Namiętność, czułość...
Zdjęcie: Opracowanie własne, zakaz kopiowania |
There's something in my heart
That I'm burning to say
Loving you ain't easy ‘cause
My pride gets in the way
Words are like butter
Rolling off my lips
Cut like a knife
And now I'm sinking battleships*
Leniwy poniedziałkowy poranek spędziłem w łózku. Zaraz po przebudzeniu włączyłem sobie album Geri Halliwell PASSION i właśnie ten tytułowy utwór bardzo lubię.
Wstałem poszedłem do kuchni, by zrobić sobie zieloną herbatę i wróciłem do łożku by poczytać książkę Joanne Harris "Chocolate". Prawie sześć lat temu przeczytałem "Brzoskwinie dla księdza proboszcza". To była druga część "Chocolate" (link).
Czytam o problemach mieszkańców Lansquents a myśli uciekają mi do przeżyć z weekendu.
W piątek po południu na portalu randkowym napisał do mnie chłopak. Nazywa się Florian.
Szczupły blondyn. Troszkę niższy ode mnie (ja 176cm), ale w moim wieku (35 lat)
Zapytał czy mam ochotę na spacer. To była nowość dla mnie i bardzo miłe zaskoczenie. Większość wiadomości to pytanie czy mam ochotę na seks.
Na spacer się zgodziłem.
Spędziliśmy ze sobą miłe popołudnie z kawą w ręku spacerując po parku.
Chłopak na co dzień mieszka w Berlinie. Przyjechał tu zawodowo. Jakiś projekt do zrealizowania. Nie wnikałem.
Zapytał o moje plany na weekend, a gdy oświadczyłem, że żadnych nie mam zaproponował abyśmy spędzimy ten czas razem. Na tyle i pozwoliły nam ograniczenia z powodu COVID 19 pokazałem mu moje miasto. Pojechaliśmy też do Köln.(Kolonia-Niemiecka stolica gejów-link)
Florian, okazał się bardzo fajnym towarzyszem. Chodziliśmy po mieście ciągle się z czegoś śmiejąc.
Między nami zaiskrzyło. Miałem wrażenie, że znamy się już długo a poznaliśmy się zaledwie dzień wcześniej. Spodobał mi się. Florian ciągle na mnie ukradkiem spoglądał. To było urocze.
Pogoda nam sprzyjała. Na ulicach mijaliśmy inne pary. W powietrzu czuć wiosnę.
Zauroczyłem się ? ...
Gdy wieczorem dotarliśmy do miasta w którym mieszkam, chciałem odprowadzić go do hotelu.
Chłopak zasugerował, że skoro tak miło spędzamy ze sobą czas, szkoda aby ten dzień w ten sposób się skończył.
Kupiliśmy dwie butelki białego CARLO ROSSI i poszliśmy do mnie.
Kanapa, film, wino. Kilka świec dodatkowo rozpaliło romantyczny nastrój.
Zaczęliśmy się całować. Pieścić. Po chwili byliśmy już nadzy.
Dawno nie miałem tak namiętnego seksu. Bywało ostro, ale wszystko było opatrzone czułymi pieszczotami i pocałunkami.
Noc spędziliśmy u mnie. Zasnęliśmy wtuleni w siebie. On, a za nim ja ręką obejmując go.
Kiedy nad ranem obudził mnie dźwięk wydawany przez deszcz obijający się o parapet przez moment zapomniałem, że nie jestem sam. Florian jeszcze spał. Miał dość ciężki oddech.
Nie budząc go poszedłem do kuchni i zacząłem przygotowywać śniadanie. Kilkanaście minut później, chłopak dołączył do mnie. Siedział na krześle w kuchni.
Po południu musieliśmy się rozstać. On następnego dnia wraca już do Berlina, co dla mnie oznacza, że ja wrócę do mojej rzeczywistości.
Prawdopodobnie teraz kiedy przy dźwiękach utworu PASSION czytam książkę, on siedzi w pociągu i wraca do domu.
Może wraca do swojego chłopaka. Może jest singlem.
Nie zapytałem.
