Translate

Poznajmy się :)

piątek, 27 grudnia 2019

Spontanicznie

Choć raz zrobić coś szalonego

gej blog, gejowskie opowiadania
Zdjęcie: Opracowanie własne, zakaz kopiowania
   

     Mało kiedy mam ochotę na to, na co tak naprawdę przeważnie mam ochotę. Tym razem było tak samo. Zadzwonił do mnie Zahir by zaprosić mnie na imprezę domową.

Okazji nie było. Ja nie za bardzo w nastroju, aczkolwiek pomyślałem sobie; czemu by nie?.
Na poczatku miało być kilku znajomych. W ostateczności gości było około trzydziestu.

     Z powodu pracy, byłem tym ostatnim, który zapukał do drzwi jego domu.
Ubrany w białą koszulę i ciemne jeansy, bo taki był nakaz,  przekroczyłem próg mieszkania.
Po przywitaniu, gospodarz poprowadził mnie do pokoju, w którym znajdywała się większa część gości. To jest Oskar, przedstawił mnie, dodając coś o naszej znajomości i po kolei zaczeli podchodzić do mnie jego znajomi; Philipp, Denis, Jola(Polka, którą znałem z wsześniejszej imrezy) jej mąż Sylwan i jeszcze kilka innych osób, których imiona zapomniałem.

      Wszyscy byli już po kilku drinkach. Zahir na poczatek zrobił mi z podwóją dawką wódki. Tak abym mógł stanem upojenia dopasować się do towarzystwa.
Przechodziłem przez pokój i dostrzegłem spojrzenia niektórych kolesi. Jakby zarzucali niewidzialną sieć podrywania.
Każdy wystrojony. Przeważały białe koszule. Były też krawaty i muchy. Bardzo stylowo.

     Gdy stałem przy stole z jedzeniem podszedł do mnie Denis. Mojego wzrostu, ciemna karnacja, zarost na twarzy. Przystojny. W ogóle na tej imprezie, jakkolwiek to zabrzmi, byli ładni ludzie. Wszyscy jakby z kolorowych magazynów.
Rozmowa szła bardzo gładko. Po kilku podstawowych pytaniach typu: czym się zajmuję, skąd znam Zahira, uzupełnił moją szklankę alkoholem. W oddali zauważyłem Philipa. Kojarzę go ze zdjęć, które Zahir mi pokazywał.
Wysoki blondyn, umięśniony. Na oko pięć lat młodszy ode mnie. Rozmawiał z jakąś dziewczyną, ale ukradkiem spoglądał na mnie. Po kilku minutach podszedł do nas i tak staliśmy we trójkę.
Musiałem wpaść w oko przystojnemy blondynowi, bo odbarowywał mnie komplemntami, co znowu musiało być nie na rękę Denisowi.
Czułem się dziwnie. Z jednej strony podobało mi się, że jestem adorowany przez przystojnych facetów, co zwyczajnie zaspokajało moją męską próżność, z drugiej strony, chciałem miło spędzić czas. Poszeżyć grono znajomych, nawiązać przyjaźnie.
Z natłoku myśli i błahych rozmów wyrwał nas Zahir, który, zamykając za sobą drzwi, zaciągnął mnie i kilka innych osób do swojej sypialni.
A teraz bedzie gang bang? Zapytałem przerywając ciszę. Kilka osób zasmiało się, po czym zobaczyłem, że na stoliku nocnym Zahir rozkłada dwie ścieżki białego proszku. Każdy z obecnych nachylił się nad stolikiem i zaciągnął swoją działkę. Beze mnie! To nie mój sposób na imprezy. W tym czasie stojąc przy oknie, podziwiałem panoramę miasta.

    Zahira znam już od kilku dobrych lat. Towarzystwo było miłe. Aczkolwiek uświadomiłem sobie, że nie są to ludzie, z którymi mógłbym się przyjaźnić. To nie są ludzie, z którmi poza imprezą miałbym wspólne zainteresoania.
Wyszedłem z pokoju. Chwiejnym już ruchem nalałem sobie kolejnego drinka i usiadłem na kanapie dołączając do tych co nie poszli do "pokoju wrażeń".

    Z każdą ilością alkoholu, traciłem poczucie czasu i chyba też pionu. Ostatnie momenty z tej imprezy pamiętam tylko fragmentami, jakbym się teleportował. Tańczyłem, ale najwięcej czasu spędzałem w kuchni z Philippem. Fajny chłopak. Bardzo mi się spodobał. Między nami nawiązał sie flirt. Nawet Denis był zazdrosny. W międzyczasie podszeł do mnie i powiedział, że nie spodziewał się, że będę flirtował z każdym. Chłopak najwyraźniej po kilku naszych rozmowach ubzdurał sobie naszą przynależność. Ja nie traktowął tam nikogo poważnie.

     Philipp zbliżył się do mnie, nasze biodra się stykały. Rozpiął mi jeden guzik u koszuli i pocałował delikatnie w usta. Jesteś mega gorący typ, wyszeptał. Poczułem sie lekko onieśmielony ale też podniecony. Alkohol szumiał w głowie. Wyszeptałem "nie teraz". W końcu staliśmy w kuchni. Chłopak rozejrzał się i łapiąc mnie za rękę, zaciągnał do toalety.
Nie przyszło mi do głowy, by zaprotestować. Nawet nie wiem, czy chciałem zaprotestować. Choć raz zrobić coś szalonego. Bez zbędnych myśli, wyrzutów sumienia.
Przymknął drzwi, zapalił światło i zaczął mnie całować. Jego ręcę trzymały moją głowę, ja obiąłem jego talię. To był pocałunek z pożądaniem. Zwykłe cielesne pożądanie.
Oparłem się o umywalkę, a Philipp będąc już na kolanach, rozpinał mi pasek od spodni, potem suwak i w tym momencie do łazienki weszła jedna z przyjaciółek Zahira.
Otworzyła drzwi zrobiła krok do przodu, wytrzeszczyła oczy. Phillipp oparł głowę o moje biodra, ja spojrzałem w sufit i czekałem, aż usłyszę trzask zamykających się drzwi.
To było otrzeźwienie. Nieczego nie zobaczyła, bo do niczego jeszcze nie doszło.
     Z jednej strony żałowałem, że nam przerwano, a z drugiej strony uświadomiłem sobie, że za dużo wypiłem. Philipp na początku chciał bym został. Gdy nie uległem namowie, chciał mnie odprowadzić do domu. Nie chciałem. Nie żegnając się z nikim, ubrałem się i wyszedłem.


środa, 11 grudnia 2019

Nie zgasnę !

Hold My hand, please


gej blog, gejowskie opowiadania
Zdjęcie: Opracowanie własne, zakaz kopiowania


"Is it really love if it hurts
Is it really pain if it's inside
On the outside I’m strong
Hold my hand, please, sympathize

Hard enough trying to forgive
Hard enough trying to live
Please don't criticize (yeah)
Please, please, sympathise (yeah)"*


     Czas biegnie nie ubłaganie. Miesiąc czasu od ostatniego wpisu. Dwa miesiące od rozstania z Bigem. 
     Prawie codziennie siadam przy biórku otwieram laptop, pisze kilka słów i kasuje je ponownie.
Nie mogę skupić myśli.
Niczego nie żałuję, a już napewno podiętych decyzji. Muszę tylko mieć siły by przejść przez piekło, które teraz mam.
Przez ostatnie miesiące nie słuchałem swojego głosu, który mówił "Uciekaj! Ratuj się". Wydawało mi się, że rozsądniej będzie słuchać głosu, który mówił "Na nic nie ma już szans, życie stracone, bądź tam gdzie jesteś".
Ja, wielki optymista. Straciłem swoją wiarę.

     Oczy otworzyły mi się po rozmowie z bliskimi.
Kiedy w końcu zadzowniłem do Mamy by jej powiedzieć o rostaniu uświadomiłem sobie jak głęboko zanurzony byłem w gównie, a ja udawałem, że mi to nie przeszkadza, a nawet lubię ten zapach.
Ah, aż tak źle nie jest, wmawiałem sobie.
Jest, było! Jeśli moja Mama mówi do mnie "Oskar, domyślałam się" to musiało być źle, że nawet Ona to zauważyła.
Miałem obywy by jej o tym mówić. Spodziewałem się reakcji zawału serca. Jednak Mama jakby z ulgą powiedziała mi, że gdy była u nas ostatnio, widziała naszą ralację. Widziała, jak gasnę. Jak się zmieniam. Jak radosny Oskar staję się przygnębiony i nerwowy.

    Tak więc wszyscy już oficjalnie wiedzą. Chociaż z rozmów wynikało, że i tak tego się spodziewali.
Mówię Wam, warto spojrzeć na swoje życie z innej perspektywy.

     Nie mam tu nikogo, do kogo mógłbym pójść i powiedzieć, że jest mi źle i dostałbym kubek ciepłej herbaty. Sam muszę sobie zrobić herbatę. Sam muszę otrzeć sobie łzy, które czasem spłyną z bezsilności i utrudnień jakie stawia mi życie.
Podczas niedzielnego spaceru w parku, myślałem o tym wszystkim. Sytuacja  w domu nie pozwalała mi by tam zostać. Musiałem wyjść na kika godzin. Uciec z miejsca, w którym powinienem czuć się bezpiecznie.
     Cóż, jeśli jestem tu sam, nie mogę się rozczulać.
Muszę ułożyć swoje sprawy. Nie mam czasu na łzy, na chwile słabości.

"Somebody to teach me to love. Somebody to help me rise above
I need to survive"**


* Madonna - Looking For Mercy




czwartek, 14 listopada 2019

Nowy gej w mieście

Czy można być szczęśliwym jako singel ?


