Monolog
Zdjęcie: Opracowanie własne, zakaz kopiowania |
No cóż muszę uciekać, pociąg już przyjechał. Powiedziałem i przytuliłem Olę, Oleńkę moją na pożegnanie. Kilka dnia spędzonych w Katowicach u przyjaciółki, a teraz podróż pociągiem na Warmię i Mazury. Rodzina czeka. Mama, siostra, bracia i ich dzieci czekają. Dzieci najbardziej zniecierpliwione. Te starsze już pytają kiedy będę. Pewnie na prezenty czekają. Szkoda było odjeżdżać od Oli, gdyż jak zawsze fajnie spędziliśmy czas, aczkolwiek teraz nastał czas dla rodziny.
Przede mną 596 km koleją Polską. Kupiony bilet, miejsce przy oknie. Wsiadam i jadę. Wsiadam i jadę i czytam książkę "Traktat o łuskaniu fasoli" W. Myśliwskiego. Wsiadam, jadę, czytam i rozglądam się dookoła za kimś fajnym, że jak mi się znudzi czytać to oko zarzucę. Traktat o łuskaniu fasoli, nie lubię fasoli. Mam traumę z dzieciństwa. Mama kazała mi jeść zupę fasolową, bo niejadek byłem. Do dziś na widok fasoli wszystko wywraca mi się w żołądku. Ola chciała zrobić leczo z fasolką. Opowiedziałem jej o moich przeżyciach z dzieciństwa. Nie zrobiła lecza. Mamie też kiedyś to powiedziałem. Jesteś winna temu, że nie jem fasoli powiedziałem jej. Śmieliśmy się z tego.
Stacja Sosnowiec Główny. Tyle słyszałem o tym Sosnowcu. Każdy się śmieje, a ja nie wiem dlaczego. Nawet znam żart o Sosnowcu. Co leci w kinie w Sosnowcu? - Tynk ze ścian leci. Co w tym mieście takie śmiesznego? Nie wiem. Ola też nie wiedziała, pytałem, nie umiała odpowiedzieć.
Tak przy każdej stacji, na której się pociąg zatrzymywał, zamykałem książkę by skupić wzrok na dosiadających się pasażerach. Może jakiś do mnie by się dosiadł? Może jakiś przystojny pan by się dosiadł. Jak by jakiś przystojny był, to i rozmową bym czas umilił. Mógłbym i czym innym ale kto wie czy to lubi. Miejsce jak puste obok mnie było tak zostało. Za to w Częstochowie, w dziewiczym miejscu, nieskalanym, nowi pasażerowie. Młody chłopak w dresach ciągnie... walizkę ciągnie za sobą. Jak go zauważyłem to nawet zacząłem modlić się tą koronką do Pani, niech ten młodzieniec spocznie na siedzeniu obok mojego. Niezbyt chyba gorliwie się modliłem bo jego ciało, na wysokości mojego wzroku przeszło dalej. Aż stanąłem, że niby w torbie coś szukam, a na jego tyłek zapatrzony byłem. Jej... cóż to za tyłek był. Co za pośladki. Opięte dresy, taki kształt. Za nim szła dziewczyna. Jego dziewczyna. Myślałem sobie Matko! takie pośladki na zmarnowanie pójdą. Co z tego, że jej koleżanki będą jej zazdrościły. Ale i tak pójdzie na zmarnowanie. Taki tyłek. Szkoda.
No nic, nie dla mnie ta bajka, wracam do łuskania fasoli, przypadkowego słuchacza i opowiadań jak to było kiedyś na budowach. Narrator na saksofon zbierał.
Warszawa Centralna. Ohh... kiedy ja tam byłem ostatnio. 2012 rok ? Koncert Steczkowskiej ? Tak, to było wtedy. Lubię naszą stolicę. Ładna jest. Zawsze kiedy z Bigem byliśmy w Wa-wie to szliśmy jeść do takiej restauracji, baru. Wystrój jak za komuny. Obsługa też. Jedzenie również. Ale fajnie było.
Kilku fajnych Panów na peronie i cóż pociąg rusza dalej. Miejsce obok mnie wolne.
To był fajny pobyt w Katowicach u przyjaciółki. Spędziliśmy czas na spacerach, rozmowach, seansach filmowych. Ola już nie robiła tych drinków z Malibu (link do postu )co ostatnio, co jej się nie udały. I dobrze, szkoda alkoholu. Jej Mama ciasto upiekła. Dla mnie, specjalnie.
Byłem w odwiedzinach u Oli a okazało się, że miałem możliwość poznania Chłopca z zapałkami. Tak własnie chłopca. Tak nazywa się blog; Chłopiec z zapałkami (link do bloga). Fajny miły chłopak, nie taki znowu chłopiec, i na pewno nie z zapałkami. Zapalniczki używał, widziałem. Widziałem!