Zresztą mógł mnie okłamać.
Może wszystko co mówił było kłamstwem. Może nawet nie nazywał się Florian.
Poznanie odpowiedzi, niczego by nie zmieniło. Romantyczna przygoda na weekend.
Obiecaliśmy sobie, że będziemy w kontakcie.
Nie będziemy.
Nie dałem mu swojego numeru telefonu. On mi nie dał swojego. A konto na portalu randkowym nie jest gwarancją niczego.
Pozostały wspomnienia.
Miłe wspomnienia.
Czuły seks. Pocałunki. Śmiech i rozmowy przy porannej herbacie.
Brakuje mi tego.
Nagle tak o to w poniedziałkowy poranek poczułem się samotny. Nie tęskniłem za Florianem. Zatęskniłem za tym co między nami było. Co może być z każdym innych chłopakiem.
Namiętność, czułość, intymność.
There's something in your kiss
That I can't let you go
My heart says yes
My head says no
Passion so cruel
When it's hard to resist
I'm fashionably cool
But it's you that I miss**
* ** Fr. utworu "Passion" źródło -link
Milo :) tez mialem mily i namietny sex pelen pieszczoty i zarazem pikanterii a zaczęło się na stole w kuchni :)
OdpowiedzUsuńPs fajna klata :D
Usuńhehe... Ooo... lubie w dziwnych miejscach :D
UsuńUmownie standard to łóżko i wszystko poza nim jest dziwne. Próbowałem wiele i próbuję dalej :)
UsuńW sumie racja. Kuchnia to żadne wyszukane miejsce :D
UsuńA jakie miejsca zaliczyles
Usuńhehe... park, przystanek metra, piwnica, klatka schodowa...
UsuńHmm las, samochody, garaż, przebieralnia na basenie, sauna, przymierzalnia w pokoju obok rodziny :D
UsuńTo jest ciekawe, że wyobrażamy sobie idealny związek, idealną relację, dążymy do tego, choć wiemy, że to teoria lub dzieje się tylko na początku, bo nasz mózg tak działa.
OdpowiedzUsuńPóźniej już tak różowo nie jest, co wiemy, z doświadczenia, jeżeli je mamy lub z opowieści, obserwacji innych. Mimo tego ciągle byśmy chcieli ten stan idealny mieć, by on trwał nieskończenie długo.
NIestety chwile są ulotne. Najgorzej jest gry wkradnie się monotonia.
UsuńJak zawsze mega bombastycznie opiszane. Masz racje po pewnym czasie jak sie sam jest tezkni sie za kims kto z tobą ten czas dzieli. Trzymam tobje wszystkie kciuki zeby jak najlepjej sie wszystko u ciebie ułozyło i ty mega szczesliwy byłes. Pozdrawiam serdecznie Stani
OdpowiedzUsuńWitaj Stani :)
UsuńDzięki bardzoza wpis :)
Wszystkiego dobrego zyczę :)
Przeczytałem Twojego bloga w ostatni weekend, aż wstyd że tak późno go znalazlem. Świetnie piszesz, oby tak dalej :)
OdpowiedzUsuńWOW <3
UsuńSebastian dziękuję za taki miły komentarz.
Pozdrawiam Cię :*
Tak to już jest . Jak się ma 1000 wspólnych śniadań to marzy się o 1 samotnym. Jak sie zwykle jada samotnie to marzy się o towarzyszu.
OdpowiedzUsuńNiestety tak jest.
UsuńWitaj Oskar!!!
OdpowiedzUsuńPięknie podsumowałeś tę historię.
Dobrze jest mieć wilu kochanków, ale ostatecznie i tak brakuje nam kogoś do tak najprostszych uczuć.
Pozdrawiam Cię serdecznie i mam nadzieję, że niedługo ktoś taki się w Twoim życiu pojawi !
Stefan :)
Witaj Stefan,
Usuńdzięki za komentarz.
Masz rację; przyjdzie taki dzięń kiedy zatęsnikmy za tzw. domowym ciepłem.
Wszystkiego dobrego Ci zyczę.