Zdjęcie: Opracowanie własne, zakaz kopiowania


     Sobotni wieczór spędziłem w domu. Big pojchał na krótki urlop do Polski.
Zrobiłem sobie herbatę i usiadłem na fotelu, który stoi obok regału z książkami. Wybrałem kilka moich ulubionych i przeglądałem sobie zaznaczone cytaty.
Trafiłem na cytaty z książki "Zdobywcy oddechu"  P.P. Kłosowicza (link) "Świadomym wyborem mogę więc tłumaczyć to, że nikt mnie nie chce. Trochę mnie już męczy, że mam o czym, a nie mam z kim gadać, mam co czuć, a nie mam do kogo, mam jak spędzać czas, ale nie za bardzo z kim", od razu pomyślałem o sobie. Jak będzie wygladać teraz moja codzienność ?
 
     To dziwne jak życie potrafi być przewrotne. To co kiedyś wydawało się nie realne, dziś jest faktem. Po dziesięciu latach związku jestem singlem (link )
Pamiętam dokładnie jak dwa lata temu, telefonując z Olą rozmawialiśmy o tym jakby to było ponownie być singlem (link). Nie mogłem wyobrazić sobie, siebie umawiającego się na randki. Zresztą nigdy tego za bardzo nie robiłem. Zanim poznałem Biga (mojego już ex chłopaka)(link) miałem zaledwie dwadzieścia trzy lata. Wtedy nie nazywałem się jeszcze singlem, byłem za młody.
A więc teraz co ? Jako nowy gej w mieście mam ruszyć na łowy ?

   Po wielu rozmowach z moimi przyjaciółmi, czy znajomymi, mam obawy. Lubię moich gej znajomych ale nie umiem wpasować się w ich ramy. To znaczy, każdy z nich jest inny.
Jeden udaje zadowolonego z życia singla, a jesli zdarza się okazja, łapie się każdego. Drugi to typ imprezowicza, który zakochuje się w każdym. Trzeci to krypto gej,  z długą kartoteką seks randek. Łączy ich jedno! Każdy z nich pod maską, imprezowicza czy zadowolonego singla cierpi z powodu braku prawdziwej miłości.

      Robert, to typ, który pomimo tego, że chciałby być w związku, to nigdy mu się nie udaje. Wciąż ma problemy z akcpetacją siebie. Jest gejem ale najlepiej jakby nikt o tym nie wiedział. Związek oficjalny nie wchodzi w gre. Stąd też angażował się w relację z żonatym czy nawet księdzem. (link) Wielokrotnie dzownił do mnie by opowiedzieć o swoich seks spotkaniach. (link)
Seks w kiblu, seks w saunie, seks z księdzem. Można by wymieniać. Oprócz kolorowego życia seksualnego bywało tak, że miał powody do zmartwień. Raz podczas seksu analnego jego kochankowi pękła prezerwatywa. Innym razem na trzeciej randce koleś oznajmił mu, że ma AIDS. Słyszałem już o przerwanym wędzidełku oraz innych problemach w miejscach intymnych. (link) Jego motto, to korzystać z życia.

     Zahir, z jednej relacji do drugiej. Nie wierzy w monogamię, aczkolwiek pragnie trwałego związku. Bywa na wszystkich możliwych imprezach. Na wszystkich możliwych portalach randkowych. To on najczęściej dzwonił do mnie by podzielić się tym,  jak szczęśliwy jest z nowym facetem by po kilkunastu dniach szlochając do słuchawki opowiadać, że własnie się rostali (link) Desperacko potrzebował partnera. Jakby chciał wpasować się w jakiś modny trend.

     Simon, bardzo lubił mówić o tym jak bardzo jest szczęśliwy sam ze sobą. Uwierzyłem mu.
Cieszy się, ze spotkania z przyjaciółmi, zajety swoim hobby. Nie ma profilu na gej portalu. Wierzy w przeznaczenie. Im dłużej go znam tym bardziej odsłania się jego maska, ukazują jego prawdziwe "ja". Był w stanie związać się z każdym, kto był w jakikolwiek sposób nim zainteresowany. Spotykał się z moim ex kochankiem,(link) czy nawet chciał umówić się z Zahirem (link).

     Jakim ja bedę "gejem na łowach"?
Prędzej czy póżniej przyjdzie taki dzień w którym pobiorę aplikację Gay Romeo i będę błyszczał na zielono ze swoim profilowym zdjęciem.
Odnajdę się w tej rzeczywistości, czy jak jeden z bohaterów powieści Kłosowicza będę cierpiał z powodu braku drugiej osoby?

     Nie ma sensu rozczulać się nad sobą. Muszę zadzownić do mamy i powiedziec jej o podiętych decyzjach. O niczym jeszcze nie wie. No i czas zacząć pakować rzeczy w kartony.



piątek, 25 października 2019

Definicje

Czy jest o co walczyć ?

Zdjęcie: Opracowanie własne, zakaz kopiowania, cytat*


   "Nie kupię już twoich bzdur,
nie weźmiesz mnie na rzekę słów.
Nie szukaj już tylu dróg,
nie znajdziesz mnie nie spotkasz tu"
(Shazza- BLIŻEJ I DALEJ)



     Świat jest pełen określeń czy definicji. Są przykłady definicji z geometrii, że trójkątem równoramiennym nazywamy trójkąt, którego przynajmniej dwa boki mają taką samą długość. Mamy definicję fizyki, która mówi, że jest to naka zajmująca się badaniem ogólnych materii i zjawisk w niej zachodzących. Tego wszystkiego uczymy się w szkole.
     Dlaczego w żadnych podręcznikach, nie ma definicji miłości?
Nikt jasno nie określa, że jesli czujesz to i to do drugiej osoby, to to jest miłość. A jesli tego nie czujesz, to to już nie jest miłość.

    Poznajemy ludzi. Przywiązujemy się do nich. Tworzymy zwiazki, które trwają i wydawać by się mogło, że znaleźliśmy tą jedną osobę i tak już będzie do końca życia.
Pierwsze tygodnie czy nawet miesiące są jak wyrwane kadry z romantycznej komedii. Życie to jednka nie film. Tak było też u nas. Podróże, spacery, wygłupy. Lata mijały.
W życiu trzeba też stawiać czoła wyzwaniom i przeciwnościom. Szanować drugą osobę. Tu nam coś nie wyszło.

     Decyzję trzeba było podiąć. Lewitacja pomiędzy wyimaginowanym światem by uciec przed rzeczywostością, kosztowała mnie wielu wyrzeczeń.
Rozdzwoniły się telefony. Posypały się pytania; ale jak to tak, po dziesięciu latach? Posypały się też rady; Oskar, daj szanse, ale postaw sprawy jasno!
Wtedy mówiłem stanowcze STOP! Nie chcę tego słuchać. Co ja przez ostatnie dwa lata robiłem ? Nic innego jak dawałem szanse. Nic innego jak pokazywałem właściwą drogę. Nic innego jak ostrzegałem, że wszystko przez to zanika, że we mnie coś pęka. Kedyś przyjdzie ten dzień, mówiłem! Dzień, w którym powiem, że nie daję rady i odejdę.

     Nagle pewnego dnia przebudziłem się i powiedziałem sobie, że już nie dam rady. Jeśli nie odejdę, nic się nie zmieni. Czas podiąć decyzję których się unikało. Oddchodzę, powiedziałem.
Przez ostatnie trzy lata mówiłem dość często; odchodzę. A po dwóch dniach nasze życie wracało do "normy".
Tym razem nie! Mam prawo do szczęscia. Mam prawo zasnąć i obudzić się z uśmiechem na twarzy. Już nie tym udawanym. Szczerym.

     No i pękło. Nie pomogły łzy. Prośby. Obietnice zmian.
Bo niby dlaczego właśnie teraz miałoby coś się zmienić, jesli przez ostatnie trzy lata tylko się pogarszało. Dlaczego akurat teraz ?
Jedyną szansą dla nas jest rozstanie. Każdy musi pójść w swoją stronę.
Sam siebie pytałem (dziesięć lat jesteśmy ze sobą) czy warto to kończyć ? Jak teraz będzie wyglądało nasze życie ?

    Boję się. Nie wiem jak będzie wyglądać moja przyszłość. Wiem tylko, że przerażony byłem moją codziennością. Rozstania nie są łatwe. Pomimo tego, że to ja odchodzę, to boli również i mnie. To co przeżyliśmy nie jest mi obojętnę. Tylko, że ja nie mogę żyć przeszłością. A teraźniejszość mnie przeraża.
Podjąłem słuszną decyzję.
Teraz trzeba iść tą drogą.
   


Cytat ze zdjęcia pochodzi z książki R. Brett "Bóg nigdy nie mruga".

wtorek, 15 października 2019

Kolory życia mego

Retrospekcje

gej blog , gej opowiadania, oskar gej w w mieście
Zdjęcie: Opracowanie własne*, zakaz kopiowania 
   


     To już lekka przesada, pomyślałem sobie. Daddy. Nazwał mnie daddy. Ja rozumiem, że chłopak jest młodszy. Dziesięć, piętnaście lat różnicy, ale żeby daddy? Miejsca w autobusie by mi nie ustąpił gówniarz jeden, a zdjęcie tyłka wysyłać z zapytaniem, czy bym się nim nie zajął, to bez krępacji. Nie! Nie zająłbym się gówniarzu. Won! No i zablokowałem użytkownika.

     Skończyłem trzydzieste trzecie urodziny. Napisali przyjaciele. Wiadomość głosową wysłała przyjaciółka. Wysłała wiadomość głosową śpiewając mi piosenkę. Melodia pogrzebowa, tekst radosny. Zmartwiło mnie to. Podziękowałem. Zadzwoniła też moja chrześnica. Ojej, jak się ucieszyłem. Podziękowałem za życzenia i pamięć. Jak to na dziewięcioletnie dziecko przystało, powiedziała prawdę. Babcia mi przypomniała. Domyślałem się.