Spacerowaliśmy po Bielsku- Białej. On, pokazywał mi miasto. Ja, słuchałem i jadłem pączki. Oli nie było. W pracy była. Nie mogła z nami jeść pączków, ani zwiedzać miasta. Byliśmy sami. Ja, Oskar gej w mieście, w Bielsku- Białej i on Chłopiec z zapałkami, używający zapalniczki też w Bielsku- Białej.
Mława. Kolejny przystanek. Nic mi to miasto nie mówi. Nie mam wspomnień. Wysiadał jedynie taki chłopiec. Ze dwadzieścia dwa lat miał. Że też ja go nie widziałem. Dziwnie. No wysiadał sobie, Tak popatrzyłem na niego i pomyślałem. Młodość. To jest młodość. Szczupły, ładnie ubrany, ładnie uczesany. Taki uśmiechnięty. Wyluzowany. Ahh... ta młodość. Nie miał zmarszczek, nawet tych mimicznych. Gładka cera. Wszystko jędrne, ciasne.
Gdy przywitała mnie zieleń Warmii i Mazur poczułem się jak już nie u siebie. Dziesięć lat mnie już tam nie ma. I nie będzie, bo nie wrócę z obczyzny. Aczkolwiek wracam, od czasu do czasu, bo rodzina. Rodzina i wspomnienia.
A gdy szedłem przez las, drogą. Drogą, która wydawać by się mogła często uczęszczaną, a przynajmniej pamiętam, że była. Dziś jak by już nie tak często uczęszczana, zarosła. Miał być spacer, przez las, by siostrę odwiedzić. Idę i gadam z Olą przez telefon. Kurwa pajęczyn wszędzie, w pizdu! Krzyczę i się wkurzam bo nie lubię pająków i pajęczyn. Brzydzę się, oj bardzo mnie to brzydzi. Że kto jestem ? Pytam Oli bo uszom swym nie wierzę gdy komentuje moje przeklinanie na pająki że teraz to chłop z miasta jestem. Chłop, ciota mówię. Oczywiście żartem. Jestem chłopak z mojej małej miejscowości.
Ty zobacz, wciąż tu są. No prezerwatywy tu są. Mówię Oli, gdy tak idę tym lasem po ścieżce chyba już nie tak uczęszczanej. No Ola nie zobaczy, bo przez telefon rozmawiamy. Ale te kondomy, zawsze tu leżały. Tzn nie te same. inne, nowe. Nowe ale używane. Tu takie miejsce jest. Odkąd co pamiętam. A jak mały byłem i jeszcze w domu rodzinnym mieszkałem to często po lasach chodziłem. Nie mogła być inaczej i swój pierwszy raz w lesie zaliczyłem.(Mój pierwszy raz)Tu na tym zjeździe od ulicy głównej od lat można znaleźć prezerwatywy. Grzyby i jagody w naszych lasach też można znaleźć, ale tu ludzie upodobali sobie miejsce na schadzki. Pewnie zabiera taki jakąś Panią z głównej, płaci, nakłada, korzysta, ściąga i siup leci przez okno. Nie Pani, prezerwatywa leci. Gdy on poleci, ściga i wyrzuca. A może na schadzki zakochane pary przyjeżdżają? Bo romantycznie tak w lesie? Ojej... a ja zaraz, że prostytucja. A to miłość może. Pełno tu takich leży. Prezerwatyw.
Dzięki bardzo Tobie jestes wspaniały oraz zajebiscie sympatyczny i cudowny znowu mi dzien uratowałes twoim bloggiem.Przesz czytanie mogłem ten masakryczny wsciekły dzien zapomniec. Zostani taki jaki jestes oraz pisz jeszcze mnustwo duzo . Dzięki zyczem wspaniałego Tygodnia oraz Pozdrawiam serdecznie Stani
OdpowiedzUsuńWitaj Stani :)
UsuńCieszę się, że mogłem chociaż na chwilę Twój dzień odmienić :)
Życzę Ci samych dobrych i pogodych dni :)
Zawsze to robisz z twoim Blogiem. I trzymam Kciuki zeby nie długo osobiscie o tym porozmawialismy . Pozdrawiam i zyczem wspaniałego nowego Tygodnia Stani
UsuńU nas w lesie też jest takie miejsce, parking na którym zawsze ich pełno leży:). Dzieci tam po zabawie jeżdżą;)
OdpowiedzUsuńChyba w każdej miejscowości są takie miejsca :)
UsuńMasz dobry styl pisania, ostatni akapit mnie rozbawił, nie wiem czy taki był zeamiar hehe. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńChciałem napisać tekst, który w zabawny sposób opowiedział by mój pobyt w Polsce. Do tego gra słowna :)
Pozdrawiam.
Udało Ci się heh :) pozdrawiam :)
UsuńJak byłeś w Bielsku Białej mogłeś dać znać :)
Usuń