Kościół a Bóg to dwie sprzeczności
Zdjęcie: Opracowanie własne, zakaz kopiowania. |
W ostatnim
czasie oglądając wiadomości czy zwyczaje serwując po Internecie napotykamy się często na materiały związane z
księżmi oskarżanymi o pedofilie!
Nie jest to
łatwy i przyjemny temat dla osób poszkodowanych.
Wiem, że wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. Mamy prawo i taka nasza natura, że
popełniamy błędy. Boli mnie tylko bardzo fakt, że te sytuacje w
kościele są zamiatane pod dywan. Osoba
cywilna, tak to nazwijmy oskarżona o pedofilie trafia do więzienia. Natomiast
taki duchowny jest odsyłany do innej parafii, nie ponosząc specjalnie
konsekwencji.
Boli mnie również, że kościół nie za bardzo reaguje odpowiednio w tych
sytuacjach.
Jestem chrześcijaninem. Chodziłem co niedziela do kościoła,
wieczorami a nawet rankiem modliłem się.
Nie wstydzę się tego, ale
ostatnio zaniedbałem modlitwy, oraz nie
chodzę już do kościoła. Wizerunek tej instytucji uległ zmianie w moich oczach.
Nie chcę oceniać ogółu na podstawie jednostkowych
sytuacji (skandale) ale brak
konkretnej reakcji całości mnie przeraża.
Do tego słynne wypowiedzi np. :
abp
Michalik.
– Wielu tych molestowań udałoby się uniknąć,
gdyby te relacje między rodzicami były zdrowe. Słyszymy nieraz, że to często
wyzwala się ta niewłaściwa postawa czy nadużycie, kiedy dziecko szuka miłości.
Ono lgnie,
ono szuka. I zagubi się samo i jeszcze tego
drugiego człowieka wciąga –.(źródło)
To jest dla mnie niepojętne by osobna duchowna mogła głosić takie słowa! Nie dziwne, że ludzie odhcodzą od kościoła. Od Boga nigdy nie odejdę, z tym, że dzisiejszy
kościół czasami ma mało wspólnego z Bogiem.
Kilka lat temu, nie będąc jeszcze w związku z Bigem, na jednym z czatów poznałem faceta, nazywał się Michał.
Tak przynajmniej się przedstawił. Później wielokrotnie zmienił
imię .
Każdego wieczoru pisaliśmy ze sobą, wymieniliśmy się najpierw emailem potem nr
GG aż w końcu linkami do swoich portali
społecznościowych, a nawet numerami telefonu. Z Michałem pisało mi się bardzo miło. Był starszy ode mnie, ok. 15 lat.
Po dłuższym czasie wspólnego pisania Michał postanowił wyjawić mi swoja tajemnicę .
To był dla mnie szok. Po jakimś czasie gdy już się uspokoiłem i doszedłem do siebie, napisałem do
Michała, że postaram się go zrozumieć, i bardzo chętnie zostanę jego przyjacielem!
Dałem mu do zrozumienia, że musimy to szanować, nie ma być miedzy nami żadnych podtekstów seksualnych. Z mojej strony nie było żadnych
podtekstów, przede wszystkim dlatego, że jest księdzem i gdyż zwyczajnie mi się nie podobał. Przyjaźnić się z nim mogłem, bo sprawiał wrażenie inteligentnego i bardzo
sympatycznego.
Minął może miesiąc od naszego pierwszego spotkania.
Bałem się jak przed każdym spotkaniem, co prawda Michał jest księdzem i nie miało to być randka tylko zwyczajnie spotkanie na kawę. Mimo
wszystko lekki strach gdzieś był.
Jak już się poznaliśmy, to wszystko było jak myślałem.
Rozmawiało mi się z nim bardzo dobrze. Ciągle o czymś mówiliśmy, szczególnie o
podróżach.
Nastał wieczór, Michał musiał wracać do siebie. Żeby
przedłużyć spotkanie, zaproponował mi ,że odwiezie mnie swoim samochodem na
moje osiedle.