     Zanim nadszedł czas moich urodzin, był czas urlopu. Odwiedziłem dom rodzinny. Spędzałem czas z mamą z braćmi z siostrą. Dla każdego znalazłem czas. Znalazłem czas by z mamą pójść nad jezioro, z braćmi pograć w bilard, a z siostrą zjeść ciasto, które dla mnie upiekła.
Nad jeziorem, nad którym byłem z mamą, kilka lat wcześniej... ojej, jakieś dwadzieścia lat wcześniej, pewnego letniego dnia, (a przynajmniej przypuszczam że to było lato) wraz z moją przyjaciółką leżeliśmy na kładce. Leżeliśmy na kładce, a ona mi czytała książkę, którą wypożyczyła ze szkolnej biblioteki. Nie dla mamy nie dla taty lecz dla każdej małolaty, taka seria. Dziś brzmi jak brzmi, ale wtedy brzmiało na tyle dobrze, że wciągneło mnie w wir czytania. Dziś siedziałem na tej samej kładce... może nie tej samej, bo z tej starej to tylko już fragmenty zosały. Zresztą już nic nie było takie same. Jezioro się zmiejszyło, drzewka urosły. A więc nad tym tym samym jeziorem, lecz już trochę innym siedziałem ja i mama. Piliśmy sobie piwo. Bardzo miło było.

     Byłem też w Warszawie. Umówiłem się z Olą na weekend w stolicy. Byłem pierwszy. Czekam w Złotych Tarasach. Przechodził jakiś pan. Pan spojrzał, ja spojrzałem ale przecież nikogo z Warszawy nie znam. Przyglądał się jakby mnie znał. A nie znał. Chciał poznać. Oddalił się kilka metrów, potem te kilka metrów wrócił. Przywitał się po angielsku. Ja mu na to, sorry i don't speak english. Czy dam mu swój numer telefonu? Sorry, no! Tyle z naszej konwersacji.

     Po urlopach i włóczęgach, wróciłem do domu. Tak jak przed urlopem obiecałem, tak po urlopie zrobiłem - zaprosiłem Zahira. Dzwonił, pisał, pytał. To i ja musiałem zadzwonić, pisać i odpowiadać. Tak i tak dawno nie rozmawialiśmy. Tak i jeszcze dawniej się nie widzieliśmy. A tyle i tyle, czy też jeszcze więcej ma mi do opowiedzenia. Więc się spotkaliśmy. Co pijesz? On wino. On teraz fit chce być. Żadnej wódki, żadnych chipsów. A w ogóle, z racji wieku (trzy lata straszy ode mnie) to on  teraz tylko w koszulach. Jego instargram już nie sportowy. Już nie ma gym, teraz faschion. Wiesz Oskar, trzeba spoważnieć, mówi. Ja słucham. Wiesz, z racji wieku, z racji pracy. Styl, klasyka, fit jedzenie.
Dwa kieliszki wina mnie zmuliły, a on, że ja inny niż kiedyś. No inny zawtórowałem. Jakiś cichy jesteś. No cichy myślę, w monologu nie chcę przeszkadzać. Zmęczony, mówię. Wszystkim tak mówię, że zmęczony. Przeważnie wierzą. Często przytakują ze wspólczucia, że taki zmęczony.
Oszalał chłopina, gdy zobaczył na podłodze moją torbę L.Vuitton (pamiątka z Turcji) Podbiegł, prawie podfrunął i krzyknął, wyciągaj telefon i rób zdjęcia. Będzie na insta. No tak faschion przecież. Nie z tej strony, tylko tak, dyryguje mi. Jeszcze tak o, i tak! Jeszcze tu, i tak. Że niby coś w niej szukam, kumasz, że niby coś do niej pakuje, że niby... Boże, pomyślałem, jaki faschion.
Fason z tego faschion stracił w klubie. Wino na wódkę zamienił i fit jedzenie na darmowe chipsy.

     Siedziałem, przy stoliku. Drag Queen coś tam na scenie próbuje. Nie wychodzi jej. Myślę sobie: dobry Boże, trzeba wiedzieć kiedy i jak ze sceny zejść. Nie chodzi o to, że źle. Publika była, tańczyli, śpiewali. Tylko lepiej było z tej sceny zejść, a nie z niej się staczać. 
Obok mnie przeszedł pan z supermarketu. Już nie pan, jesteśmy na Ty. Na instagramie mnie znalazł, wymieniliśmy się wiadomościami. Kiedyś to on był służbista. Dzień dobry, jeśli zbiera pan punkty, prosze tu kartę przyłożyć. Płatość kartą? To prosze tam włożyć. To ja tu przykładałem, tam wkładałem, dziękowałem i wychodziłem. Jak już się znaliśmy, to więcej mówił, nie tylko tu przyłożyć, tam włożyć. Często pytał, co u mnie.
     Gdy mnie zobaczył (zamglonymi oczami, dodam) złapał dłońmi mą twarz i dał buzi w usta. Jego śmiałość mnie zaskoczyła. Rozmawialiśmy chwilę. Dołączył Zahir. Ledwo stojący na nogach, pan z supermarketu powiedział szeptem coś do Zahira. Raczej nic fajnego, bo ten uniósł głowę i odszedł w stronę baru. Spojrzałem na kolegę uniosłem ramiona i poszedłem za królem faschion. Chciał tańczyć. Stałem z nim na parkiecie, ruszyłem nawet biodrami, to w lewo, to w prawo, ale szybko mi się odechciało. Zmęczony jestem, mówię. Uwierzył, przytaknął ze współczuciem i pomachał na porzegnanie. Zadzwonię, napiszę, krzyczał.



niedziela, 22 września 2019

Uczucie

Kres

miłość, gejowskie opowiadania, zraniona miłość
Zdjęcie: Opracowanie własne*, zakaz kopiowania 



"(...)zabiłem 4 muchy. Cholera śmierć czai się wszędzie."

Charles Bukowski - SZMIRA

     Boję się. Chyba wszyscy mamy strach przed śmiercią. Strach przed śmiercią, która jest nie unikniona.
     Umierają ludzie, młodzi i starzy. Kwiaty. Marzenia. Nadzieja, chociaż ta podobno umiera ostatnia. Umiera wszystko. Umarło chyba i to.
     Nie spodziewałem się. Nikt nie mógł się spodziewać. Mam wrażenie, że umarło z zaniedbania. Nie było karmione. Nie było pielęgnowane. Potraktowane zostało jak codzienność. Jak by fakt, że było, miało oznaczać, że na zawsze już będzie. Takie Ever-forever. Ale tak się nie stało. Nie tym razem. Nie w tym przypadku.
     Jest pustka. Jest lęk. Jest obojętność. Jest nicość. Są też łzy. Jest i ból.
Nie pogodzenie się z faktem dokonanym. Nie ma już nic.
     Minie czas żałoby i powinno być dobrze. Zawsze prędzej czy później jest dobrze. Zawsze jakoś jest.
     Inny dzień. Nie lepszy, nie gorszy. Tamtych dni już nie będzie. Mineły jak mija wszystko. Boje się tych dni. Boje się tych nocy. Boje się.



czwartek, 29 sierpnia 2019

Epizody

Ewidentne braki

Zdjęcie: Opracowanie własne, zakaz kopiowania



-Co się dzieję ? Nic nie gadasz- napisała do mnie Ola
-Nic się nie dzieje. W domu siedzę.
- Aha... To siedź dalej.
-Czasem wstaję i chodzę po mieszkaniu.

     Ile razy to marzyłem by przyszedł taki dzień w którym będę mógł nic nie robić. Leżeć na kanapie i patrzec w sufit. No i oto trafił się taki dzień. Może nie dzień, przedpołudnie. Wieczorem musze iść do pracy. Jako że znowu dopadło mnie przeziębienie na siłownie się nie wybrałem. Zjadłem śniadanie, leżałem na kanapie, słuchałem muzyki a potem oglądałem serial.
Nie robiłem nic specjalnego. Żadnych terminów, żadnych obowiązków. I co ? Też źle. Czegoś mi brakowało. Zajęcia mi brakowało.
   
     Brakuje mi chęci by czytać do końca książkę, którą zacząłem. Już kiedyś tę książkę miałem w swoich rękach, lecz tym razem jest ona po niemiecku. Strasznie mnie nudzi.  P. Coelho "Brida".  Chyba jak to gdzieś kiedyś przeczytałem, wyrosłem z Paulo Coelho. Mam jeszcze wiele innych książek, ale sam nie wiem, pomyślę.

     Pomyślałem sobie, że w moim życiu jest tak trochę dziwnie. Dziwnie bo, jak to w życiu się zdarza, ludzie od nas odchodzą, chociaż nie umierają, a inni przychodzą. Odszedł Robert, chociaż nie umarł. Zwyczajnie mój wieloletni przyjaciel, oddalał się ode mnie. Albo ja od niego. Nie wiem. Nie umiem stwierdzić. Stwierdzam jednak, że pojawił się ktoś nowy. Simon. Jakby w zastępstwie. Przyjaźń kwitła. Rozpleniała się i ... , no właśnie. Simon też odchodzi. Na poczatku września pakuje swoje rzeczy i rusza do Frankfurtu. Tam teraz będzie mieszkać. Pojawi się ktoś nowy ?
Mam takie wrażenie, że ta przeprowadzka spowodowana znalezieniem nowej pracy spadła mu z nieba. Dużo się u niego w życiu wydarzyło. Śmierć w rodzinie.

     Rodzinę odwiedzę we wrześniu. Lecę do Polski. Tydzień w domu rodzinnym. Tęsknie za nimi. Tydzień w Warszawie. Ola miała pomysł abyśmy zrobili coś fajnego we dwójkę. Zero zobowiazań, tylko my we dwoje. Spacery, wygłupy a wieczorem wino. Będzie fajnie. Ciesze się na ten urlop.
Czeka mnie dużo podróży pociągami i samolotami. Na umilenia czasu przygotowałem sobie już książkę Wiesława Myśliwskiego "Igelne ucho"

     Ucho to mniejsce gdzie nie lubię być dotykany. Jemu pozwoliłem. Pozwoliłem...? Nie, nie  zaprotestowałem. Właśnie! Nie zaprotestowałem. Całowaliśmy się, a potem on zwyczajnie zaczął ustami pieścić moje ucho. Nie przeszkadzało mi to. Nie wiem co mną zawładneło. On! Pozwoliłbym mu na wszytsko. Dużo się działo. Co jakiś czas otwierałem oczy i patrzyłem czy podczas pocałunku on patrzy na mnie. Patrzył. W pewnym momencie złapał moją twarz w dłonie i odsunął głowę wpatrując się we mnie. Nie potrafiłem odczytać tego wzroku. Co chciał zobaczyć? To wciąż ja powiedziałem, a on milczał i potem znowu mnie całował.

