Have a nice day
Zdjęcie: Opracowanie własne, zakaz kopiowania |
- Witaj Osiłku mój kochany w ten dzień tak piekny i wspaniały. Witaj mój drogi ...
- Boże Olu a Ty co ? - przerywam przyjaciółce w powitalnym śpiewie.
- No nic! Jestem w dobrym nastroju i pomyślała, że zadzwonię i przywitam cię śpiewająco, by podzielić się z tobą dobrą energią.
- Poprawiłabyś mi nastrój, gdybyś powiedziała, że jesteś tak samo w kiepskim nastroju jak ja, albo i jeszcze gorszym...
- Ale Osiłku - Olu próbuje się wtrącić w moją wypowiedź- Chciałam zarazić cię pozytywną enerią.
- Cicho, żadnych chorób nie przyjmuję ! -mówię poważnym tonem- Poprawisz mi chumor gdy zadzwonisz i powiesz, że jest ci źle i tak naprawdę to masz głęboką depresję i najchętniej rzuciłabyś się z okna ale mieszkasz na parterze więc to i tak niewiele pomoże.
Tuż po zakończeniu mojego wywodu oboje bucheliśmy głośnym śmiechem. To właśnie MY!
Na początku lipca planujemy przyjazd Oli do mnie. Oczywiście zamierzamy wybrać się do klubu.
Rozmawialiśmy o tym co by tym razem obciachowego na siebie nałożyć. Ostatnio mieliśmy białe T-shirt z napisem "FUCK YOU, FUCK YOU, FUCK YOU, have a nice day".(link)
Tak oto pierwszą cześć niedzielnego poranka spędziłem na pogawędce z Olą (link) reszte dnia według planu miałem spędzić w parku z książką. Już pakowałem rzeczy do plecaka, portfel, książkę, gdy zadzownił telefon. To był Paweł.
O Pawle chyba nie wspominałem. Poznaliśmy przez przez jednego z naszych wspólnych znajomych.
To polak, który mniej więcej jest tak samo długo w niemczech jak ja. Szukał tu znajomych i tak trafił na mnie.
Spotkaliśmy się kilka razy na kawie i z czasem polubiliśmy na tyle, że mamy stały kontakt.
Po rozmowie telefonicznej z kolegą plany się zmieniły. Kolega Paweł idzie ze mną.
Taki spontan. Chodziaż ja swoją spontaniczność najczęściej określam "bywam spontaniczny, czasem idę spać 10 minut wcześniej".
- To co bierzemy ?- pyta Paweł stojąc przed regałem z napojami i chipsami.
- No nie wiem. Może piwo?
- Jedno? - spojrzał na mnie z grymasem.
- To może po dwa?
- Trzy!
Wzieliśmy HUGO. To coś w stylu wina musującego. Piwa nie lubię.
Tak oto wylądowaliśmy w parku z dupami na trawie.
Paweł rozstał się ze swoim chłopakiem. Po pięciu latach wspólnego życia tamten spakował sie i poszedł do innego. Jak sam Paweł wspomniał ich związek już nie był na tyle mocny by przetrwać jaką kolwiek sprzeczkę. Od dawna przestali określać się mianem "para" ale mimo wszystko troszkę mu tak dziwnie.
Z jednej strony czuje swobodę, a z drugiej pustkę.
Park, w którym bylśmy to tak naprawdę dość spore wzgurze, z którego rozpiera się piękna panorama miasta. Wraz z upływem alkoholu z butelki nam przybywało dobrego nastroju. Smutny i przygnebiający temat nieudanych związków, przemijania zamianieliśmy na żarty i wygłupy.
Jak wspomniałem nie planowałem spotkań towarzyskich. Dużo pracuję i mam mało czasu by w ciszy i spokoju pobyc samemu, ale mimo wszytsko wspólny wypad dobrze mi zrobił.
Odezwał się do mnie Marvin.(link) Jak się spodziewałem. Naważone piwo pić będę chyba do końca życia. Zapytał co u mnie, bo akurat myślał o mnie. Chciał wiedzieć jak spędziąłem dzień.
Wymieniliśmy sie kilkoma wiadomościami i bardzo szybko zorientowałem się, że nie jest w najlepszym nastroju. Poznaje to po tym jak zbyt często nadużywa rozbawionej emotikonki. Każdą swoją wiadomość wypłeniał rozbawionymi minkami. Wiem, że to tylko maska. To gra. Wspomniał również, że ostatnio dużo myśli o mnie
Przypomniało mi się, że kilka dni temu gdy spotkalismy sie całkiem przypadkiem na przejściu dla pieszych był bardzo zdenerwowany. Nie wyglądał najlepiej. Powiedziałem mu tylko cześć, życzyłem miłego dnia i poszedłem w swoją stronę.
Teraz podobnie zrobiłem pisząc do niego. Krótko i na temat odpowiedziałem na jego pytania. Ostotnią wiadomość pozostwiłem bez odpowiedzi.
W maju mineły dwa lata od momentu gdy sie poznaliśmy. Nasze drogi skrzyżowały się dość mocno pozostawiąjąc po sobie trwałe ślady.
Analizując wszystko to co stało się między nami odnoszę wrażenie, że on wciąż mnie kocha. Jego związek z moim przyjacielem też nie jest dla mnie jasny, odbieram to raczej jako grę. Grę, którą chciał wygrać budząc we mnie zazdrość. Nie udało się. Rozstali się, a on wrócił pod skrzydła swojego byłego chłopaka.
A teraz od czasu do czasu "puka do moich drzwi". Nie chcę ich otwierać. Nie dla niego.
A paradoksalnie niczego nie żałuję.
Hej Oskar. Czytam od niedawna twojego bloga. Mieszkam w Niemczech w NRW. Moze bysmy sie poznali?
OdpowiedzUsuńHej :)
UsuńNapisz do mnie e-mail.
Hey Oskar takie bez planowe spotkanie zawsze wychodzi super spoko i nie raz przy nim lepjej odpoczniesz ja sam z ksionzkom 🤗😎☕.Ciesze ze ze mniałeś tak super Niedziele popołudniu.A przyjazdu Oli napewno nie morzesz się doczekac . Zyczem cudownego czasu oraz przysyłam duzo sił do pracy . Pozdrawiam serdecznie Stani
OdpowiedzUsuńDzięki Stani !
Usuńdo zobaczenia !
Znajome potrzebują kasy. Jakoś im nie wyszło i kiepsko przędą. Chętnie by się zatrudniły do jakiś tęczowych projektów bo słyszały ,że tam można dobrze zarobić. Dziewczyny są dyspozycyjne. Etycznych kompleksów też mogą się wyzbyć za dobrą kasę. Może coś pan wie, gdzie powinny uderzyć ?
OdpowiedzUsuńnie jestem pośrednikiem pracy, a co do pracy w "tęczowych projektach" to najczęściej jest praca za darmo z tego co ja słyszałem, wolontariat.
UsuńA jesli chcą pozbyć się etycznych kompleksów to niech wezmą jakąkolwiek pracę.