Fuck You
Zdjęcie: Opracowanie własne, zakaz kopiowania |
Gejuszek próżniaczek i wredna pipa w jednym domu nie mieszkali, ani też za górami ani za lasami. Zwyczajnie byli i się przyjaźnią.
A teraz na poważnie. W pierwszy weekend listopada odwiedziła mnie moja przyjaciółka Ola (jak poznałem Olę -link) Jak Wam już wspominałem Ola piszę książkę, której główny bohater jest gejem. Książką już jest na etapie końcowym i myślę, że na początku przyszłego roku będzie do kupienia.
W sobotę wieczorem wybraliśmy się do gejowskiego klubu. Jak już wielokrotnie wspominałem, nic specjalnego ale nogi można powyginać. Tak też uczyniliśmy. Żeby było śmieszniej kupiliśmy dla siebie takie same T-shirts z napisem FUCK YOU.
Przed wyjściem do klubu wypiliśmy klika drinków Cosmopolitan oraz oglądaliśmy SEX W WIELKIM MIEŚCIE. Serial znamy na pamięć, aczkolwiek bawi nas za każdym razem.
Ubrani w te same t-shirts ruszyliśmy w kierunku tęczowego świata.
Oddaliśmy kurtki do szatni i staliśmy przed sceną, gdzie w każdą sobotę odbywają się występu Drag Quenn (Taki mały własny świat- link) .
W oczekiwaniu na występ rozglądałem się za moim znajomym kelnerem. Znajomy, to może za dużo powiedziane. Bywam w tym klubie od czasu do czasu, wiec stąd się znamy. Jestem miły dla mnie więc i ja jestem miły dla niego. Stał za barem. gdy tylko mnie zobaczył pomachał mi ręką na przywitanie. Odmachałem mu i na dwoma palcami pokazałem mu, że chcę dwa drinki. W tym czasie Ola dźgnęła mnie łokciem szepcząc, że ktoś na mnie spogląda. Przy barze siedział koleś, typ Gay Bear tak bym go nazwał, taki gej drwal. Stał oparty łokciem o blat baru. Wysoki ponad 180 cm wzrostu. Szeroki w barach, lekki brzuszek, broda, głęboko osadzone oczy. Włosy dłuższe, lekko zawinięte za ucho. Ubrany w przetarte jeansy i czerwoną flanelową koszulę w kratę. Nie mój typ ale fajny. Koleś uśmiechnął się, uśmiech odwzajemniłem. Gdy kelner dotarł do nas z drinkami, ponownie spojrzałem w stronę tego Gay Bear a on uniósł kufel z piwem w moją stronę, gest odwzajemniłem. Cała sytuację Ola skwitowała tekstem "Uuu Osiłek ma branie, Twój napis na koszulce powinien być FUCK OFF. Nie zapomnij masz faceta !".
Po pierwszym występie Drag Quenn, jedna z nich podeszła do mnie i przywitała się ze mną. Mulatka, czy też mulat, nie wiem jakiego pochodzenia, kilka dni wcześniej znalazł mój profil na instagramie (link do instragramu blogowego). Wymieniliśmy kilka uprzejmych zdań i zniknął w swojej garderobie.
Kiedy z Olą staliśmy pod ścianą i sączyliśmy nasze drinki po drugie stronie sali dostrzegłem Zahira (link) postanowiłem podejść i przywitać się. Po drodze zaczepił mnie Pan drwal. Przedstawił się, nie pamiętam niestety imienia. Na początku zapytał czy urocza ruda jest moją dziewczyną. Odpowiedziałem, że nie i wtedy rzucił kilka komplementów w moją stronę. Gdy tylko dopuścił mnie do słowa, dodałem, że mam chłopaka. Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilkę, w między czasie przedstawił mi swoich znajomych a następnie ruszyłem przywitać się z Zahirem.
Zahir to kolejny "agent". Mój znajomy od pewnego czasu był w skomplikowanym związku. jego chłopka miał męża, ale wmawiał mu, że już ze sobą nie żyją. Aczkolwiek wszystkie wakacje, nawet rocznice spędzają razem. Jak uroczo!.
Zahir oślepiony głupią miłością nie chciał tego widzieć. Chciał z kimś być, aby tylko nie być samemu. Tym razem pojawił się w klubie jako singel. Zerwał z nim, czy ostatecznie, nie sądzę, ale to też nie moją sprawa.
Cały wieczór minął nasz bardzo szybko ale za to w bardzo wesołej atmosferze. Występy Drag Quenn nam się podobały.
Gdy z przyjaciółką zbieraliśmy się do wyjścia podszedł mnie mnie Gay Bear podał mi w ręce zgnieciony papierek dodając, że tam jest jego numer telefonu. Na odchodne pocałował mnie w policzek. Przyjąłem bilecik ale oczywiste jest to, że nie zadzwonię. Będąc już na zewnątrz wyrzuciłem go do kosza.
Podobnie jak podczas ostatniego pobytu Oli u mnie(Gej klub-link) Następny dzień był zaplanowany. Pomimo powrotu do domu około godziny piątej, już o jedenastej byliśmy na nogach.
Powodem był zaplanowany wyjazd do Bonn. Bonn to małe miasto leżące w Nardenia Północa- Westfalia, dawniejsza stolica Niemiec. Przypomina mi trochę Sopot. Miasto rozdzielone jest rzeką Ren.
Chciałbym tam mieszkać. Razem z Bigem w wolnych chwila często tam jeździmy. Mamy tam swoją ulubioną chińską restaurację. Lubię to miejsce dlatego też chciałem pokazać je mojej przyjaciółce.
Tak oto skończył się trzydniowy pobyt mojej przyjaciółki w moim skromnych progach.
W prezencie dostałem roczny zapas mojej ulubionej zielonej herbaty.