 

piątek, 16 sierpnia 2019

Gość w domu, zaraza w domu

Idź i nie grzesz więcej

gej blog oskar gej w miescie, peace
Zdjęcie: Opracowanie własne*, zakaz kopiowania 




"(...) Sługa pewnego setnika, szczególnie przez niego ceniony, chorował i bliski był śmierci. Skoro setnik posłyszał o Jezusie, wysłał do Niego starszyznę żydowską z prośbą, żeby przyszedł i uzdrowił mu sługę.

    Ci zjawili się u Jezusa i poprosili Go usilnie: Godzien jest, żebyś mu to wyświadczył- mówili- miłuje bowiem nasz naród i sam zbudował nam synagogę. Jezus przedto zdążał z nimi.
     A gdy był już niedaleko domu, setnik wysłał do Niego przyjaciół ze słowami "Pani, nie trudź się, bo nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój. I dlatgeo ja sam nie uważam się za godnego przyjeśc do Ciebie. Lecz powiedz słowo, a mój sługa odzyska zdrowie. (...)
     Gdy Jezus to usłyszał, zadziwił się nad nim i zwróciwszy się do tłumu, który szedł za NIm, rzekł "Powiadam wam: Tak wielkiej wiary nie znalazłem nawet w Izraelu". A gdy wysłannicy wrócili do domu, zastali sługę zdrowego."

(Łk 7, 1-10)

     Dzięki  Mesjaszowi sługa zostaje uzdrowiony, chociaż niewolnik w tamtych czasach był traktowany jak rzecz i jak robił się stary lub chorował zmieniano go na nowszy model. Rzymianin zabiegał o ratunek dla "szczególnie cenionego sługi", jak to podkreśla Święty Łukasz w Ewangelii, nie dla tego, że ten niewolnik najlepiej pracował w polu, ale z powodu miłości jaką łączyła obu mężczyzn.
( u Świętego Jana w relacji tego wydarzenia  nie ma mowu o słudze, ale o kimś bliskim jak syn).
Jezus uzdrawiając kochanka rzymskiego oficera nie czyni uwagi jak przy innych cudach opisanych w Ewangelii <idż i nie grzesz więcej> a jednak jako jako Mesjasz wiedział co jest grane w domu setnika. (źródło - gej w kościele)
***


- Słyszeliście o tych naklejkach "Strefa wolna od LGBT" ? - zapytałem Marcina (więcej o nim -link) i jego chłopaka, którzy zasiedli przy naszym stole zaraz po tym jak wpakowali się z walizkami do naszego mieszkania. Spędzą u nas kilka dni.
- Boże! Musisz teraz o to pytać? - zirytował się Big (mój facet dla przypomnienia- link)
- Tak tylko pytam- odpowiedziałem. W tym czasie odezwał się chłopak Marcina
- Ja nic nie wiem - wzruszył ramionami.
- Od dawna w wiadomościach mówi się, że GAZETA POLSKA  dołączyła do magazynu naklejki z napisem "Strefa wolna od LGBT".
     Chłopak chociaż mieszka na stałe w Polsce o zdarzeniu nie słyszał. Nie muszę chyba nikomu tłumaczyć konsekwencji gdyby takie naklejki były faktycznie umieszczane na lokalach czy sklepach. Nowy chłopak naszego przyjaciela nie tyle co nie wiedział o takiej sytuacji co jak sam wspomniał nie przeszkadza mu to.
- Ja nie muszę się obnosić z tym, że jestem gejem - powiedział patrząc na Marcina, podczas gdy ja przysłuchiwałem się mu z niedowierzaniem.
- Co masz na myśli "nie obnosząc się'? - zapytałem jeszcze ze spokojem.
- Nie musze mówić, że jestem gejem. Wchodzę do takiej restauracji jako heteryk, nikt mnie nie będzie pytać o orientację.
- Tu nie chodzi o to! Chodzi o fakt, że Ty jesteś gejem i oni ciebie tam nie chcą. Nie masz dość ukrywania się i podporządkowywania się pod to co społeczeństwo od Ciebie oczekuje? Nie masz ochoty złapać twojego faceta za rękę? - zapytałem a Big z Marcinem przyglądali się naszej rozmowie w milczeniu.
- Nie musze robić tego publicznie- parsknął lekko poirytowany.
- No tak przecież można jak szczury po kanałach się chować. A jeśli następnym razem będą naklejki STREFY WOLNE OD okularników, brunetów... zacząłem wymieniać.
- Przesadzasz - odpowiedział.

     Boże co za jełop pomyślałem. Sam przyznał, że ciężko było mu zaakceptować fakt, że jest gejem. Opowiadał jak to rodzina oczekiwała od niego by miał żonę i dzieci. Z żoną własnie się rozwodzi. Z rodzeństwem nie ma kontaktu bo nie akceptują faktu dokonanego, że on był jest i będzie gejem.
Pomimo tego nadal nie czuje potrzeby sprzeciwu temu co dzieje się w Polsce.
Od razu przypomniała mi się rozmowa z jednym z moich znajomych, Mariusz (więcej o nim-link) który do dziś przed wszystkimi ukrywa fakt, że jest homo. Takich przypadków jest więcej. Chociażby Michał, który na łamach mojego bloga opisał swoją wewnętrzną przemianę. (Inna historia -link)
Ten sam grunt. Pochodzenie z małej miejscowości. Wpływ rodziców, którzy nie chcieli przyjąć do świadomości faktu, że ich syn jest gejem. Chłopak popadał w depresję i próbował wrócić na tor , który mi narzucano. Czyli ten którym idą ci wszyscy krypto geje; żona, dzieci.
     Ludzie boją się być sobą. Boją się kochać. Boją się bo społeczństwo ich "ukamieniuje". W jedym ręku różaniec a w drugim kamień.
      Kiedy w Polsce będzie tak, że jeden drugiego szanować będzie ?
Można się z kimś, czymś nie zgadzać ale zaglądać ludziom do łóżek i mówić im jak mają żyć ? To przykre.

    Podczas pózniejszej rozmowy chłopak Marcina zapytał się mnie jak to było ze mną. Powiedziałem mu, że ja siebie od poczatku zaakceptowałem. Mało tego, kiedy uświadomiłem sobie, że jestem gejem, ciężar spadł mi z serca. Poczułem się szczęśliwy. W końcu zrozumiałem dlaczego nie układa mi się z dziewczynami. Oczywiście rodzina dowiedziała się o tym póżniej (Coming out- link) ale jak wiecie z moich opisów, przyjęła to normalnie. Zresztą jakkolwiek by zareagowała, żył bym po swojemu.

     Wayne W. Dyer w swojej książce POKOCHAJ SIEBIE, powiedział "Wybór polega na zdecydowaniu, czy wybierasz osobistą wolność, czy też wolisz pozostać w sidłach oczekiwań jakie stawiają ci inni".

Pomyślmy nad tym.



*Zdjęcie zrobiłem w Düsseldorf. To jest naklejka, która znajduję się na jednym z mórów w centrum miasta.

piątek, 26 lipca 2019

Przygody na siłowni Cz. 2

Rodzi się emocjaonalna więź ?

Gejowskie opowieści, gej fotki, geja na seks, pakera na seks
Zdjęcie: Opracowanie własne, zakaz kopiowania
   

     Stał pod drzwiami i jeszcze raz dla pewności spojrzał w telefon i ostatnią odebraną wiadomość z nazwiskiem blondyna. Nie miał wątpliwości. Chciał tego. Nacisnął guzik i po chwili usłyszał dźwięk otwieranych drzwi. Z każdym krokiem prowadzącym na trzecie piętro uczucie strachu mieszało się z podnieceniem.

Gdy chłopak przekroczył próg mieszkania blondyn złapał go za dłoń i poprowadził do salonu. Nim padły pierwsze słowa panowie byli już w swoich obięciach. Namiętne pocałunki. Dłonie wędrowały po całym ciele. Nie było w tym miłości, ale było pożądanie. Pragnienie bliskości.

     Nie przerywając pocałunku spojrzeli na siebie. Ich usta w jednym rytmie muskały się nawzajem a oni wpatrzeni w siebie. Czyżby ten pocałunek znaczył coś więcej? Czyżby poza typowym sex spotkaniem okazało się, że rodzi się emocjonalna więź ?
Pierwszy raz byli tak blisko siebie. Nawet za bardzo się nie znali a mimo to między nimi była chemia.

