Sekret
Zdjęcie: Opracowanie własne, zakaz kopiowania |
To było jakieś dwa tygodnie temu. W sobotni wieczór spędziłem w domu. Zapaliłem świece w salonie, włączyłem ballady Madonny i przeglądałem sobie stare zdjęcia w albumie.
Wspominałem sobie dzieciństwo ale też ostatnie lata. Podróże, spotkania ze znajomymi. Łezka zakręciła się w oku. A ja, tymczasem siedziałem w pustym mieszkaniu. Jak życie potrafi być przewrotne. Wszystko może się zmienić nim człowiek zdąży się zorientować.
Kiedy tak myślami błądziłem w wspomnieniach do świata teraźniejszego sprowadziła mnie wiadomość. Wiadomość z portalu randkowego.
Pewien trzydziestosiedmioletni chłopak bez zdjecia twarzy zapytał co u mnie. Nic u mnie, pomyślałem. Siedzę w pokoju z drinkiem w ręku i przeglądam zdjęcia, czytam pozdrowienia z kartek pocztowych.. Oczywiście tego mu nie napisałem. Odpowiedziałem, że nic specjalnego.
Od wiadomości do wiadomości spędziłem wieczór na wirtualnym kontakcie.
Po kilku wymienionych zdaniach facet wysłał mi swoje zdjęcie. Przystojny. Szatyn z zaczesanymi włosami na prawy bok. Około metra osiemdziesięciu wzrostu, normalnej budowy. Miły i zabawny.
Mark, bo tak nazywa się nowo poznany chłopak zasugerował mi, że nie jest z "towarzystwa branżowego". Prosił o dyskrecję. Trochę mnie to zdziwiło. Rozumiem, że jest spoza "towarzystwa" ale dyskrecja?
Tym określeniem dał mi do zrozumienia, że nie jest wyautowany.
Mieszkamy w Niemczech, a nie w Polsce, nikt tu ludzi nie dzieli no gorszy i lepszy sort. Mamy XXI wiek, ale cóż uszanowałem jego prośbę.
Umówiliśmy się na spotkanie już następnego dnia. Zwykła kawa w jednym z lokali na przedmieściu.
Bardzo miło spędziłem czas, a chłopak sprawiał wrażenie, miłego i rozsądnego typa. Po spotkaniu w kawiarni liczyłem na rozwinięcie sytuacji, ale chłopak zwinął się do domu, tłumacząc się, że mam sporo zajęć.
Na początku pomyślałem, że typ dał mi kosza, ale wieczorem podziękował za spotkanie i wspomniał, że fajnie będzie jeśli spotkamy się ponownie.
Na kolejną randkę umówiliśmy się u mnie w domu. Zanim doszło do spotkania, wymienialiśmy się wiadomościami. Nie był zbyt aktywny, szczególnie wieczorem. Mark tłumaczył się dużą ilością pracy i że wieczorami jest zwyczajnie wyczerpany. Jedynie czego pragnie to łóżko i sen. Rozumiem.
Chociaż pewna rzecz nie dawała mi spokoju. Być może jestem zbyt ciekawski, ale Mark owiany był jakąś tajemnicą. Niewiele mówił o swoim życiu prywatnym. W ogóle niewiele mówił o sobie. Chociaż tematów nam nie brakowało.
Na druga randkę przygotowałem przekąski, coś do picia i kilka filmów, komedie i horrory.
Miałem nadzieję, że wieczór skończy się następnego dnia nad ranem.
W połowie pierwszego filmu i wypiciu dwóch drinków Mark zaczął mnie całować, a kiedy zorientował się, że bardzo mi się to podoba zaczął rozpinać mi spodnie.
Seks był genialny. Jeden z ostrych i szybkich numerów. Sądziłem, że po prysznicu dokończymy wieczór. Niestety nie! Mark oświadczył mi, że musi wracać i ponownie tłumaczył się pracą.
Kolejne dni jak zawsze od rana do godzin popołudniowych wymienialiśmy się wiadomościami. Coraz bardziej byłem do niego przekonany. Podobał mi się i z tego co on mi mówił, czy pisał, ja również byłem w jego typie.
Z pewnością to za wcześnie na takie określenia, ale, kiedy byliśmy razem, chociaż to były zawsze krótkie spotkania, odnosiłem wrażenie, że jesteśmy bratnimi duszami.
W ostatnią niedzielę, czekałem na niego w domu, gdyż ponownie mieliśmy spotkać się u mnie.
Nie pojawił się. Wysłałem kilka wiadomości, aż w końcu zadzwoniłem. Raz drugi, ale nie odbierał.
Sprawa była dla mnie oczywista. Nie przyjdzie i nie ma co liczyć na rozwój sytuacji. Widocznie go przeceniłem.
Mark nie przyszedł ale w godzinach nocnych dostałem wiadomość. Wiadomośc z telefonu Mark "Zostaw Mark w spokoju. Czy wiesz o tym, że on ma żonę i dwójkę dzieci? Odpierdol się od niego!!!!!! On nie jest ciotą jak ty".
Będąc już w łóżku patrzyłem się na wyświetlacz telefonu i musiałem wielokrotnie przeczytać tę wiadomość nim dotarła do mnie jej treść.
Mark ma żonę. Żonę i dzieci. Zrobiło mi się przykro. Poczułem się oszukany, ale po chwili dotarło do mnie jak z tym wszystkim musi czuć się jego żona.
Żyję ze świadomością, że jej mąż jest gejem?
Jakie to przykre. Szkoda mi zarówno tego faceta, który jak widać nie odważył się żyć własną drogą. Przykro mi z powodu jego rodziny. Kobieta i dzieci potraktowane przedmiotowo. Przykrywka, by ukryć to, kim jest naprawdę.
Czy naprawdę nie ma innego rozwiązania, jak tylko wykorzystać inne osoby?
I kto tu jest ciotą ?
Mark już się do mnie nie odezwał. Nawet gdyby próbował nawiązać kontakt to byłoby to nie efektowne. Wieczór spędziłem relaksując się przy książce.