie z kimś bez żadnego koca i pić piwo, śmiejąc się i żartując. Za piwem nie przepadam ale z butelką wódki myślę, że bym dziwnie wyglądał.
Patrzyłem sobie na spadające liście, oznajmujące, ze zbliża się jesień, zrzucałem z siebie mrówki, które wdrapywały się na mnie.
Tak leżąc sobie beztrosko uświadomiłem sobie, że chyba po piętnastu latach znalazłem tą ciszę, o której mówił ksiądz.
Krótki moment świadomości w którym nic nie musiałem, nigdzie się nie śpieszyłem, nikt na mnie nie czekał, a sam nie myślałem o tym co mam za chwile robić. Byłem tylko ja i te chwile które mijały jedną za drugą.
Następnie po około dwóch godzin zmieniłem miejsce na bardziej zaciemnione pod drzewem. Oparłem się o pień i czytałem wybrane lekcje z książki R.Brett "Bóg nigdy nie mruga".
Czytałem tylko te które miały by mi pomóc się rozmarzyć , przypomnieć o swoich planach dać troszkę energii.
Wybrałem dla siebie min. lekcję osiemnastą.
Lekcja która mówi co robić by nie zrobić tego o czym się marzy. Każde zdanie zaczyna się słowami "poczekaj aż..", a kończy się "A potem umrzyj, zabierając ze sobą wszystkie nienapisane słowa."
Witam Oskarze 😊
OdpowiedzUsuńPowiem tak warto umiec odnalesc cisze bo to piekne uczucie, czesto to robie 😊i jest mi dobrze lekko ...
To prawda co piszesz :)
UsuńTej lekkości życzę Ci do końca twych dni :)
Innymi słowy, po co się było denerwować? :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy!
he he :)
UsuńDziekuje ☺ i Tobie tez tego zycze ☺
OdpowiedzUsuńKiedyś kochałem ciszę i mogłem godzinami spędzać pochłonięty marzeniami :) Dziś uciekam ciszy i nie chcę jej - sam nie wiem czemu :))
OdpowiedzUsuńCzłowiek niepotrzebnie się czasem zdenerwuje na cały świat. Wydaje mi się, że dzieje się tak dlatego, nie tyle, że ktoś zburzył jego plan, ale, że zburzył jego spokój, który pozwala mu żyć właśnie w tej ciszy. Trochę przekornie o tym napisałem też u siebie http://mdaniel.blog.pl/2015/04/07/co-tu-tak-cicho/
OdpowiedzUsuń