     Ubrania zostały rozrzucone po podłodze. Oboje leżeli nago w łóżku. Przestał rozmyślać o tym czy powinien czy nie. Chciał. Chciał zrobić to co czuję. Językiem schodził w dół. Klatka piersiowa i delikatne przegryzanie sutków. Schodził niżej, przy pęmpku, całując jego podbrzusze. Było idealnie wydepilowane, w przeciwieństwie do jego.
Rozsunął mu nogi. Wziął jego penisa w dłoń i mocną ścisnął. Chłopak syknął z bólu. Nie zaprotestował, wręcz przeciwnie położył się wygodnie kładąc ręce za głowę. Subtelny znak "zrób ze mną co chcesz".
Głośny oddech i delikatne drgania ciała zdradzały rozkosz jaką dawała mu zabawa językiem po jego członku. Na zabawie oralnej nie miało się skończyć. Pora na zmianę pozycji.
Sięgnął do spodni po prezerwatywę, obrócił chłopaka na brzuch. Sam klęknął  za nim. Splunął na pośladki a palcami rozsmarował ślinę po czym wsunął penisa do środka. Blodyn mruknął. Mogło go zaboleć pomyślał. Splunął jeszcze raz i ruchami bioder posuwał blondyna. Z każdym ruchem coraz szybciej i pewniej. Pasyw jęczał ściskając w dłoniach prześcieradło. Chwilę póżniej krzyknął "poczekaj". Chcę na na ciebie patrzeć. Chłopak położył się na plecy i uniósł nogi podtrzymując je rękoma. Byli teraz ponownie twarzą w twarz. Każdy z nich mógł czuć ciepły oddech drugieg, co potegowało podniecenie.  Ruch bioder był wciąż szybki. Patrzeli na siebie nie przerywając seksu.
Chłopak opadł na leżącego pod nim kolegę, półgłosem dodając "jesteś zajebisty". Ruchem bioder wysunął penisa z tyłka blondyna. Mokre ciała lepiły się do siebie podobnie jak złączone były ponownie ich usta.
     Chłopak był już gotowny na orgazm. Chcąc przedłóżyć zabawę, postanowił ponownie zająć się członkiem pasywnego kolegi. Po kilku minutach oralnych przyjemności blondyn chciał ponownie poczuć w sobie jego penisa. Wciąż leżąc na plecach rozchylił uda by ten mógł w niego wejść. Kończmy to powiedział krótko.  Szybkim ruchem włożył penisa w tyłek kolegi, tamten aż zamknął oczy. zaraz dojdę jęknął. Strumień spermy trysnął mu na brzuch. O Fuck! i szybkim ruchem wyjął penisa, zdjął prezerwatywe i spóścił się kumplowi na brzuch. Drżał, jęczał a pasyw leżał i patrzył na chłopaka, który dochodzi do siebie po mocnym orgaźmie.
Opadł błogo na łóżko. Leżeli tak przez chwilę bez wypowiadania słów.

     Będę się zbierał wyszeptał aktyw. Po wytarciu się ręcznikami, które leżały obok łóżka, chłopak poszedł w kierunku drzwi.
Co powinienem powiedzieć, zapytał.
Do następnego razu ?!
Do następnego razu!
Wyszedł.

czwartek, 18 lipca 2019

Przygody na siłowni Cz. 1

Czy warto ?


Zdjęcie: Opracowanie własne, zakaz kopiowania
   


     Zaraz po wejściu na siłownie zorientował się, że nie było zbyt wielu ludzi. Dobrze, pomyślał. Będzie można spokojnie wykonać trening. Dziś klata. Chyba każdy lubi ćwiczyć tę partię mięśni. Efekty bardzo szybko widoczne.

     Poszedł do szatni, przebrał się, zabierając ze sobą ręcznik, bidon i telefon ze słuchawkami.
Bieżnia, rozgrzewka, a potem czas na ciężkie sztangi i hantle.
Kiedy wykonywał ćwiczenia ze sztangą na poziomej ławce, uwagę jego przykuło dwóch chłopaków. Byli w pdobnym do niego wieku. Blondyn z zarostem drugi szatyn, bez zarostu. Ćwiczyli razem. Szatyn co jakiś czas ten spoglądał na niego.
     Sala do ćwiczeń nie jest zbyt dużo, więc w przeciągu godzinnego treningu mijali sie kilkakrotnie.
Nie wytrzymał. Zawstydzony spojrzeniem szatyna uśmiechnął się, pomimo tego że starał się skupić na treningu. Przeszli obok niego jeszcze raz. Przebiegli po nim wzrokiem. Oboje się uśmiechneli. Są razem albo kumple pomyślał. Odwzajemnił uśmiech. Nie miał nic w zanadrzu. Krępowało go ich spojrzenie. Uśmiech jest miły, więc pomyślał, że zostawił po sobie miły ślad.

     Kilka dni później, bedąc ponownie na siłowni, zalogował się na portal dla gejów. Niby z ciekawości, a z drugiej strony liczył, że kogoś tu  interesującego spotka. Nie pomylił się. Okienka ze zdjęciami migały na zielono. Ktoś dwieście piędziesiąt metrów od niego, ktoś inny trzysta parę. Jeden z zalogowanych kolesi ćwiczył kilka metrów od niego. Wysoki, szczupły, dwudziestoparolatek.
Kilka minut później dostał wiadomość. Krótkie "cześć". Po chwili kolejna wiadomość "kogo tu szukasz??". Nim chłopak zdążył odpisać, dostał trzy zdjęcia. Zdjęcie przy lusterku, drugie - selfie na mieście, w przyciemnionych okularach. Trzecie, zrobione przez kogoś na tle zabytkowej kamienicy. Na wszystkich zdjęciach blondyn spotkany kilka dni temu na siłowni. To ten sam chłopak, ale dziś w odległości nie kilku metrów, a kilku kilometrów.
Nie był pewien, co zrobić. Z jednej strony mógłby odpisać, wysłać swoje zdjęcie, może doszłoby do spotkania. Blondyn wpadł mu przecież w oko. Z drugiej strony wciąż te myśli: Czy warto? Czy się odważy? Czy powinnien?
Odpisał. Wysłał zdjęcie. Zdjęcie, które kiedyś zrobił w siłowni. Bardzo szybko otrzymał wiadomość zwrotną: Ładny masz uśmiech, zapamiętałem.
Nie mógł zaprzeczyć, wiedział, że ma.
Kolejna wiadomość, zdjęcie tyłka. A więc pasyw. Odesłał swoje, fiuta. Zgralismy się pomyślał.
Ale wciąż ta bitwa z myślami. Chciałby coś zrobić. Chciałby czegoś więcej, ale zatrzymywało go sumienie. Myśli, które krażyłby w okolicach rozporka blondyna, powinny krążyć gdzieś indziej...
Zanim chłopak pozbierał myśli, blondyn atakował kolejnymi wiadomościami. Jesteś fajny, pisał, podobasz się mi. Zapytał, czy miałby ochotę na spotkanie...Miałby.


czwartek, 27 czerwca 2019

Mało romantyczne

Rzeczywistość

Zdjęcie: Opracowanie własne, zakaz kopiowania



- Powiedz mi Osiłku mój - zaczęła Ola odstawiając szklankę z dinkiem na stół - z kim chciałbyś być gdybyś mógł być, gdybyś był singlem?
- Z facetem - odpowiedziałem marszcząc brwi.
- No domyślam się, ale mam na myśli tych, których juz znasz. Jest jakiś potencjalny typ ? Gdybyś rozstał się z Bigem, chciałbyś być naprzykład z Marvinem ?(jak poznałem Marvina)
- Wiesz co - zaczynam już powaznym tonem- Nie, nie chciałbym być z Marvinem. To fajny facet ale zbyt wiele sparw nas porózniło.
- Wiesz Osił, jego zachowanie było spowodowane chęcia zwrócenia twojej uwagi.(link do postu)
- Nieważne - przerwałem - to nie miałoby sensu.
- A Zahir  ?  (link)
- Boże zwariowałaś ?! Nie, nie nie! Fakt, że on kiedyś wyskczył do mnie  z tekstem, że gdy będę sam on weżmie się za mnie.
-A ty co ?
- A co ja kurwa, promocja w Biedronce żeby się na mnie rzucać?
Nie totalnie do siebie nie pasujemy. 
- Kto by tu jeszcze...- zastanawia się Ola biorąc kolejny łyk drinka-  wiem! -wykrzyknęła- a Micky Maus ?
- Kreskówka ?
- Nie idioto, ten koleś z klubu co miał T-shirt z Micky Maus.
- Ah.. ten (Jak poznałem Andrew- Micky Maus)
- Wiesz co on był fajny.
- No...
- Ale też dziwny. Dziwny w swoim zachowaniu bardzo nakręcony na mnie.
Ale ogolnie przystojny, zabawny. Fajnie był ubrany.
- No dobrze, to potencjalnie już mamy jednego.
- Wiem Olu!
- No kto ?
- Mój przystojny Pan z supermarketu.
- Serio ?
- No
- Przecież go nie znasz.
- To co. Ale kupuję u niego pomidory i czesem zagadamy do siebie.
- Poza tym co mówiłeś, że jest przystojny, o ciepłym spojrzeniu, słodkim uśmiechu nie wiesz o nim nic.
- Wiem jak ma na imię. Paul.
- To za mało.
- Przestań! To moja wyobraźnia. Czuje, że byśmy się dogadali. To jedyny kandydat z którym poszedł bym na romantyczną kolację.
- A potem seks ?
- No tak. Mam wrażenie, że on jest pasywny ha ha ha..
- ha ha ha - Ola prawie zahłysneła się drinkem.
- Oświadczyłbym się mu.
- Na pierwszej randce ?
- Nie, po jakiś czasie udanego związku
- Marvin chciał abyś mu się oświadczył.
- Tak pamiętam. Kupił bym gejbery
- Gejbery ?
- Gerbery
- A on je lubi ?
- Nie wiem, ja je lubię. A zresztą nie ma sensu rozmawiać o przeszłości. Porozmawiajmy o marzeniach z przyszłości. A więc z Panem z supermarketu...
- A może o teraźniejszości- wtrąciła.
- Dlaczego ?
- Skończył mi się drink.



sobota, 8 czerwca 2019

PARADA RÓWNOŚCI

Czy to komuś potrzebne ?

GEJ , PEDAŁ PARADA RÓWNOŚCI, GEJOWSKIE BLOGI, GEJOWSKIE OPOWIADANIA
Zdjęcie: Opracowanie własne, zakaz kopiowania


To pytanie powinni zadać sobie wszyscy przeciwnicy zanim zaczną wykrzykiwać swój sprzeciw!