W tym momencie zacząłem się dziwnie
czuć. Michał, jak dla mnie zachowywał się już jedno znacznie. Chciał potrzymać
mnie za rękę, na co nie wyraziłem zgody. Patrzył mi głęboko w oczy, a ja czułem się już bardzo
skrepowany. Powiedziałem mu, że jest już późno i muszę iść. Uścisnąłem go i
powiedziałem, że wieczorem jak dojedzie do domu (do parafii) niech zadzwoni.
Wysiadłem z samochodu i poszedłem wzdłuż chodnika, nie oglądając się za siebie.
Miałem bardzo mieszane uczucia, z
jednej strony cieszyłem się, że go poznałem, natomiast z drugiej bałem się. Wyczuwałem coś niepokojącego w jego zachowaniu, szczególnie wtedy gdy mnie
odwoził.
Michał gdy dotarł na miejsce
zadzwonił jak się umawialiśmy. Rozmowa była jak dla mnie mało przyjemna.
Zasugerował mi, że chętnie spotka się ze mną następnym razem z tym, że muszę pomyśleć i zrobić to tak by spotkanie było owocne. Powinienem liczyć się z
tym, że on pokonuje samochodem kilkadziesiąt kilometrów, więc żeby jego przyjazd nie był na marne.
Nie powiedział niczego w dosłowny sposób,
omijał słowa, albo używam takich słów bym zrozumiał, a mimo wszystko
jednoznacznie to nie zabrzmiało. Byłem zdezorientowany.
Od tamtego spotkania zachowanie mojego nowego kolegi diametralnie się zmieniło.
Do tego wniosku doszedłem zbyt późno. W trakcie trwania nasze znajomości Michał miał na mnie emocjonalny wpływ. Byłem młody, średnodoświadczony w kontaktach z ludźmi, poprostu naiwny. Zachowywał się tak, abym ja czuł się winien jego złego nastroju. Odczuwał potrzebę dania mu
czułości, której on jak mi wmawiał nie zaznał w życiu, a jak każdy człowiek zwyczaje jej potrzebuje.
Byłem jak zahipnotyzowany.
Zdarzyła się jeszcze jedna istotna dla mnie sytuacja. Rozmawialiśmy sobie
przez telefon, jak każdego dnia, temat który poruszaliśmy to był oczywiście
podróże. Powiedziałem że marzy mi się długi wyjazd do Egiptu, na co on
zaproponował, że sam myśli o urlopie w Egipcie i bardzo chętnie mnie zabierze.
Odpowiedziałem mu, że obecnie nie mam mam możlwiości finasowych an taki wyjazd. Michał od razu zaproponował mi pożyczykę. Z mojej strony nie było takiej opcji. Nie znaliśmy się tak dobrze by jeden drugiemu mógł pożyczać takie sumy.
Michał namawiał mnie nieustanie, ja cierpliwie mu odmawiałem, do czasu
gdy nie wypowiedział tych słów „mogę podarować Ci ten wyjazd w prezencie,
jeśli był byś troszkę milszy dla mnie” .
Zamilkłem, a umysł otworzył się na jego
dotychczasowe zachowanie. Nie pamiętam dokładnie słów, które mu powiedziałem, jednakże dałem mu doz rozumienia, że to mnie obraża i koniec z naszą znajomością.
Michałowi wcale nie zależało na przyjaźni! Takiej normalnej, opartej na zdrowych i uczciwych
relacjach bez żadnych kontekstów seksualnych.
Facet zwyczajnie myślał, że z czasem nakłoni mnie do czegoś „głębszego”. Nie zdawał, albo nie
chciał zdawać sobie sprawy jaką szkodę mógł by mi wyrządzić, tylko po to by
ulżyć swoim pragnieniom.
Zakłamanie tej osoby i próba
manipulacji mną w końcu doprowadził do tego, że nie chciałem mieć już dłużej z nim kontaktu. Zresztą ta
znajomość trwała i tak za długo .
Po upływie tych prawie pięciu lat, nadal nie jest mi łatwo o tym mówić. Mam również zarzuty co do swojego
zachowania, aczkolwiek ja od razu ustalałem granicę, jasno i wyraźnie
powiedziałem że jedynie możemy być przyjaciółmi .
Trzeba nauczyć się, że każdy w swoim życiu ma jakiś plan. Jakiś zamiar. Nie zawsze mówiąc nam o tym uczciwie.