Ewidentne braki
Zdjęcie: Opracowanie własne, zakaz kopiowania |
-Co się dzieję ? Nic nie gadasz- napisała do mnie Ola
-Nic się nie dzieje. W domu siedzę.
- Aha... To siedź dalej.
-Czasem wstaję i chodzę po mieszkaniu.
Ile razy to marzyłem by przyszedł taki dzień w którym będę mógł nic nie robić. Leżeć na kanapie i patrzec w sufit. No i oto trafił się taki dzień. Może nie dzień, przedpołudnie. Wieczorem musze iść do pracy. Jako że znowu dopadło mnie przeziębienie na siłownie się nie wybrałem. Zjadłem śniadanie, leżałem na kanapie, słuchałem muzyki a potem oglądałem serial.
Nie robiłem nic specjalnego. Żadnych terminów, żadnych obowiązków. I co ? Też źle. Czegoś mi brakowało. Zajęcia mi brakowało.
Brakuje mi chęci by czytać do końca książkę, którą zacząłem. Już kiedyś tę książkę miałem w swoich rękach, lecz tym razem jest ona po niemiecku. Strasznie mnie nudzi. P. Coelho "Brida". Chyba jak to gdzieś kiedyś przeczytałem, wyrosłem z Paulo Coelho. Mam jeszcze wiele innych książek, ale sam nie wiem, pomyślę.
Pomyślałem sobie, że w moim życiu jest tak trochę dziwnie. Dziwnie bo, jak to w życiu się zdarza, ludzie od nas odchodzą, chociaż nie umierają, a inni przychodzą. Odszedł Robert, chociaż nie umarł. Zwyczajnie mój wieloletni przyjaciel, oddalał się ode mnie. Albo ja od niego. Nie wiem. Nie umiem stwierdzić. Stwierdzam jednak, że pojawił się ktoś nowy. Simon. Jakby w zastępstwie. Przyjaźń kwitła. Rozpleniała się i ... , no właśnie. Simon też odchodzi. Na poczatku września pakuje swoje rzeczy i rusza do Frankfurtu. Tam teraz będzie mieszkać. Pojawi się ktoś nowy ?
Mam takie wrażenie, że ta przeprowadzka spowodowana znalezieniem nowej pracy spadła mu z nieba. Dużo się u niego w życiu wydarzyło. Śmierć w rodzinie.
Rodzinę odwiedzę we wrześniu. Lecę do Polski. Tydzień w domu rodzinnym. Tęsknie za nimi. Tydzień w Warszawie. Ola miała pomysł abyśmy zrobili coś fajnego we dwójkę. Zero zobowiazań, tylko my we dwoje. Spacery, wygłupy a wieczorem wino. Będzie fajnie. Ciesze się na ten urlop.
Czeka mnie dużo podróży pociągami i samolotami. Na umilenia czasu przygotowałem sobie już książkę Wiesława Myśliwskiego "Igelne ucho"
Ucho to mniejsce gdzie nie lubię być dotykany. Jemu pozwoliłem. Pozwoliłem...? Nie, nie zaprotestowałem. Właśnie! Nie zaprotestowałem. Całowaliśmy się, a potem on zwyczajnie zaczął ustami pieścić moje ucho. Nie przeszkadzało mi to. Nie wiem co mną zawładneło. On! Pozwoliłbym mu na wszytsko. Dużo się działo. Co jakiś czas otwierałem oczy i patrzyłem czy podczas pocałunku on patrzy na mnie. Patrzył. W pewnym momencie złapał moją twarz w dłonie i odsunął głowę wpatrując się we mnie. Nie potrafiłem odczytać tego wzroku. Co chciał zobaczyć? To wciąż ja powiedziałem, a on milczał i potem znowu mnie całował.
Znam to, tez tak czasem mam, że czekam na dzień wolny i wyobrażam sobie, ile będę mogła fajnych rzeczy zrobić, a jak już ten dzień nadchodzi, to nie chce się nic.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
No.. ale czasem warto porobić nic :)
UsuńPozdrawiam :)
Nicnierobienie to sztuka, którą się nabywa praktykując - następnym razem będzie lepiej:)
OdpowiedzUsuńOstatnio zbyt wiele się dzieję i jestem niespokojny :D
UsuńWitaj Oskar jak zawsze wspaniałe się czytało twuj Blog. Trzymam tobie wszystkie kciuki zebys znalzł blizkiego przyjaciela jak Roberta albo Simona.Cieszszy mnie bardzo ze wrescie troche odpoczniesz po tyle pracy na Urlopie . Będziesz napewno 2 bombastyczne Tygodnie miał.Pozdrawiam serdecznie do nastęmpnego razu Stani
OdpowiedzUsuń