     Parada równości to ruch obywatelski, który sprzeciwia się łamaniom praw człowieka i domaga się równouprawnienia.
Marsze odbywają się w różnych miastach. Jak podaje strona Miłość nie wyklucza  w tym roku zgłosiła się rekordowa ilość miast biorących udział w marszu. Parady równości odbyły się już min w  Koszalinie, Łodzi, Krakowie  czy Bygdoszczy, w takich miastach jak Rzeszów, Olsztyn (cieszy mnie ten fakt, gdyż w tym mieście mieszkałem przez 5 lat) Opole, Poznań, Toruń i Wrocław dopiero się odbędą*.
 
     Parada Równości ma swój program, jest również wspierana przez organizacje pozarządowe, partie polityczne czy komercyjne firmy, tylko po to, alebo i aż po ty by pokazać, że każda miejszość społeczna musi mieć równe prawa. Nie można dzielić społeczeństwa na lepszy i gorszy sort.

     Każdy, kto sprzeciwia się Paradzie Równości musi tak naprawdę zapoznać się z tym czym tak naparwde jest owa parada. Ten marsz to nie jak mówią przeciwnicy "marsz zboczeńców, marsz seksualności"  to walka (bez użycia przemocy i wulgayzmów). Walka o równe prawa i szacunek dla każdego obywatela. Czternaście postulatów, z którymi warto się zapoznać zanim powiemy swoje głośne "NIE".
Jeśli jesteś na "NIE" to znaczy, że niezgadzasz się na:
1-Ochrona przed dyskryminacją i wykluczeniem obowiązkiem Państwa.
2-Prawa osób Trans, prawami człowieka.
3-Wzmocnienie ochrony prawnej przed mową i przestempstwami z nienawiści.
4-Małżeństwo i związek partnerski prawem każdego obywatela.
5-Miasta bez barier
(Żądamy zniesienia barier ograniczających dostęp do dóbr kultury, miejsc rozrywki, a także innych miejsc publicznych osobom z wszelkimi niepełnosprawnościami, rodzicom z wózkami dziecięcymi i osobom poruszającym się na rowerach)6-Miasta otwarte przeyjazne dla lokalnej społeczńości.
7-Otwarta Rzeczpospolita przyjaznym domem dla uchodźców i obcokrajowców.
8-Edukacja antydyskryminacyjna i etyka w szkole.
9-Rzetelna edukacja seksualna prawem każdego człowieka
10-Szacunek i prawna ochrona zwierząt
(Żądamy nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt, w tym przede wszystkim wprowadzenia zakazu chowu zwierząt na futro, występów zwierząt w cyrkach, polowań rekreacyjnych, oraz przedmiotowego i okrutnego traktowania zwierząt w chowie przemysłowym. Żądamy realnej ochrony przed cierpieniem wszystkich zwierząt jako świadomych istot czujących: zwierząt hodowlanych, dzikich, bezdomnych, i domowych.)11- Różni-równi wobec siebie.
12- Dość chamstwa.
13-Równość płci podstawą demokratycznego państwa.
14-Dbajmy o nasz wspólny dom, Ziemię.
(źródło-Parada Równości)
     Ilu jest ludzi tyle też jest zdań na określony temat. Zdaję sobie z tego sparwę, że nie wszyscy mogą być ze wszystkiego zadowoleni. Być może znajdą się osoby, które stwierdzą, że jakiś powyższy punkt im nie odpowiada. Aczkolwiek czy jest to argument by być przeciwko całemu przedsięwzięciu ?
Z drugiej strony, jeśli ktoś zapoznał się z powyższymi czternastoma punktami naprawdę może mieć jakieś solidne argumenty by być przeciwko ?
Przeciwko czemu ?
Przeciwko zaostrzeniu kar dla tych co znęcają się nad zwierzetami ? Czy może chodzi o ten punkt w którym osobom niepełnosprawnym chce się ułatwić dostęp do kultury, kin czy teatrów ? Czy może chodzi o te związki partnerskie dla gejów i lesbijek ?

     Chciałbym zapoznać się z jakimś żetelnym argumentem, który by mnie przekonał, że związki partnerskie to zło. Argument "Chłopak i dziewczyna to normalna rodzina" do mnie nie przemawia, gdyż to fakt! Ale kobieta czy mężczyna samotnie wychowujący dzieci, też tworzy rodzinę.
Jakieś inne argument ?

     Jeśli Państwo Polskie zalegalizowałoby związki partnerskie (czy małżeństwa, tak jak jest to np. w Niemczech ) nikt by na tym nic nie stracił. Stąd też nie rozumiem sprzeciwu. Dlaczego nie ?
Tylko dlatego, że nie lubisz gejów ?
Związki partnerskie czy małżeństwa jednopłciowe mają pomóc tylko tym, którzy chcą je zawrzeć.
W przypadku gdy jedna osoba jest ciężko chora druga może ją spokojnie odwiedzić w szpitalu. W przypadku tragiczniejszych sytuacji jak np. śmierć jest możlwiość odziedziczenia spadku. Czyli tego wszytskiego co przez lata owa para wspólnie tworzyła. Dla przeciętnego obywatela nie jest to żadną zmianą. Nic się nie zmieni, a jedynie po ludzku możemy ułatwić życie drugim osobom. 
Więc jesli legalizacja nie zmieni statusu życia przeciwników to skąd ten sprzeciw?
Dla zasady ?
Bo nie ?

     Nikt nikogo nie zmusza, a przynajmniej nie powinien zmuszać do akceptacji, polubienia- NIE! Nie w tym rzecz, ale każdy z nas powinien zachować się z kulturą ze zwyczajnym szacunkiem do drugiej osoby, czy to tak dużo ?

    Jeśli nie możesz znieść widoku gejów nie łatwiej  odwrócić wzrok i spojrzeć na jakąś ładną dziewczynę?(przecież jesteś heterykiem po co oglądać się za gejami?!) Zamiast krzyczeć "jebane pedały" możesz powiedzieć swoje żonie, partnerce "kocham Cię" Zamiast próbować uderzyć drugiego człowieka, bo jest innej orientacji czy też wyznania weź swoje dziecko za  rękę i idź pograj z nim w piłkę.
Czy my, czy świat nie był by wtedy bardziej przyjazny, gdybyśmy nie kumulowali w sobie agresji i złości a pozwolili żyć innym jak chcą i czują, tym bardziej jeśli nie wyrządzają nikomu krzywdy ?


     A teraz Ci, którzy chcą pojawić się na kontrparadach ? Jesteście przeciwko równości i szacunku dla drugiego człowieka ?
Serio ?




*Pełna lista miast na stronie Miłość nie wyklucza

czwartek, 30 maja 2019

Niczego nie żałuję

Have a nice day

oskar- gej w miescie, gej blog
Zdjęcie: Opracowanie własne, zakaz kopiowania




- Witaj Osiłku mój kochany w ten dzień tak piekny i wspaniały. Witaj mój drogi ...
- Boże Olu a Ty co ? - przerywam przyjaciółce w powitalnym śpiewie.
- No nic! Jestem w dobrym nastroju i pomyślała, że zadzwonię i przywitam cię śpiewająco, by podzielić się z tobą dobrą energią.
- Poprawiłabyś mi nastrój, gdybyś powiedziała, że jesteś tak samo w kiepskim nastroju jak ja, albo i jeszcze gorszym...
- Ale Osiłku - Olu próbuje się wtrącić w moją wypowiedź- Chciałam zarazić cię pozytywną enerią.
- Cicho, żadnych chorób nie przyjmuję ! -mówię poważnym tonem- Poprawisz mi chumor gdy zadzwonisz i powiesz, że jest ci źle i tak naprawdę to masz głęboką depresję i najchętniej rzuciłabyś się z okna ale mieszkasz na parterze więc to i tak niewiele pomoże.
Tuż po zakończeniu mojego wywodu oboje bucheliśmy głośnym śmiechem. To właśnie MY!

     Na początku lipca planujemy przyjazd Oli do mnie. Oczywiście zamierzamy wybrać się do klubu.
Rozmawialiśmy o tym co by tym razem obciachowego na siebie nałożyć.  Ostatnio mieliśmy białe T-shirt z napisem "FUCK YOU, FUCK YOU, FUCK YOU, have a nice day".(link)

     Tak oto pierwszą cześć niedzielnego poranka spędziłem na pogawędce z Olą (link) reszte dnia według planu miałem spędzić w parku z książką. Już pakowałem rzeczy do plecaka, portfel, książkę, gdy zadzownił telefon. To był Paweł.
O Pawle chyba nie wspominałem. Poznaliśmy przez przez jednego z naszych wspólnych znajomych.
To polak, który mniej więcej jest tak samo długo w niemczech jak ja. Szukał tu znajomych i tak trafił na mnie.
Spotkaliśmy się kilka razy na kawie i z czasem polubiliśmy na tyle, że mamy stały kontakt.
Po rozmowie telefonicznej z kolegą plany się zmieniły. Kolega Paweł idzie ze mną.
Taki spontan. Chodziaż ja swoją spontaniczność najczęściej określam "bywam spontaniczny, czasem idę spać 10 minut wcześniej".

- To co bierzemy ?- pyta Paweł stojąc przed regałem z napojami i chipsami.
- No nie wiem. Może piwo?
- Jedno? - spojrzał na mnie z grymasem.
- To może po dwa?
- Trzy!
Wzieliśmy HUGO. To coś w stylu wina musującego. Piwa nie lubię.
Tak oto wylądowaliśmy w parku z dupami na trawie.
Paweł rozstał się ze swoim chłopakiem. Po pięciu latach wspólnego życia tamten spakował sie i poszedł do innego. Jak sam Paweł wspomniał ich związek już nie był na tyle mocny by przetrwać jaką kolwiek sprzeczkę. Od dawna przestali określać się mianem "para" ale mimo wszystko troszkę mu tak dziwnie.
Z jednej strony czuje swobodę, a z drugiej pustkę.
   
     Park, w którym bylśmy to tak naprawdę dość spore wzgurze, z którego rozpiera się piękna panorama miasta. Wraz z upływem alkoholu z butelki nam przybywało dobrego nastroju. Smutny i przygnebiający temat nieudanych związków, przemijania zamianieliśmy na żarty i wygłupy.
 
     Jak wspomniałem nie planowałem spotkań towarzyskich. Dużo pracuję i mam mało czasu by w ciszy i spokoju pobyc samemu, ale mimo wszytsko wspólny wypad dobrze mi zrobił.

     Odezwał się do mnie Marvin.(link) Jak się spodziewałem. Naważone piwo pić będę chyba do końca życia. Zapytał co u mnie, bo akurat myślał o mnie. Chciał wiedzieć jak spędziąłem dzień.
Wymieniliśmy sie kilkoma wiadomościami i bardzo szybko zorientowałem się, że nie jest w najlepszym nastroju. Poznaje to po tym jak zbyt często nadużywa rozbawionej emotikonki. Każdą swoją wiadomość wypłeniał rozbawionymi minkami. Wiem, że to tylko maska. To gra. Wspomniał również, że ostatnio dużo myśli o mnie
Przypomniało mi się, że kilka dni temu gdy spotkalismy sie całkiem przypadkiem na przejściu dla pieszych był bardzo zdenerwowany. Nie wyglądał najlepiej. Powiedziałem mu tylko cześć, życzyłem miłego dnia i poszedłem w swoją stronę.
Teraz podobnie zrobiłem pisząc do niego. Krótko i na temat odpowiedziałem na jego pytania. Ostotnią wiadomość pozostwiłem bez odpowiedzi.
   
     W maju mineły dwa lata od momentu gdy sie poznaliśmy. Nasze drogi skrzyżowały się dość mocno pozostawiąjąc po sobie trwałe ślady.
Analizując wszystko to co stało się między nami odnoszę wrażenie, że on wciąż mnie kocha. Jego związek z moim przyjacielem też nie jest dla mnie jasny, odbieram to raczej jako grę. Grę, którą chciał wygrać budząc we mnie zazdrość. Nie udało się. Rozstali się, a on wrócił pod skrzydła swojego byłego chłopaka.
A teraz od czasu do czasu "puka do moich drzwi". Nie chcę ich otwierać. Nie dla niego.
A paradoksalnie niczego nie żałuję.





czwartek, 23 maja 2019

Do końca, do bólu, do łez

Walcz o siebie

oskar gej w miescie, cytyty
Zdjęcie: Opracowanie własne, zakaz kopiowania





"Walcz o wszystko. Zaryzykuj. Nie poddawaj się. A to może właśnie dzisiaj jest Twój dzień."*
"Walcz do końca. O wszystko"*
"Walcz o to co kochasz, bo potem może być już za późno"*



Walcz, walcz, walcz.
walcz, walcz, walcz...
Nie poddawaj się!
Upadłeś? Powstań!
Nawet gdy ktoś na Ciebie splunie. Podnieś wzrok ku górze.
Bądź dzielny.
Tam u góry jest słońce. Spójrz tylko. Tam jest to światło nadzieii
Podnieś się nawet gdy ktoś Twoją twarz w piach wgniata.
Wstań. Walcz kurwa!

Wiecie co ?
A mi się już nie chce.
Wstawałem. Walczyłem. Mówiłem. Prosiłem.
Poddaje się. Wycofuje się.
Wiecie co ?
Teraz widzę światło.


Z dedykacją dla mnie (o mnie) dla Was ( o was) dla niej ( o niej)





*Źródło internet.

niedziela, 5 maja 2019

Matka Boska Gejowska

Bóg cię takim stworzył. I takim cię kocha*

Zdjęcie: źródło




"Zachowaj nas od ognia nie wiary; 
Egoizm. Chciwość. Pieniądze. Agresja. Gender. LGBT."


     Taki oto napis powstał w jendym z kościołów w Płocku.(źródło)
Zapewne pamiętacie jak w kwietniu tego roku, proboszcz owej parafii wyrzucił z kościoła Geja, który chciał o zaistniałej sytuacji porozmawiać z księdzem, który właśnie skończył odprawiać Mszę.
Ksiądz jak podaje QUEER.PL  w dość agresywny spoób zareagował, na wieśc o tym, że jego rozmóca jest gejem. Zaczął wyzywać chłopaka od zboczeńców i dodał, że powinien się leczyć.
Zanim doszło do wymiany zdań chłopak, wraz ze swoją koleżanką, obok krzyża przy którym zawieszony był powyższy napis, ustawili flagi LGBT oraz napis "63% młodzieży myśli o samobójstwie. Dlaczego uczycie nienawiści i przykładacie do tego rękę ?." (źródło)

     Muszę przyznać, że nie rozumiem dlaczego Kościół Katolicki tak bardzo chcę dyskryminować osoby homosesksualne. Z jednej strony można byłoby doszukiwać się odpowiedzi w Piśmie Św. ale z drugie strony Papież Franciszek w rozmowie z Juanem C.Cruz (ofiara molestowania seksualnego przez księdza- *źródło) powiedział do niego "Bóg cię takim stworzył. I takim cię kocha (...) ty też powinieneś siebie kochać, oraz nie przejmować się tym, co mówią ludzię".

     Dlaczego więc Kościół nie przyjmie stanowiska, takiego jakie w tej sprawie ma głowa Kościoła czyli Papież ?

     Akcja w Płocku nie skończyła się na tym jednym skandalu. W okolicach kościoła, w którym doszła do zamieszek, pojawiły się plakaty z wizerunkiem Matki Boskiej Częstochowskiej z aureolą w kolorach tęczy.(źródło)
Bardzo szybko pojawiły się głosy prawicowców, którzy bronili postawy Proboszcza i grozili min. ustawą o delegalizacji oragnizacji LGBT.

     Tak bardzo kościół broni obrazów, posążków, przedmiotów, przed którymi Jezus ostrzegał, a nie stanie w obronie gdy mówi się o nienawiści do osób homoseksualnych. Często taka nienawiść kończy się użyciem agresji.

     Jestem przeciwny skrajnym działaniom. Aczkolwiek z drugiej strony wizerunek Matki Boskiej z tęczową aureolą nie wygląda przecież źle. Chociaż niektórzy zarzucają działaczom profanację świętego obrazu.
     W Bibli można przeczytać, że  wszyscy jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boga. Dlaczego Kościół próbuję wykluczyć osoby homoseksualne ze swojej wspólnoty?
Dlaczego politycy, próbują wmówić, że LGBT jest zagrożeniem dla ich rodzin?

Gdzie w tym kościele, w tej wspólnocie jest miejsce na KOCHAJ BLIŹNIEGO SWEGO JAK SIEBIE SAMEGO ?



piątek, 26 kwietnia 2019

Na innej ławce, w innym parku

Ludzie



gej blog, oskar gej w miescie, gejowskie blogi
Zdjęcie: Opracowanie własne, zakaz kopiowania

Bevor der Wind sich regt, bevor die Erde bebt. Jeder Sonnenaufgang, ist wie ein Neuanfang

 Bevor der Tag losgeht, bevor die Welt aufsteht. Jeder Sonnenaufgang, ist wie ein Neuanfang*




     Spakowałem do plecaka, kocyk i książkę J.Grenn/D.Levithan"WILL&WILL". Na nos zarzuciłem słoneczne oklulary i poszedłem na przystanek metra, by potem znaleźć się w parku. W innym parku niż zazwyczaj i tym razem nie na ławce a obok, na trawie.(link)
     Pierwsze dni słońca i w końcu trochę wolnego czasu zamierzałem spędzić tak jak lubię najbardziej.
Leżałem na kocu, dookoła zieleń drzew, krzewów i wszędzie dopiero co kwitnące kwiaty.
Po ostatnim stresującym czasie taki odpoczynek po prostu mi się należał.
A teraz, dokładnie tydzień póżniej siedzę w domu, w tle zamiast szumu kołyszących się drzew, słychać utwory Madonny. Zamiast kwitnących kwiatów otaczam się tabletkami i chusteczkami higenicznymi. Piękna pogoda a ja siedzę w domu na zwolnieniu lekarskim. Bywa i tak.
   
     Zanim znalazłem się w zielonym parku, jeszcze klka dni wczesniej siedziałem w kawiarni z Simonem. Spotykamy się rzadko. Na pewno rzadziej niż na poczatku naszej znajomości. Po tym jak związał się z Marvinem (moim ex) kontakt sie ograniczył (link). Ich rostanie nie przyblizyło nas (link). Jest moim najlepszym przyjacielem, ale co się stało i uszkodziło po dordzę już się nie naprawi. Już nie będzie nigdy jak wcześniej.
Simon opowiedział mi o zmianach jakie nadejdą w jego życiu. Zmienia pracę i miejsce zamieszkania. Frankfurt, jest oddalony ode mnie prawie trzysta kilometrów i tam właśnie z końcem wakacji przenosi się mój przyjaciel. Oznacza to, że widzieć się będziemy może raz na rok. Ciesze się jego rozwojem i życzę mu dobrze a jednoczesnie szkoda mi...

     Jadąc metrem, nie pamiętam dokładnie kiedy, zaczytany byłem w książce. Na jednej ze stacji wsiadł Marvin. Spojrzeliśmy na siebie, machneliśmy sobie rękoma na przywitanie i on usiadł w innym przedziale. Dobrze się stało, że się nie dosiadł. Nie mamy już wiele wspólnego ze sobą. Po tym wszystkim jak dorzucił swoje trzy grosze do mojej przyjaźni z Simonem coraz mnie akceptuje tego człowieka w swoim otoczeniu. Przeszłości nie cofnę. Romans nie był wakacyjną zabawą. Byłem w nim zakochany. Prawie zmieniłem swoje życie o 180 stopni. Dla niego (link). Wysiadając na tym samym przystanku coś poszło nie tak, gdyż miałem wrażenie, że oboje chcieliśmy się wyminąć ale tłum ludzi sparwił tak, że natkneliśmy się na siebie. Nie było odwrotu. Twarz przy twarzy.
Ruszyliśmy razem w jednym kierunku. Przecież mieszkamy niedaleko siebie.
Przyglądałem się mu. Wglądał źle. Zmęczona blada twarz. Nerwowe tiki. Opowiadał o problemach w pracy. Jak zwykle czubek jego nos, to jedyny zasięg tematyczny.
     Po powrocie do domu wysłał mi jeszcze wiadomość, że miło było mnie zobaczyć oraz, że przeprasza za swoje zachowanie, ale nie był w najlepszym nastroju. Dało się to zauważyć odpisałem i życzyłem mu miłego dnia. Nie rozwijałem się. Chociaż kiedyś starałbym się mu pomóc. Sarałbym się być dla niego oparciem. Dziś już nie. Próba za wszelką cenę wzbudzenia we mnie zazdrości zniszczył wszytsko.


     Niedzielny wieczór spędzałem przed telewizorem oglądając jakiś serial. Big już spał w sypialni. Zadzowniła do mnie Ola. Ola też nie może spać po nocach, więc straszymy się nawzajem.
Ból istnienia był przez chwilę naszym tematem rozmowy. Oboje byliśmy w złych nastrojach. Zwątpienia, jakieś troski nachodziły nasze dusze. Ani ja, ani Ola pomimo tego, że przyjaźnimy się i nie mamy przed sobą sekretów nie jesteśmy typami, którzy godzinami wypłakują się na czyimś ramieniu. Zamieniamy smutek w śmiech. Strach w siłę, zwatpienie w wiarę. Po kilku sekundowej ciszy oboje wybuchneliśmy śmiechem. Śmialiśmy się głośno. To trwało kilka minut. Powtarzaliśmy sobie nasze zmartwienia jak najlepsze żarty. Oskar, minimalizujesz moją rolę na płaszczyźnie Twojego życia, a tylko ja wysłuchuję twojego pierdolenia.



ksiązki lgbt, blogi o gejach, oskar gej w miescie, oskar gej blog
Zdjęcie: Opracowanie własne, zakaz kopiowania
     


środa, 3 kwietnia 2019

Książki LGBT cz2

Seks, depresja, alkohol i wolność czynu

szczygielski- bingo, żurawiecki- do lolelaj
Zdjęcie: Opracowanie własne, zakaz kopiowania




Bingo - Marcin Szczygielski 


     "Dedykuję tę książkę okłamywanym żonom polskich kryptogejów (...)
Dedykuję ją również zakłamanym pedziom, którzy umierają ze strachu przed ujawnieniem, którzy oszukują swoje żony i dzieci, udając macho i gorliwych konserwatystów".

     Taką oto dedykację można przeczytać na siódmej stronie książki "Bingo". Na pierwszych stronach  Pan Marcin Szczygielski z przytupem zabiera nas do sypialni, gdzie odgrywa się dość mocna scena erotyczna. Po przeczytaniu dedykacji, oraz dwóch pierwszy stron pomyślałem sobie bingo, trafiłem na mocną książkę, która ma opowiadać o tych wszystkich krypto pedałach, którzy chowają się pod sukienkami swoich żon, a autor nie boi się mocnego języka i szczegółowych opisów aktów seksualnych.
"Bingo" zaczyna się z przytupem a później niestety robi się masło maślane.
Po wszystkich recenzjach i opiniach czytelników spodziewałem się naprawdę czegoś mocnego. Czegoś w stylu "Małe życie" H. Yanagihara (link)

      "Bingo" Szczygielskiego  zaliczyłbym do kategorii, książek na lato, chick-lit w gejowskim wydaniu.
Bohaterowie są przerysowani, przez co bardzo mało realni. Akcja tak naprawdę zaczyna się po pierwszej połowie książki. Ciekawostką może być fakt, że powieść jest napisana z perspektyw dwóch głównych bohaterów.

     Ania i Paweł, jako wieloletnie małżeństwo wiodą spokojne życie, do czasu! Ania marzy o wydaniu książki, którą zaczęła pisać inspirując się podglądaniem sąsiadów z bloku na przeciwko. Na stałe zatrudniona jest przy produkcji serialu telewizyjnego. Paweł, robi karierę jako prezenter telewizyjny, którego stanowisko jest zagrożona przez pojawienie się młodego przystojnego dziennikarza, który ma przed sobą obiecującą karierę.
Wszystko zmienia się w życiu tej pary, gdy na drodze pojawią się Kris i Wojtek. Kim oni są i dlaczego sieją zamęt w małżeństwie celebrytów ? Tego dowiecie się jeśli sięgniecie po tę książkę.

     Sama fabuła jest dość zawiła przez co perypetie bohaterów są ciekawe. Napisana bardzo prostym językiem więc można ją przeczytać naprawdę w bardzo krótkim czasie.
Jak wspomniałem na początku, pomimo tego, że polecam tę książkę jako rozrywkę, przyjemną komedię, to mnie mimo wszystko bardziej rozczarowuje  niż zachwyca.
     Brak emocji (przez co zaliczam książkę raczej do komediowych, a zamysł był inny) infantylne dialogi. Przerysowane sytuacje i zdarzenia, które nie zostały na końcu wyjaśnione.
Jest bardzo dużo niedomkniętych wątków. Wątków i bohaterów, którzy byli istotni, odgrywali ważną rolę w przemianie bohaterów a na końcu zostali pominięci. Po prostu znikneli. Nie wiemy co się z nimi stało. Można odnieść wrażenie, że autorowi wyczerpały się pomysły i stwierdził, że w połowie historii kończy. Zakończenie jest napisane tylko z perspektywy Ani.

     Książką miała poruszyć dość kontrowersyjny temat o kryptogejach. Moim zdaniem temat był poboczny. Więcej czasu Marcin Szczygielski poświęcił na opis życia w świetle reflektorów paparazzi, czy też pokazaniu za kulis pracy w telewizji.
Może i dobrze, gdyż temat homoseksualnych mężów nie do końca zastał udźwignięty.
Pomijam fakt, że nagle Pawłowi (głównemu bohaterowi) jest obojętne czy ktoś z zewnątrz zobaczy go z kochankiem. Postać Pawła tak została skonstruowana, że czytelnik nie widzi problemu, że rozwalił małżeństwo i doprowadził do załamania nerwowego swojej żony. Natomiast Ania, jest przedstawiona jako "głupia" baba, która nie rozumie, że homoseksualizm jest wrodzony i próbuje walczyć o męża. Wszyscy dokoła niej traktują ten problem banalnie. Jakby wystarczyło powiedzieć "zrozum, on jest gejem, nie będziecie już razem". Owszem taka jest prawda, ale prawdą jest również, że kobieta została oszukana. Niby jest o tym mowa ale bardzo powierzchownie. Jak wspomniałem już na wstępie, brak jakichkolwiek emocji.


"Nie da się naprawić zła wyrządzonego jednemu człowiekowi, będąc dobrym człowiekiem dla innego. Co najwyżej można uciszyć wyrzuty sumienia."
BINGO- Marcin Szczygielski


 Do Lolelaj- Bartosz Żurawiecki

     Po przeczytaniu pierwszej strony a w sumie pierwszego akapitu pomyślałem sobie "To jest to czego moja dusza pragnie". W tym momencie nie było dla mnie istotne co jest napisane w tej książce tylko jak! Może dla niektórych to porównanie wyda się dość kontrowersyjne ale od razu na myśl przyszedł mi Wiesław Myśliwski. Uwielbiam tego autora za to właśnie jak pisze.
Gdyby W. Myśliwski pisał o tym, że patrzy w niebo i widzi chmurę czytałbym to z zapartym tchem. Podobnie jest z Bartoszem Żurawieckim. Nie czytałem innych książek tego autora, ale na pewno sięgnę po nie z ciekawości.  Wam również polecam!

    "Do Lolelaj"  jest przedstawiona z perspektywy Mateusza, głównego bohatera i narratora, który w bardzo ciekawy sposób bez konkretnego czasu przedstawia nam swoje życie i przemyślenia, które nie wychodzą poza teren gejowskiego klubu LOLELAJ. Mateusz jest dziennikarzem średniego wieku, który wraz z kolegami z branży wolne chwile spędza w gejowskim klubie.

     Poznajemy wielu bohaterów, istotnych lub mniej ale z każdym wiąże się jakaś historia czy anegdota.
W ironiczny, śmieszny ale i też czasem brutalny sposób poznajemy życie homoseksualistów za zamkniętymi drzwiami. W miejscu, które jest ostoją, w którym  każdy może być sobą. Tym kim chce. Są młodzi i starsi. Są heterycy i przegięte ciotki. Są ludzie, którzy szukają miłości, i są tacy, którzy przychodzą do klubu by zanurzyć się w ciemnościach darkroom-u.
Klub Lolelaj staje się jakby nie z tego świata. Po przekroczeniu progu przenosimy się do innej rzeczywistości. Zrozumieją to tylko Ci, którzy w takich miejscach bywają. Z jednej strony świat zamknięty a z drugie dla każdego otwarty i przyjazny.

     Bartosz Żurawiecki opisuje bardzo szczerze życie gejów w Polsce. Nie boi się mówić otwarcie o spontanicznym seksie, tęsknocie za miłością, depresji, alkoholu i wolnością czynu. Książka bywa czasem wręcz nieprzyzwoita przez co nabiera bardzo realnego charakteru.
Dla niektórych ukazany świat w "Do Lolelaj" może być bardzo kontrowersyjny i niesmaczny. Natomiast wszystkim przeciwnikom "podziemnego świata" gejów radziłbym zastanowić się nad tym, o czym wy rozmawiacie będąc na piwie z najlepszymi kumplami. Świat nie różniący się niczym.
     
     "Do Lolelaj" To jak jak usiąść z przyjacielem i rozmawiać o wszystkim. Tak właśnie prezentuje się ta książka.

"Postanowiłem wyjść wreszcie do ludzi, skoro oni nie zamierzali przyjść do mnie"
DO LOLELAJ- Bartosz Żurawiecki


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...